Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Krzysztof Mirończuk
|
Materiał powstał przy współpracy z Foton Technik

Dynamiczny rozwój i wiele zmian. Co czeka rynek fotowoltaiki w najbliższych miesiącach?

Podziel się:

Rewolucja w sposobie rozliczania produkowanej i kupowanej przez prosumentów energii, która nadchodzi wielkimi krokami, spowoduje niemałe zamieszanie w sektorze fotowoltaiki. Jak po nowym roku zmieni się układ sił na rynku? Kto zyska, a kto straci na zmianach? Dlaczego najlepszym połączeniem jest fotowoltaika, magazyny energii i pompy ciepła? O tym rozmawiamy z Michałem Skorupą, Prezesem Zarządu Foton Technik, która też będzie wkrótce działać pod zupełnie innym szyldem.

Dynamiczny rozwój i wiele zmian. Co czeka rynek fotowoltaiki w najbliższych miesiącach?
(Unsplash.com)

Krzysztof Mirończuk: Wiemy, że fotowoltaika to hit ostatnich lat. Wiemy też, że dom można ogrzać przy pomocy pomp ciepła. Na czym jednak polega połączenie obu tych technologii?

Michał Skorupa: W przypadku braku magazynu energii w domowym systemie fotowoltaicznym nadwyżki energii wyprodukowane przez panele solarne, a niezużytej na bieżąco, są wysyłane do sieci elektroenergetycznej. Pompa ciepła potrzebuje do rozruchu pewnej dawki energii elektrycznej, więc korzystnie jest połączyć ją z fotowoltaiką, by móc wykorzystywać energię wyprodukowaną na miejscu. W ten sposób obsługa pompy ciepła jest bezkosztowa. Użytkownik wysyła też mniej prądu do sieci, co pozytywnie wpływa na jej stabilizację. W wielu miejscach, w pewnych okresach, sieć elektroenergetyczna bywa przeciążona, ponieważ zbyt wielu prosumentów wysyła skokowo nieskonsumowaną energię. Powoduje to chwilowe wyłączenie sieci i konieczność ponownego jej uruchomienia. Z tego punktu widzenia korzystne jest zużywanie jak największej ilości energii na miejscu, bez wysyłania nadwyżek do sieci.

Pompa ciepła ma też tę zaletę, że jest bezemisyjna – produkuje ciepło bez efektów ubocznych w postaci gazów, jak dwutlenek węgla skażony dodatkowo innymi szkodliwymi pierwiastkami. Te dwa elementy – panele i pompa ciepła – wzajemnie uzupełniają korzyści płynące z ich użytkowania. Jeden produkuje czysty prąd, drugi zużywa go do produkcji czystego ciepła. Jeszcze lepiej ten system sprawdza się z magazynem energii – te 20% nadwyżki energii, jakie pobiera sieć z tytułu magazynowania, konsument zachowałby po swojej stronie. Dzięki temu można optymalnie zbilansować układ trzech elementów: panele, pompa ciepła i magazyn energii.

Gdzie najbardziej sprawdza się takie rozwiązanie, w mieście czy na wsi?

Fotowoltaika i pompa ciepła znajdują efektywne zastosowanie w budownictwie jednorodzinnym, charakterystycznym dla wsi i terenów podmiejskich. Powstające tam domy z reguły nie są podłączone do sieci ciepłowniczej, dlatego pompa ciepła jest optymalnym rozwiązaniem – jest tania, prosta i niekłopotliwa w obsłudze, ekologiczna, a właścicielom odpada problem kupna surowca do ogrzewania na zimę, składowania go w osobnym pomieszczeniu i rozpalania kotła.

Z kolei panele fotowoltaiczne dają możliwość produkowania energii elektrycznej na własne potrzeby, co również znacznie częściej wybierają mieszkańcy domów jednorodzinnych. Zdarzają się instalacje fotowoltaiczne w spółdzielniach mieszkaniowych i wspólnotach, jednak prąd ten z reguły jest używany tylko w częściach wspólnych. Niemniej nowelizacja ustawy o OZE pozwoli pojedynczym mieszkańcom bloku korzystać z paneli zamontowanych na dachu budynku. Taką zmianę proponuje poselski projekt noweli, który wprowadza pojęcia prosumenta zbiorowego i wirtualnego. Brak tych regulacji nie przeszkadza jednak sięgać po rozwiązania fotowoltaiczne przez instytucje i biznes. Są one umiejscowione zarówno w miastach, jak i na terenach wiejskich – to obiekty takie jak hotele, urzędy, pływalnie, duże zakłady pracy itp., które widzą w tym sposób na optymalizację kosztów oświetlenia i ogrzewania.

