Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Janoś
Krzysztof Janoś
|
aktualizacja

4 dni pracy w tygodniu i to po 6 godzin. Fiński fake news o skróceniu czasu pracy podbija internet

9
Podziel się:

Premier Finlandii miała zdecydować o skróceniu czasu pracy z 5 do 4 dni i z 8 do 6 godzina na dobę. Informację błyskawicznie podchwyciły światowe i polskie media. Ten, jak ustaliliśmy, fake news rozgrzał na nowo dyskusję o balansie między życiem osobistym a pracą. Dlatego sprawdzamy, na ile to realny pomysł.

Nowa premier Finlandii, Sanna Marin jest zwolenniczką skracania czasu pracy, ale w mniej radykalnej formie.
Nowa premier Finlandii, Sanna Marin jest zwolenniczką skracania czasu pracy, ale w mniej radykalnej formie. (PAP, Radek Pietruszka)

Dokładnie nie wiadomo, kto odpowiada za wprowadzenie w medialny obieg tego fake newsa, ale pierwsze publikacje powołują się na "New Europe" - anglojęzyczny tygodnik wydawany w Belgii. Informacja o odważnej pani premier zrobiła prawdziwą furorę. Pojawiła się m.in w "Daily Mail", "The Telegraph" czy "The Independent". Przytoczyły ją również polskie media, a w portalach społecznościowych rozbudziła nadzieje zmęczonych pracowników.

Zgodnie z "informacją" Sanna Marin zatwierdziła testowe skrócenie tygodnia pracy z 5 do 4 dni i czasu pracy z 8 do 6 godzin. W mediach pojawił się również cytat z rzekomego wywiadu, w którym premier miała powiedzieć: "wierzę, że ludzie zasługują na to, aby mieć więcej czasu dla rodziny i bliskich, na swoje hobby i inne aspekty życia, takie jak kultura. To może być dla nas kolejny krok w rozwoju naszego życia zawodowego".

Zobacz także: Wyższa płaca minimalna to jeszcze droższe śmieci? "Kpina, hipokryzja"

Jak się jednak okazało, co potwierdziliśmy również w fińskiej ambasadzie, to zwykły fake news. Wypowiedź pochodzi z dyskusji na jednym z paneli gospodarczych, który odbył się w Finlandii w sierpniu. Wtedy Sanna Marin była ministrem transportu i rzeczywiście użyła słów z powielanego cytatu, ale po pierwsze nie mówiła o rządowych planach, ale o rozważaniach.

Po drugie nigdy nie była zwolenniczką łączenia 4 dni z 6 godzinami. Jako socjaldemokratka opowiadała się jedynie za skróceniem czasu pracy w ogóle. Pytanie tylko na ile 24 godziny w tygodniu to realny pomysł na życiowy balans.

My nie

- Istnieje pewne optimum czasu pracy z punktu widzenia produktywności i komfortu życia. Jeżeli pracuje się ponad miarę, to radykalnie spada wydajności i rezultat będzie gorszy, niż byśmy pracowali mniej. Każde społeczeństwo musi samo sobie odpowiedzieć, ile chce pracować. Społeczeństwa na dorobku, jak polskie, które gonią bogatsze i pragną wyższego standardu życia, nie mogą jednak jeszcze pracować krócej - mówi Jeremi Mordasewicz, ekonomista i doradca zarządu Konfederacji Lewiatan.

W jego ocenie Finowie mogą to rozważać. Jednak z całą pewnością Polaków na to nie stać.

- Nie mamy kopalni diamentów, złota, innych cennych surowców i kapitału. Jedynym źródłem dobrobytu jest praca. Nie jesteśmy Arabią Saudyjską z jej ropą czy Francją z jej kumulowanym przez całe pokolenia kapitałem. To prawda, że pracujemy więcej niż np. Niemcy, ale mamy zaledwie 2/3 ich produktywności, więc musimy pracować więcej - dodaje Mordasewicz.

Mamy jeszcze jeden problem. Od bogatszych krajów odstajemy jeszcze w innym kluczowym wskaźniku - aktywności zawodowej. We wspomnianych już Niemczech tylko 18 proc. osób w wieku produkcyjnym nie pracuje. W Polsce jest to 28 proc. Oznacza to, że ci pracujący mają na barkach ciężar tych, którzy nie pracują, ale korzystają z usług publicznych, jak szkoły czy szpitale.

Zjeść ciastko i mieć ciastko

- W szybko starzejącym się społeczeństwie jak nasze, musimy pamiętać, że usługi publiczne są finansowane z tego, co wypracujemy razem. Nie da się z tych samych albo mniejszych środków uzyskać znaczącej poprawy tylko lepszą organizacją. Jeśli chcemy lepszej opieki, trzeba łożyć na służbę zdrowia 10 proc. PKB, a nie tak jak my - 5 proc. - mówi Mordasewicz.

W jego ocenie, politycy i związkowcy mówiący, że jak będziemy pracować krócej, to będziemy to robić wydajniej, mogą mijać się z prawdą. - Jako przedsiębiorca mogę tylko powiedzieć, że gdybyśmy mogli pracować wydajniej, to już byśmy to robili - dodaje doradca zarządu Lewiatana.

