Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Mateusz Ratajczak
Mateusz Ratajczak
|
aktualizacja

Chińska potęga w jednym miejscu. Oto, jak wioska rybacka zniknęła raz na zawsze

125
Podziel się:

Była wioska rybacka jest dziś technologiczną stolicą Chin. Shenzen to miejsce, które wyrosło na 13-milionową metropolię, w której nie sposób napić się prawdziwej kawy, ale można skorzystać z błyskawicznego internetu, a na telefonie wybrać panią lub pana gwarantującego nocne rozrywki. To miasto mobilnych posterunków policji i mieszkań wartych fortunę.

Mobilne posterunki to typowy widok w Shenzen. Są w wielu miejscach
Mobilne posterunki to typowy widok w Shenzen. Są w wielu miejscach (WP.PL, Mateusz Ratajczak)

Zaczęło się od wioski rybackiej. Wioski w rozumieniu typowym dla Azji, czyli zamieszkiwanej tylko przez blisko 30 tys. osób. Gdyby ten standard przenieść na polskie warunki, to "wioską" można by nazwać Luboń, Police lub Oławę.

Chińskie Shenzen wioską już dawno być przestało. A ryby przestały być jakimkolwiek źródłem utrzymania.

To miejsce dziś pokazuje najdobitniej, jak mylne są przekonania o współczesnych Chinach. Chinach wciąż kopiujących rozwiązania bogatego Zachodu, produkujących masowo i tanio, kraju ludzi biednych. Tych Chin, w wyobrażeniu typowo europejskim, już dawno nie ma.

Dekady rozwoju

W zaledwie cztery dekady Shenzen wyrosło na miejsce zamieszkiwane przez 13 mln ludzi. Każdego dnia odwiedza je kolejnych 20 mln, głównie pracowników miejscowych firm. Wystarczyło otworzyć strefę ekonomiczną, wpuścić inwestorów i ich pieniądze. Miejscowy port jest teraz jednym z największych na świecie.

W Shenzen mieszkańcy mają do dyspozycji 17 tys. elektrycznych autobusów lub 20 tys. elektrycznych taksówek. Sporą część z pojazdów dostarcza firma o wiele mówiącej nazwie: Build Your Dreams - buduj swoje marzenia.

I Chińczycy właśnie tutaj je spełniają - tuż przy granicy z Hongkongiem, na południowym wschodzie kraju.

Wznieśli ponad 200 wieżowców, z których najwyższy ma 600 metrów. Dla porównania, najwyższy europejski budynek tego typu jest niemal dwukrotnie niższy. By oszczędzać energię, światła w sporej części budynków są wyłączane, we wszystkich przygaszane.

W Shenzen firmy budują, gdzie tylko chcą. I co chcą. Autostrada przedzielona kilometrami idealnie przyciętych drzewek? Jest. Fontanny i budynki w stylu znanym z Europy? Też są. Galerie handlowe pełne luksusowych marek? Są. I wcale nie dla przyjezdnych.

A w nich raczej młode Chinki przebierające w oryginalnych torebkach z logo Louis Vuitton, kolorowych bluzach Dolce & Gabbana i sukienkach Dior. Wszystko to z kubkiem kawy ze Starbucks, bo innej kawy młodzi z miasta nie znają. Im więcej bitej śmietany i polewy, tym bardziej jest to dla nich kawa. Uwielbienie do świata Zachodu znanego z telewizora miesza się tutaj z rosnącymi w siłę lokalnymi markami - ubrań, rękodzieła, sprzętu i samochodów.

Życie tanie jednak nie jest.

Średnia za metr kwadratowy mieszkania to 65 tys. juanów, czyli nieco ponad 32 tys. zł. Przeciętna dwuosobowa rodzina wypracuje majątek pozwalający na zakup lokum dla siebie za, bagatela, 30 lat. O ile przestanie jeść, pić, wydawać.

Może być i drożej. Cena metra kwadratowego w apartamentowcach w najlepszych dzielnicach już dawno przebiła poziom 200 tys. juanów, czyli niemal 100 tys. zł. Rynek zna jednak dużo bardziej kosztowne zakupy. I tak za równowartość 250 mln zł sprzedany został niedawno lokal na samym szczycie 300-metrowego wieżowca. Widok na zatokę oraz - nieodległy od Shenzen - Hongkong okazał się wiele wart.

Marzenia lub wynajem

Mieszkańcy tego regionu mają trzy wyjścia. Marzyć i zbierać oszczędności przez całe życie lub wynająć rządowe mieszkanie.