Skoro mówimy o wsi – jak wynika z waszych doświadczeń, większość chętnych na fotowoltaikę pochodzi właśnie stamtąd. Dlaczego to źródło energii jest tak popularne na wsi?

Mieszkańcy wsi, w tym rolnicy, zużywają zazwyczaj dużo więcej energii w swoich gospodarstwach niż mieszkańcy domów wielorodzinnych. Mają do obsługi większy teren i więcej urządzeń. Mają też większe domy, w których mieszka często więcej osób niż w przeciętnym mieszkaniu w bloku. Używają wielu urządzeń elektrycznych, z których nie korzystają mieszkańcy bloków: kosiarek, sprzętu rolniczego. Płacą więc dużo wyższe rachunki, co jest impulsem do szukania oszczędności. Założenie fotowoltaiki w gospodarstwie jednorodzinnym stało się stosunkowo prostym rozwiązaniem. Pomogły w tym programy Mój Prąd i Czyste Powietrze, a od niedawna program Agroenergia. Dzięki temu wiele osób przećwiczyło instalowanie fotowoltaiki krok po kroku, jak szukanie wykonawcy, zbieranie dokumentacji, składanie wniosku o dofinansowanie. Coraz więcej osób, ich sąsiedzi, rodziny, przekonywali się, że jest to możliwe i proste do wykonania, dlatego również decydują się na tę inwestycję.

Fotowoltaika daje dużą niezależność od dostaw energii i ewentualnych awarii sieci. Ale przecież są okresy, w których jej efektywność jest niższa od zapotrzebowania na prąd. Ostatnio coraz częściej mówi się o magazynach energii, które pozwalają na osiągnięcie praktycznie całkowitej niezależności. Czy to rozwiązanie, którym warto się zainteresować?

Są już sygnały ze strony rządu, że magazyny energii będą dofinansowywane w następnej edycji Mojego Prądu. Według zapowiedzi NFOŚiGW, program ma zachęcać prosumentów do zwiększenia autokonsumpcji energii, co wskazuje na wspieranie zakupu różnych urządzeń peryferyjnych towarzyszących fotowoltaice, jak magazyny energii i ciepła, pompy ciepła, ładowarki do samochodów elektrycznych.

W rozproszonym modelu produkcji energii akumulator – bo taką rolę pełni magazyn energii – to niezbędny element, a jego technologia z pewnością będzie się rozwijać. Urządzenie to pozwala uniknąć wysyłania nadwyżek energii do sieci, co pozytywnie wpłynie na jej stabilizację. Odejście od systemu opustów w przyszłym roku na rzecz net meteringu będzie dodatkowym impulsem do zaopatrywania się w to urządzenie przez prosumentów. Magazyny energii z czasem zastąpią agregaty prądu, używane czasem w gospodarstwach rolnych i w obiektach z dużym i stałym poborem prądu, jako awaryjne źródło energii elektrycznej. Zmagazynowana energia domyka system produkcji prądu na własne potrzeby – nadwyżki nie są wysyłane do sieci, tylko pozostają na miejscu i można je wykorzystać, kiedy fotowoltaika nie pracuje.

Jest jeszcze kwestia opłacalności takiej instalacji. Magazyny energii to dodatkowy wydatek, wydłużający okres zwrotu z inwestycji w fotowoltaikę. Z drugiej strony zmniejszają konieczność zakupu prądu, który jest coraz droższy. Jak Pan patrzy na ekonomikę tego rozwiązania?

Magazyn energii to wydatek co najmniej kilkunastu tysięcy złotych. Dla domu wystarczy już taki o pojemności 4–5 kWh. Według zapowiedzi rządowych, dopłaty miałyby wynieść od 25 do 50 procent kosztów. Jak dokładnie długo będzie zwracać się inwestycja, to zależeć będzie od naszego zapotrzebowania na prąd i jego przyszłych cen. Z pewnością jednak ten czas należy szacować na co najmniej kilka lat. Wydatek związany z kupnem magazynu energii bardziej opłaci się przyszłym prosumentom, którzy dołączą do systemu już po zniesieniu opustów – oni będą musieli od początku kupować brakującą energię po cenach netto, "starzy" prosumenci będą korzystać jeszcze przez jakiś czas z promocji, jaką dawały opusty.

