Dwucyfrowa inflacja w Polsce znów na horyzoncie
Wojna przedziurawiła polską tarczę antyinflacyjną. Wzrost cen konsumpcyjnych w Polsce w najbliższym czasie może przekroczyć 10 proc. rocznie - pisze "Rzeczpospolita". Ekonomiści z PKO BP już w piątek napisali, że "skala i trwałość negatywnego oddziaływania wojny na Ukrainie na polską gospodarkę będzie zależeć od jej natężenia. W każdym przypadku będzie to jednak scenariusz stagflacyjny".
– Rosyjska agresja oznacza, że inflacja przekroczy 10 proc. rok do roku pomimo tarczy antyinflacyjnej – mówi Jakub Rybacki, ekonomista z Polskiego Instytutu Ekonomicznego, cytowany przez dziennik. Jego zdaniem stanie się to już w kwietniu lub maju.
Ekspert PIE dodaje, że "w całym 2022 r. ceny wzrosną średnio o 8,8 proc". To rewizja wcześniejszej prognozy o 1,2 pkt. proc. w górę. Gazeta przypomina, że w styczniu inflacja w Polsce sięgnęła 9,2 proc. w ujęciu rocznym i większość ekonomistów oceniała, że jest już na szczycie, o ile tarcza antyinflacyjna zostanie utrzymana dłużej, czyli do końca roku. Styczniowy odczyt inflacji był najwyższy od ponad 20 lat.
Co zrobić, aby powstrzymać Putina? Były szef MSZ wzywa do działania
Inflacja w górę. Ceny surowców wystrzeliły
"Atak Rosji na Ukrainę spowodował jednak wystrzał cen surowców energetycznych, przemysłowych i rolnych" - podkreśla dziennik. Scenariusz PIE opiera się na założeniu, że cena ropy naftowej Brent dojdzie do poziomu 105 dol. za baryłkę, w porównaniu z około 90 dol. na początku lutego. W dniu ataku Rosji na Ukrainę jej notowania podskoczyły do 102 dol., ale w piątek były już na poziomie 95 dol.
Po kolejnej rundzie sankcji, które USA i UE nałożyły w sobotę na Rosję (odcięcie części banków rosyjskich od systemu SWIFT, zamrożenie zagranicznych aktywów banku centralnego Rosji), prawdopodobny jest jednak spadek eksportu gazu i ropy z Rosji, a w rezultacie mocny wzrost cen tych surowców - zaznacza gazeta.
Analityk PIE zwraca uwagę, że inflację podbijał będzie też szybszy, niż się dotąd wydawało, wzrost cen żywności: o 10–12 proc. rok do roku, zamiast o około 8 proc. Ma to być konsekwencja zarówno spadku podaży niektórych surowców rolnych, ale i wyższych cen nawozów.
"Ze względu na to, że te ograniczenia podaży będą hamowały wzrost gospodarczy, Rada Polityki Pieniężnej może stać się ostrożniejsza w dalszym podnoszeniu stóp procentowych" - czytamy.