Diamentowy krach 2025: Tradycyjne kopalnie przegrywają z technologią
Rynek diamentów przechodzi najgłębszy kryzys od lat. Jak informuje portal Mining.com, rok 2025 przyniósł drastyczny spadek popytu, co zmusiło największych graczy do masowych zwolnień i ograniczenia wydobycia. Powodem są nie tylko problemy gospodarcze, ale i konkurencja laboratoryjna.
Rok 2025 zapisze się w historii branży jubilerskiej jako czas brutalnej weryfikacji wartości naturalnych kamieni szlachetnych, które pod presją technologii i zmieniających się trendów konsumenckich straciły swój dotychczasowy blask. Według analizy serwisu Mining.com, globalny handel diamentami znalazł się w głębokiej defensywie, do czego przyczynił się splot słabnącego popytu, ekspansji tanich zamienników produkowanych w laboratoriach oraz napięć geopolitycznych, które uderzyły w fundamenty tradycyjnego górnictwa.
Największy gracz na tym rynku, koncern De Beers, odnotował dramatyczny spadek przychodów, co przełożyło się na nagromadzenie niesprzedanych zapasów naturalnych kamieni o szacunkowej wartości blisko 2 mld dol. W obliczu spowolnienia rynkowego firma została zmuszona do ogłoszenia planu redukcji zatrudnienia, który obejmuje ponad 1000 etatów w kluczowych jednostkach operacyjnych. Sytuację komplikują zmiany właścicielskie, ponieważ spółka-matka, Anglo American, podjęła decyzję o sprzedaży De Beers, koncentrując się na planowanej fuzji z kanadyjskim gigantem Teck Resources.
Milioner szczerze do bólu. "Czułem się debilem"
Syntetyczna rewolucja zmienia rynek
Kluczowym czynnikiem destabilizującym branżę stały się diamenty hodowane w laboratoriach, które pod względem chemicznym i wizualnym są identyczne z wydobywanymi minerałami. Ich rosnąca popularność, napędzana znacznie niższą ceną, radykalnie zmieniła zachowania kupujących, szczególnie w segmencie pierścionków zaręczynowych. Coraz większy udział syntetyków w sprzedaży detalicznej zmusił liderów rynku do ponownego przemyślenia propozycji wartości, jaką niosą ze sobą kamienie naturalne.
Gwałtowny wzrost znaczenia kamieni laboratoryjnych wymusił na gigantach sektora korektę strategii biznesowych. De Beers podjęło decyzję o porzuceniu swojej własnej marki biżuterii z diamentami syntetycznymi o nazwie Lightbox, decydując się na powrót do korzeni i skupienie wszystkich działań marketingowych wyłącznie na promowaniu unikalności kamieni wydobywanych z ziemi. Eksperci wskazują, że jest to próba ratowania prestiżu branży, który został mocno nadszarpnięty przez masową produkcję laboratoryjną.
Geopolityka i kryzys w Afryce
Problemy nie omijają również innych potentatów. Rosyjska Alrosa musiała zmierzyć się z blisko 80-proc. spadkiem zysków, co zmusiło firmę do czasowego wstrzymania prac w kluczowych kopalniach. Choć te drastyczne kroki pozwoliły rosyjskiemu gigantowi zakończyć rok w relatywnie stabilnej kondycji finansowej, to mniejsi producenci nie mieli tyle szczęścia – wielu z nich ogłosiło upadłość lub przeszło pod zarząd komisaryczny, zamykając swoje operacje na stałe.
Najmocniej skutki rynkowego załamania odczuła Botswana, będąca czołowym eksporterem diamentów w Afryce. Gwałtowny spadek sprzedaży wymusił tam głębokie cięcia w wydobyciu, co bezpośrednio przełożyło się na wzrost bezrobocia i poważne napięcia w budżecie państwa, którego gospodarka jest niemal całkowicie uzależniona od handlu tymi surowcami. Wspólne przedsięwzięcie rządu Botswany i De Beers, firma Debswana, zapowiedziało redukcję produkcji na rok 2025 o nawet 40 proc., co jest bezpośrednią odpowiedzią na słaby popyt globalny.
W odpowiedzi na kryzys, kraje produkujące diamenty podjęły próbę skoordynowanej akcji ratunkowej. W ramach tzw. Porozumienia z Luandy, państwa takie jak Botswana i Angola zobowiązały się do przeznaczania 1 proc. rocznych przychodów z diamentów na globalną kampanię marketingową. Ma ona na celu odbudowanie zaufania konsumentów i przywrócenie mody na naturalne kamienie. Analitycy zauważają jednak, że choć ceny diamentów laboratoryjnych zaczęły ostatnio lekko spadać, co może nieco osłabić ich atrakcyjność, to powrót do dawnej świetności naturalnego kruszcu będzie wymagał wieloletnich, kosztownych działań wizerunkowych.