Przewozy Regionalne od ponad dwóch dekad zawoziły uczestników jednego z największych festiwali muzycznych w Europie. Ale w tym roku będzie inaczej. PR tłumaczy, że to z troski o koszty. Drogie miały być przede wszystkim naprawy taborów po specjalnych kursach do Kostrzyna.
Z pociągów na festiwal korzystało nawet 70-80 tys. pasażerów. Jak więc uczestnicy imprezy dotrą na festiwal? Część zapewne autobusami, część samochodami, a część - autostopem. Tak czy inaczej - drogami dla aut.
Nikt nie ma więc wątpliwości, że trzeba się przygotować na gigantyczne korki. Andrzej Kunt, burmistrz Kostrzyna, przewiduje, że droga do miasta może się wydłużyć nawet o kilka godzin. Ile trzeba będzie więc spędzić czasu w aucie? Z wyliczeń AutoMapy wynika, że przejazd na trasie Warszawa-Kostrzyn w normalnych warunkach zajmuje 4 godziny i 39 minut.
- Dodatkowo termin festiwalu przypada na tradycyjną zmianę wakacyjnych turnusów - zauważa Janusz M. Kamiński, szef PR i marketingu AutoMapy. Biorąc pod uwagę najczarniejszy scenariusz, trasa ze stolicy może się wydłużyć do nawet 10 godzin.
Ale mieszkańcy stolicy i tak są w dość dobrej sytuacji - trasa do Kostrzyna przebiega w dużej mierze przez autostrady. Z Rzeszowa czy Olsztyna trzeba zwykle jechać około siedem godzin. Niewykluczone więc, że mieszkańcy tych miast w drodze na festiwal będą musieli spędzić w autach dużo ponad dziesięć godzin.
Najszybciej do Kostrzyna można się dostać z Gorzowa Wielkopolskiego. Taka podróż trwa 54 minuty. Dojazd do miasta komplikuje dodatkowo fakt, że nie dochodzą tam bezpośrednio żadne drogi ekspresowe ani autostrady. Festiwalowicze będą musieli więc wybierać dwie drogi krajowe - 31 lub 22.
Janusz M. Kamiński zauważa, że w wakacje na drogach zdarzają się niespodziewane utrudnienia. Bywało przecież, że bramki autostradowe nie wytrzymywały. Gdyby to się stało w festiwalowym okresie, korki wydłużyłyby się oczywiście jeszcze bardziej.
"Na parkingach będzie horror"
Burmistrz miasta zapewnia, że przygotował dodatkowe miejsca parkingowe dla uczestników festiwalu. W zeszłym roku, gdy pociągi jeszcze kursowały, miejsc było 20 tys. W tym roku jest ich 25 tys. w pobliżu pola festiwalowego. Do tego jest jeszcze 5 tys. miejsc rezerwowych. Jak zapewnia Kunt, dojdą miejsca na prywatnych parkingach.
Co jednak, jeśli nieco ponad 30 tys. miejsc nie wystarczy? Burmistrz mówi, że możliwe będzie dowożenie uczestników z parkingów autobusami z pobliskich gmin. Ale żadne decyzje tu jeszcze nie zapadły.
"To nie jest największy problem"
Zdaniem burmistrza Kostrzyna, korki i brak miejsc mogą dać się we znaki festiwalowiczom. Ale są poważniejsze problemy. Na przykład bezpieczeństwo.
- Zwykle przyjeżdżało do nas 50-60 składów. I te pociągi były na miejscu, gdy festiwal trwał. Gdyby więc zdarzyła się nie daj Boże jakaś niebezpieczna sytuacja, to uczestników można byłoby ewakuować koleją. A teraz nie będzie takiej możliwości - mówi burmistrz.
- Nie mówiąc już o tym, że takie skomasowanie ruchu samochodowego stwarza oczywiście ryzyko wypadków - dodaje.
Burmistrz mówi więc, że "plan zabezpieczenia musi ulec zmianie". Jak jednak podkreśla Kunt, oficjalnie nawet nie wie, że... na festiwal nie przyjadą pociągi.
- Wiem to oczywiście z mediów, ale żadna oficjalna decyzja do mnie jeszcze w tej sprawie nie dotarła. Formalnie nic więc nie wiem - zaznacza.
Dodaje, że ma nadzieję że Przewozy Regionalne jeszcze przemyślą sprawę - i pociągi na festiwal jednak ostatecznie ruszą.
- A mówienie, że pociągi były zdewastowane po festiwalach, to przepraszam, ale to są po prostu bzdury. Byłem na wielu podsumowaniach festiwali i nigdy nikt nie podnosił tej sprawy - mówi Wirtualnej Polsce.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl