Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Agata Kalińska
Agata Kalińska
|
aktualizacja

Jedzenie za pół ceny. Nowy trend w sieciach handlowych

85
Podziel się:

Dwóch największych detalistów w kraju – Biedronka i Lidl – w kilkumiesięcznym odstępie zdecydowało się na ten sam ruch: obniżają o połowę ceny produktów, którym kończy się termin przydatności. Choć pomysł wygląda jak wabik na klienta, to w dłuższej perspektywie sieci raczej nie mają innego wyboru. I tylko kwestią czasu jest, aż kolejne pójdą w ich ślady.

Eksperci wskazują, że akcje wyprzedawania żywności, które kończy się termin przydatności do spożycia, to jeden z efektów ustawy, która ma ograniczyć marnowanie żywności.
Eksperci wskazują, że akcje wyprzedawania żywności, które kończy się termin przydatności do spożycia, to jeden z efektów ustawy, która ma ograniczyć marnowanie żywności. (Forum, Forum)

Od poniedziałku, 27 stycznia, w Biedronce można kupić produkty spożywcze po cenach niższych o 50 proc. Ale tylko wybrane produkty i tylko w wybranych sklepach. Chodzi o żywność z bliskim końcem ważności, a w akcji bierze udział zaledwie 139 z 3002 biedronek w kraju. To pilotaż. Jeśli się przyjmie, to program będzie rozszerzany na kolejne sklepy.

Lidl Polska już kilka miesięcy temu testował pilotażowy projekt "Kupuję, nie marnuję". Założenie jest takie samo: produkty, których termin ważności zbliża się ku końcowi, są tańsze o 50 proc. W październiku sieć poinformowała, że rozszerza akcję na całą Polskę.

Lidl wystawia przecenione produkty w jednej strefie w sklepie, Biedronka będzie oznaczała przecenione produkty specjalną naklejką. Jednak obie sieci komunikują to samo – chodzi o ograniczenie marnowania żywności.

Zobacz także: Zobacz też: 10 godzin za ladą. "Prawo stoi murem za pracodawcą"

Nie ma wyboru

- To bardzo dobry kierunek – komentuje w rozmowie z money.pl dr Andrzej Maria Faliński, prezes Stowarzyszenia Forum Dialogu Gospodarczego, były dyrektor generalny Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji. – Mało tego, to tego typu rozwiązanie, od którego handel nie ucieknie. Szczególnie jeśli chce redukować straty, a jeszcze dochodzą obowiązki wynikające z prawa – dodaje.

Chodzi o ustawę o przeciwdziałaniu marnowaniu żywności, która weszła w życie 18 września zeszłego roku. W związku z tym zbliża się kolejna ważna data – otóż sklepy mają pięć miesięcy na zawarcie umowy z wybraną przez siebie organizacją charytatywną, której będą przekazywać niesprzedaną żywność. Mowa o żywności nadającej się do spożycia. Jeśli tego nie zrobią, będą płaciły kary. Termin upływa 18 lutego, czyli za trzy tygodnie.

- Sklepy, które nie będą przekazywały żywności do organizacji, lecz w dalszym ciągu do utylizacji, mają przekazywać 10 groszy za 1 kilogram zmarnowanej żywności organizacji, z którą podpisał umowę. Jeśli sklep w czasie 5 miesięcy od wejścia w życie ustawy nie podpisze umowy z organizacją charytatywną, będzie zmuszony zapłacić karę w wysokości 5 tysięcy złotych - wyjaśnia na stronie Banków Żywności wiceprezes Federacji Polskich Banków Żywności Dorota Jezierska.

Choć kary nie posypią się od razu, bo kontrole mają się zacząć dopiero w marcu, to obowiązek jest obowiązkiem. Ustawa dotyczy sklepów powyżej 250 mkw., gdzie sprzedaż żywności stanowi przynajmniej połowę całkowitych przychodów. Przez pierwsze dwa lata będzie jednak obejmować te największe sklepy, powyżej 400 mkw. powierzchni.