Na jednym tylko osiedlu deweloper wcisnął 12 tys. mieszkań. W kilkudziesięciu gigantycznych blokach. Przy wynajmie trzeba zapłacić równowartość około 10 zł za metr kwadratowy. W cenie? Balkon. I najprawdopodobniej kraty w oknach. Bo to typowy widok dla tej części Chin. Kraty przed złodziejami raczej nie strzegą, ale mieszkańcom dość dobrze służą jako suszarki do prania. I tak koszule, koszulki i spodnie fruwające tuż za oknem ciągną się całymi metrami. Wędrują od pierwszego pietra po 10., 20., 30. Aż po dach.

Chińczycy mają jeszcze jedno wyjście. Mogą trafić do firmy, która postawiła na mieszkania dla pracowników. Część buduje pod wynajem, część na tańszą sprzedaż. Lokale są już wyposażone, z oddzielnymi łazienkami i kuchniami. Mają wszystko i kosztują kilkanaście razy mniej niż wynosi ich rynkowa wartość. Wbrew pozorom nie jest to rzadkość. Tak działa gigant technologiczny Huawei, tak działają inne firmy z regionu. Budują dla swoich pracowników wielkie osiedla. W zamian mają kadrę gotową pracować u nich przez długie lata.

- Xi Jinping powiedział nie tak dawno, że domy są po to, żeby w nich mieszkać, a nie spekulować. I to prawda, ale dla nas te domy to jedyna szansa, by przyciągać wykwalifikowanych pracowników. Praca to pełen pakiet: zarobki i dom dla rodziny - tłumaczy jeden z pracowników korporacji budującej osiedla tuż nieopodal głównej siedziby. Do pracy z domu można dotrzeć w kilkanaście minut.

Dlatego nikogo nie powinny dziwić deklaracje samych Chińczyków. Nie boją się powiedzieć wprost, że chcą pracować w jednym miejscu przez całe życie. Po co mają coś zmieniać?

Shenzen to też miasto kontrastów. Wspomnianych krat i szklanych wieżowców. To miasto wypełnione po brzegi policyjnymi mobilnymi posterunkami i punktami ochrony, w których można o każdej porze skorzystać z pomocy. Nie ma miejsca, z którego nie można w oddali zobaczyć mieniących się czerwono-niebieskich lampek. To one sygnalizują, gdzie można uzyskać pomoc. A przynajmniej tak brzmi wersja oficjalna dla turystów. Mieszkańcy wiedzą z kolei, że nie ma miejsca, którego ktoś by nie obserwował.

To również miasto usług seksualnych oferowanych w dość nietypowy sposób. W pobliżu większości luksusowych hoteli można spotkać typowych nagabujących. Znają angielski, szybko odczytują reakcje. Sztukę zachęcania do uciech mają opanowaną do perfekcji.

Jeżeli nie zwolnisz i nie wykażesz przy nich zainteresowania, to wcisną w dłoń tylko małą ulotkę. Na niej kilka zdjęć i numer telefonu. I koniec. Odpuszczą. Krzycząc na całą ulicę, rzucą tylko "miłego wieczoru". Może nawet szczere.

Wystarczy jednak małe zawahanie, tylko jeden niepewny krok lub po prostu spojrzenie, by naciągający rozpoczęli prezentację "towaru", czyli pań i panów na wynajem. Wszystko na środku ulicy za pomocą… telefonu. Dostajesz do ręki sprzęt i możesz wybierać. Przeglądać setki zdjęć. Kryteria są dowolne. Płeć, wiek, cena, wygląd, kraj pochodzenia. A dojazd? Ponoć w 30 minut, wystarczy zostawić numer pokoju. - Towarzystwo z Polski? Nie załatwiamy, nie, tylko Azjatki. Chiny, Japonia, Bangladesz, Mongolia, Kazachstan… Coś znajdziesz, popatrz - słyszę od młodego Chińczyka. Na oko 30, 35 lat, modnie ubrany, choć cały na czarno. Gdy rozmawia ze mną, krzyczy coś do koleżanki - ona zaczepia innego mieszkańca hotelu. Obaj odchodzimy z ulotkami. A nagabujący spróbują i tak kolejnego dnia. Schemat się powtórzy. Hotelowa obsługa dba tylko o to, by nagabywanie odbywało się po drugiej stronie ulicy, a nie tuż pod głównym wejściem.