Wspominaliśmy już o zmianach w prawie, które mają spowodować odejście od systemu opustów na rzecz rynkowego obrotu energią między prosumentami a operatorami. Jak to zmieni – Pana zdaniem – kształt rynku? Jaki będzie miała wpływ na małych prosumentów, a jaki na tych większych, w tym na przykład przedsiębiorców rolnych, o których mówiliśmy przed chwilą?

Widzimy obecnie duży ruch, związany z tym, że jak najwięcej osób chce się jeszcze załapać na system opustów i opóźnić moment, kiedy przejdą na zakup energii po cenach rynkowych. Sądzę, że w przyszłym roku może nastąpić chwilowe zawirowanie w sektorze klientów indywidualnych, przynajmniej do momentu, kiedy nie będziemy wiedzieć więcej o nowej edycji Mojego Prądu.

Programy dotacji fotowoltaiki i elementów peryferyjnych rzeczywiście rozwijają ten rynek, ale nie są już decydujące. Ostatnio wiele emocji budzą prognozowane podwyżki cen prądu, ale i rosnące drastycznie ceny gazu, który jest dość popularnym paliwem do ogrzewania domu. To również jest bardzo silny impuls do szukania oszczędności, zostania prosumentem i instalowania kolejnych elementów w domowym systemie, jak pompy ciepła.

Mali prosumenci są z pewnością przywiązani do opustów, ale dla nich przejście na rynkowy obrót energią będzie odwleczone. Liczba nowych klientów z segmentu biznesowego i przedsiębiorców rolnych rośnie. Szacujemy, że w przyszłym roku dynamika wzrostów w tym segmencie będzie jeszcze większa.

Więksi prosumenci są przyzwyczajeni do operowania zupełnie innymi kwotami. Oni płacą np. dużo wyższą opłatę mocową, co samo w sobie skłania do szukania oszczędności. Widzą też dużą dynamikę cen prądu. W latach 2016–2020 podwyżki wyniosły ok. 8 procent, w 2020 było to już 10 procent, a prognozy na przyszły rok mówią o co najmniej kilkunastu procentach. Niektórzy operatorzy starają się w URE o zgody na podwyżki rzędu 40 procent. Dla biznesu to już konkretne sumy do zaoszczędzenia. Oni też widzą więcej wymiernych zalet w łączeniu fotowoltaiki z dodatkowymi elementami. Własny magazyn energii to przede wszystkim niezależność od losowych awarii sieci i wyłączeń z powodu przeciążenia. W ich przypadku utrata zasilania choćby na kilka godzin to już spore straty, przestój i problem logistyczny, gdy np. trzeba karmić zwierzęta, doić krowy, chłodzić owoce. Podobnie, gdy ma się własną niewielką firmę, magazyn, sklep internetowy lub fabrykę.

Te zmiany to styczeń przyszłego roku, ale przedtem na rynku energii zajdzie jeszcze jedna zmiana – innogy Polska, której jesteście częścią jako Foton Technik – stanie się E.ON Polska. Jak w takim razie będziecie się teraz nazywać?

W grudniu nazwa Foton Technik zmieni się w E.ON Foton. Oczywiście zmienia się tylko nazwa, a podmiot gospodarczy pozostaje ten sam. O zmianie nazwy będziemy informować klientów, ten proces zresztą już się rozpoczął. Klienci nie muszą z nami podpisywać nowych umów, dotychczasowe zapisy, warunki, zasady kontaktu pozostają w mocy. Z pewnością jednak klienci doświadczą zmiany wynikającej z przystąpienia do grupy energetycznej o międzynarodowym zasięgu, z rozwiniętym know-how, w tym w kluczowym dla nas obszarze energii ze źródeł odnawialnych. Zyskujemy tu dostęp do doświadczenia z rynków wysoko rozwiniętych, jak niemiecki, holenderski czy włoski, który przeżywa ostatnio boom modernizacji energetycznej za sprawą programu Super Bonus. Dołączenie do Grupy E.ON oznacza dla nas też podniesienie jeszcze wyżej poprzeczki w zakresie bezpieczeństwa instalacji i oferowanych usług, a także jeszcze większą stabilność wynikającą z obecnością w koncernie o ugruntowanej pozycji międzynarodowej.

Materiał powstał przy współpracy z Foton Technik

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
Materiał Partnera