RPP podniosła w ubiegłym tygodniu stopy procentowe o 50 pb i ogłosiła, że w taki sposób chce przeciwdziałać wzrostowi inflacji i oczekiwań inflacyjnych.
"RPP chciała przez swoją decyzję przekazać sygnał, że czuwa i działa w taki sposób, aby inflacja wracała to poziomu bliskiego celowi, czyli 2,5 proc." - powiedział prezes NBP w Płocku.
"Rada dała wyraz temu, że poważnie bierze pod uwagę mandat konstytucyjny i chce, aby ludzie, którzy ustalają w gospodarce ceny i płace kierowali się przekonaniem, że Rada będzie działać tak, aby inflacja była maksymalnie bliska poziomowi celu" - dodał.
W maju inflacja wzrosła o 3,4 proc. w ujęciu rocznym. Cel inflacyjny NBP to inflacja roczna na poziomie 2,5 proc. z możliwym odchyleniem plus/minus 1 punkt procentowy.
Zdaniem Balcerowicza ważne jest, by przy podejmowaniu decyzji co do płac nie zakładać wysokiego wzrostu inflacji, ponieważ może to w rzeczywistości doprowadzić do wzrostu cen.
"Bardzo niedobrze, gdyby w konkretnych decyzjach płacowych zakładano znacząco wyższą inflację, bo wtedy mamy do czynienia z samospełniającym się proroctwem. (Podwyżka stóp) to jest ochrona i działanie prewencyjne" - powiedział Balcerowicz.
"Nigdy nie jest tak, że uda się uniknąć jakichś zmian, ale ważne jest, żeby trzymać inflację pod kontrolą" - dodał.
Prezes NBP powiedział również, że efekt wejścia do UE szacowany na 0,9 pkt proc. wzrostu inflacji w 2004 nie uwzględniał wzrostu popytu.
"Z danych NBP wynika, że same zmiany stawek podatku VAT nie powinny wywołać efektu cenowego wyższego niż ten, który oszacowaliśmy, czyli 0,9 pkt proc." - dodał.
"Natomiast nie szacowaliśmy wpływu zwiększonego popytu, że Niemcy będą tak kupowali, to było bardzo trudne" - powiedział.
"Popyt rośnie, mieliśmy bardzo szybki wzrost popytu krajowego, z poniżej 3 do powyżej 5 proc. między kwartałami (kwartałem IV 2003 roku i I kwartałem 2004 roku), to też działa na ceny" - powiedział Balcerowicz.
Eksperci NBP szacowali wcześniej, że w efekcie wejścia do UE inflacja średnioroczna w tym roku może wzrosnąć maksymalnie o 0,9 pkt proc. Ich szacunki uwzględniały m.in. wzrost stawek VAT, akcyzy oraz wprowadzenie Wspólnej Polityki Rolnej.
"W efekcie wskaźnik inflacji znalazł się na poziomie 3,4 proc. w dużej mierze pod wpływem czynników przejściowych. Idzie o to, żeby nie było tzw efektów drugiego rzędu, żeby ludzie nie byli przekonani, że ceny będą rosły w takim szybkim tempie i żeby się to nie przełożyło na decyzje w sprawie płac. Gdyby tak się stało, to weszlibyśmy w spiralę inflacji i do tego nie można dopuścić. Stąd głównie ostatnia decyzja RPP" - powiedział prezes NBP.