Seksturystyka do Shenzen dotarła z innego okolicznego miasta. Z Dongguan, znanego z tysięcy fabryk i tysięcy ofert miłości.

Nie bez powodu miasto nazywane jest "Amsterdamem Wschodu". Jak mówią sami Chińczycy, co dziesiąty mieszkaniec tego miasta związany jest z seksbiznesem. A to już grupa blisko 800 tys. osób. Dongguan nie ma jednak nic, co mogłoby przyciągać. Shenzen ma wszystko - kluby, restauracje, modne sklepy i biznes. Może spokojnie walczyć o miano seksualnej stolicy Chin. A przecież prostytucja w kraju jest zakazana. Jak więc funkcjonują burdele? Kryją się pod banerami salonów masażu lub… fryzjerów. Zamykane co jakiś czas wracają dość szybko.

Chińska Dolina Krzemowa

Ale to jednak inne historie świadczą o tym, że świat już dawno powinien na Chiny patrzeć tak jak Donald Trump - jako na rosnącą potęgę gospodarczą. Wygląd i historia Shenzen są tego dowodem. A najlepszym - wnętrza fabryk.

115 kroków, ponad setka robotów i maszyn oraz zaledwie kilku pracowników. Tyle wystarczy, by chińskiej fabryce powstał telefon wart ponad tysiąc dolarów. W ciągu dnia z jednej fabryki Huawei w okolicach Shenzen wyjeżdża ich kilkadziesiąt tysięcy. I wędrują w każdy zakątek globu. To właśnie tutaj można już bez problemów korzystać z błyskawicznego internetu w standardzie 5G - tego, o którym i Polska, i Europa wciąż marzą.

Nie bez powodu Shenzen porównywane jest do amerykańskiej Doliny Krzemowej - miejsca, z którego wywodzą się największe krajowe firmy technologiczne. To właśnie tutaj działa i produkuje Huawei. A to firma, która blisko 80 tys. pracowników zatrudnia tylko dla prac w działach badań i rozwoju. W Shenzen zbudowała prawdziwe miasto - z wewnętrzną koleją i niezliczonymi biurami.

To właśnie w Shenzen działa ZTE - inna firma technologiczna. Tuż obok jest producent najbardziej znanych na świecie dronów, czyli DJI. Po niebie lata blisko 50 samolotów firmy kurierskiej SF Express. W sumie zatrudnia 400 tys. osób na całym świecie. To w Shenzen siedzibę ma deweloper Vanke, który kontroluje aktywa warte 200 mld dolarów.

I to tutaj również działa China International Marine Containers, specjalizująca się w kontenerach. Zatrudnia 60 tys. osób w 12 fabrykach w całych Chinach. Bo taką skalę mają właśnie firmy działające w tym regionie.

Przez ostatnie trzydzieści lat Chiny utrzymywały tempo wzrostu na poziomie ponad 10 proc. Od dekady to druga największa gospodarka świata. Przed sobą ma tylko USA. To jeden z najzasobniejszych regionów świata w surowce. Węgiel, ropa, łupki, sól, metale szlachetne, wszystko na miejscu. I do kopalni już dziś coraz częściej wysyłają samojezdne pojazdy.

Typowy Chińczyk na pytanie o wojnę handlową nie odpowie. Ani w restauracji, ani w sklepie, ani w fabryce. To nie jest ich temat. Europejczycy pracujący dla chińskich firm mówią jednak wprost: poradzą sobie bez USA i bez Europy.

Dziękujemy firmie Huawei za zaproszenie do zwiedzenia Shenzen

gospodarka
gospodarka polska
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(125)
yego
4 lata temu
Tak działa inwestowanie w nowe technologie. Polska powinna brać przykład. Kraj jak Chiny, Korea czy Japonia szybko wdrażają 5G u siebie.
no
4 lata temu
Ale co ja widzę - drzewa sadzą przy drogach, w miastach prawdziwe ( nie w donicach) duże drzewa - to ma być miasto? A gdzie wszechobecny BETON, gdzie Programy "Rewitalizacji" zieleni? Oj, do jeuropy to jeszcze daleko.
ooo
4 lata temu
yyy
Tego by się n...
4 lata temu
ił carski książę Grzegorz Potiomkin.
przedsiębiorc...
4 lata temu
NIEZALEŻNOŚĆ od RODO, JPK, BDO,PIP,SANEPIDu,US,GUS, UG,IC-S, SM,Nadzoru budowlanego, Straży, kominiarza, sprawozdań,zeznań,kontroli,TVP,komorników itp ?
...
Następna strona