Nie zgadza się z nim Piotr Szumlewicz ze Związkowej Alternatywy. - Większe pieniądze za mniejszy czas pracy, jakkolwiek drażniąco nie brzmi to dla neoliberalnych ekonomistów, jest realne i już się dzieje. Przykładem są tu właśnie kraje skandynawskie, gdzie bliżej im już do 35 godzin tygodniowo niż 40, a wydajność i zarobki rosną - mówi związkowiec.

W jego ocenie skracanie czasu pracy jest trendem cywilizacyjnym, od którego nie ma odwrotu. - Badania psychologiczne w licznych krajach pokazują, że czas pracy jest skorelowany z wydajnością. Okazuje się, że 6 godzin pracy jest tu najwłaściwszym rozwiązaniem. Pracownik jest mniej zestresowany, bardziej wypoczęty. Myślę, że ten wzrost wydajności mógłby pokryć brakujące godziny - mówi Szumlewicz.

Jednak i on zauważa, że konieczny jest wzrost naszej aktywności zawodowej. - Dlatego jesteśmy realistami i jesteśmy za tym, by skracanie czasu pracy zacząć od 38 godzin tygodniowo i iść stopniowo do 35 - dodaje Szumlewicz.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

wiadomości
gospodarka
praca
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(9)
WYRÓŻNIONE
WS
5 lata temu
Średnia pensja w Finlandii jest 3x wyższa niż w Polsce. Więc nawet pracując na 3/4 etatu i tak zarobi się dużo więcej niż w Polsce, za to ma się dużo więcej wolnego (3 dni zamiast 2 dni).
Jan Przewodni...
5 lata temu
Trzeba przyznać, że z punktu widzenia zmian klimatycznych, to bardzo dobry pomysł. Biorąc pod uwagę aktualną produktywność we wszystkich sektorach gospodarki, która jest kilku, a nawet kilkunastokrotnie wyższa od produktywności naszych dziadków, to jak najbardziej możemy sobie na to pozwolić. Oczywiście pod warunkiem powrotu do lokalnej produkcji i zmniejszenia importu do minimum. Gdyby wprowadzić na całym świecie regulacje dotyczące lokalnej produkcji, to skrócenie czasu pracy możnaby wprowadzić właściwie wszędzie. Wystarczy tylko wyeliminować czynnik konkurencji, który zmusza nas do wiecznej rywalizacji. Jeśli będziemy ze sobą konkurować, to prędzej czy później, wszyscy skazani jesteśmy na porażkę. To nie inteligencja jest naszą największą siłą. Przez setki tysięcy lat, naszą największą siłą była współpraca. Postęp techniczny pozwolił nam się uniezależnić jeden od drugiego, ale to jest bardzo złudna ,,niezależność,,. W gruncie rzeczy zawsze będziemy potrzebowali innych i faktem jest, że tylko zżyte wspólnoty są w stanie zapewnić bezpieczne warunki rozwoju poszczególnym jednostkom. Konkurencja gospodarcza przynosi pozytywne efekty, ale są one krótkotrwałe. Na dłuższą metę ktoś ten wyścig przegrywa, a zwycięzca zgrania wszystko i jako monopolista sam ustala zasady. Nawet jeśli mamy urząd ochrony konkurencji, to i tak nas to nie chroni przed ewentualnymi układami konkurencyjnych przedsiębiorstw. Często konkurencja zachowana jest jedynie na pokaz, a w rzeczywistości kilka korporacji dzieli się tortem , nieświadoma większość uważa, że wszystko jest w porządku. Osobiście nie wierzę w niewidzialną rękę rynku, która wszystko sama reguluje. Tak nie jest i nigdy nie będzie. Zawsze będzie ryzyko ustawiania rynku pod korporacje. Skrócenie czasu pracy do 6h dziennie, to bardzo dobry pomysł. Ludzie znaleźliby w końcu trochę czasu dla rodziny, dla lektury, swoich pasji, etc. Wyścig szczurów do niczego dobrego nas nie prowadzi. W sporej części wykonujemy dzisiaj bezużyteczne zawody, bez których możnaby się obyć wprowadzając inny sposób zarządzania i organizacji pracy. Wiele zawodów można wykonywać zdalnie, a obecność w biurze jest już tylko zawodowym archaizmem lub widzimisię dyrekcji, które niczego nie poprawia. Skrócenie czasu i likwidacja działów marketingu, to pierwszy, strukturalny krok, do zmniejszenia konsumpcji, a co za tym idzie, zmniejszenia produkcji, co w konsekwencji doprowadzi do zmniejszenia zużycia surowców naturalnych i energii. Ale znowu nasuwa się pytanie - kto się odważy zlikwidować/przekształcić obecny system gospodarczy?
Xxxxxxxx
5 lata temu
Marzenie, ale do rzeczy może ktoś kiedyś zajmie się ile godzin pracują pracownicy w warsztatach terapii , że zarabiają najniższą krajową, że nie mają płacone za warunki pracy, nie mają dodatkowego wolnego, nie mają jubileuszu za pracę a wszystko wykonują to samo co nauczyciele w szkole specjalnej. Dlaczego tak jest!!!!
NAJNOWSZE KOMENTARZE (9)
Maciej
5 lata temu
Pan który mówi że Polacy muszą pracować więcej ,jest doradcą przedsiębiorców haha na pewno jest obiektywny.dla przedsiębiorców polskich na pewno powinniśmy pracować dwa razy więcej za dwa razy mniej.wtedy było by idealnie
Maciej
5 lata temu
Pan który mówi że Polacy muszą pracować więcej ,jest doradcą przedsiębiorców haha na pewno jest obiektywny.dla przedsiębiorców polskich na pewno powinniśmy pracować dwa razy więcej za dwa razy mniej.wtedy było by idealnie
Xxxxxxxx
5 lata temu
Marzenie, ale do rzeczy może ktoś kiedyś zajmie się ile godzin pracują pracownicy w warsztatach terapii , że zarabiają najniższą krajową, że nie mają płacone za warunki pracy, nie mają dodatkowego wolnego, nie mają jubileuszu za pracę a wszystko wykonują to samo co nauczyciele w szkole specjalnej. Dlaczego tak jest!!!!
sms
5 lata temu
jak to nie mogą myśleć Polacy jak ktoś chce się bogacic nie widzę problemu ale dla tych zarabiających najmniej wcale czyli najbardziej wykluczony h społecznie to cudowne rozwiązanie. czekam i wyjeżdżam z tego kraju co to trzeba zapieprzac zamiast na siebie to na emerytury ubecji i tych co teraz zarabiają miliony. ja tam nie mam oczekiwan życia na mega poziomie ale ci co zarabiają ogromne kwoty powinni myśleć o sobie a nie k tym żeby wszyscy na nich robili. utrzymanki
Jan Przewodni...
5 lata temu
Trzeba przyznać, że z punktu widzenia zmian klimatycznych, to bardzo dobry pomysł. Biorąc pod uwagę aktualną produktywność we wszystkich sektorach gospodarki, która jest kilku, a nawet kilkunastokrotnie wyższa od produktywności naszych dziadków, to jak najbardziej możemy sobie na to pozwolić. Oczywiście pod warunkiem powrotu do lokalnej produkcji i zmniejszenia importu do minimum. Gdyby wprowadzić na całym świecie regulacje dotyczące lokalnej produkcji, to skrócenie czasu pracy możnaby wprowadzić właściwie wszędzie. Wystarczy tylko wyeliminować czynnik konkurencji, który zmusza nas do wiecznej rywalizacji. Jeśli będziemy ze sobą konkurować, to prędzej czy później, wszyscy skazani jesteśmy na porażkę. To nie inteligencja jest naszą największą siłą. Przez setki tysięcy lat, naszą największą siłą była współpraca. Postęp techniczny pozwolił nam się uniezależnić jeden od drugiego, ale to jest bardzo złudna ,,niezależność,,. W gruncie rzeczy zawsze będziemy potrzebowali innych i faktem jest, że tylko zżyte wspólnoty są w stanie zapewnić bezpieczne warunki rozwoju poszczególnym jednostkom. Konkurencja gospodarcza przynosi pozytywne efekty, ale są one krótkotrwałe. Na dłuższą metę ktoś ten wyścig przegrywa, a zwycięzca zgrania wszystko i jako monopolista sam ustala zasady. Nawet jeśli mamy urząd ochrony konkurencji, to i tak nas to nie chroni przed ewentualnymi układami konkurencyjnych przedsiębiorstw. Często konkurencja zachowana jest jedynie na pokaz, a w rzeczywistości kilka korporacji dzieli się tortem , nieświadoma większość uważa, że wszystko jest w porządku. Osobiście nie wierzę w niewidzialną rękę rynku, która wszystko sama reguluje. Tak nie jest i nigdy nie będzie. Zawsze będzie ryzyko ustawiania rynku pod korporacje. Skrócenie czasu pracy do 6h dziennie, to bardzo dobry pomysł. Ludzie znaleźliby w końcu trochę czasu dla rodziny, dla lektury, swoich pasji, etc. Wyścig szczurów do niczego dobrego nas nie prowadzi. W sporej części wykonujemy dzisiaj bezużyteczne zawody, bez których możnaby się obyć wprowadzając inny sposób zarządzania i organizacji pracy. Wiele zawodów można wykonywać zdalnie, a obecność w biurze jest już tylko zawodowym archaizmem lub widzimisię dyrekcji, które niczego nie poprawia. Skrócenie czasu i likwidacja działów marketingu, to pierwszy, strukturalny krok, do zmniejszenia konsumpcji, a co za tym idzie, zmniejszenia produkcji, co w konsekwencji doprowadzi do zmniejszenia zużycia surowców naturalnych i energii. Ale znowu nasuwa się pytanie - kto się odważy zlikwidować/przekształcić obecny system gospodarczy?