Jak zauważa Faliński, obniżenie cen produktów, którym kończy się termin przydatności ma szereg zalet. – Po pierwsze, redukuje ilość marnującej się żywności. Po drugie, wprowadza dobry klimat psychologiczny do oszczędzania jedzenia i po trzecie wreszcie, pomaga sprzedawcom w zarządzaniu zasobami – wylicza.

Jego zdaniem nie bez znaczenia jest to, że pomysł wyszedł akurat od dyskontów. – Im więcej rodzajów produktów na półkach, tym tolerancja na straty jest większa. W dyskontach ta tolerancja jest bardzo mała, na poziomie procenta. Jak jest dwa procent, to już się zapala czerwona lampka – zauważa ekspert. – Sądzę, że to kwestia czasu, aż kolejne sieci pójdą w tę samą stronę, bo ogólnie w handlu marnowanie jest problemem – dodaje.

Rzeczywiście, z momentem kiedy mija termin przydatności, żywność przestaje być towarem, a staje się problemem. Sklepy muszą ją zutylizować, a to kolejne koszty.

Zwróciliśmy się do Biedronki i Lidla z pytaniem, czy promocja ma związek ze zbliżającym się obowiązkiem zawarcia umowy z organizacją charytatywną. - Nasze sklepy nie zawierają indywidualnie umów, ponieważ nie mają osobowości prawnej. Projekt przekazywania niesprzedanej, nadającej się do spożycia żywności realizowany jest systemowo w Biedronce już od 2016 roku, a więc na 3 lata przed uchwaleniem ustawy z dnia 19 lipca 2019 r. o przeciwdziałaniu marnowaniu żywności - mówi money.pl Sylwia Krzyżycka, dyrektor działu ochrony środowiska w sieci Biedronka.

Jak wylicza, ponad 60 proc. towarów przekazywanych na rzecz organizacji charytatywnych przez Biedronkę to świeże mięso, wędliny, wyroby garmażeryjne oraz ryby.

- W 2019 roku współpracowaliśmy łącznie aż z 83 organizacjami pożytku publicznego, którym przekazywaliśmy żywność z 1639 naszych sklepów (ponad połowa z 3002 biedronek na koniec IV kwartału). Były to między innymi archidiecezjalne i diecezjalne organizacje Caritas, Federacja Polskich Banków Żywności, a także inne, również lokalne organizacje. Według aktualnych danych w odbiór i dystrybucję darowizn żywności z Biedronki zaangażowanych jest blisko 2271 wolontariuszy i pracowników OPP. W okresie od 2018 r. do września 2019 r. Biedronka przekazała ponad 11 600 ton żywności, co daje równowartość blisko 23,2 mln posiłków dla potrzebujących - wskazuje Sylwia Krzyżacka.

Lidl z kolei podkreśla, że temat marnowania żywności jest dla firmy bardzo ważny. - Na poziomie każdego sklepu optymalizujemy wielkości zamówień oraz prowadzimy system przecen, aby skutecznie minimalizować ryzyko marnowania. Każdy sklep monitoruje termin przydatności do spożycia sprzedawanych artykułów – gdy czas ten jest krótki, produkty objęte są przeceną - mówi money.pl Aleksandra Robaszkiewicz z Lidl Polska.

- Od początku istnienia Lidl Polska, czyli od 2002 roku, współpracujemy z Federacją Polskich Banków Żywności, z którą wspólnie obchodziliśmy w ubiegłym roku Światowy Dzień Żywności. Wspieramy również Caritas Polska - dodaje.

Co mogą małe sklepy?

Andrzej Faliński nie spodziewa się tego typu promocji, jak wprowadziły dyskonty, w małych sklepach. – Chodzi mi o takie sklepy, które nie są zrzeszone w żadnej sieci. One mają na ogół mały asortyment i dość wysokie marże, bo muszą na czymś zarobić. W takim sklepie każda strata natychmiast odbija się na przychodach – zwraca uwagę. – Duże sieciówki mają większe możliwości redukcji takich strat. To zabrzmi może brutalnie, ale konkurencja w handlu jest ogromna i albo się zintegrujesz, albo zginiesz – dodaje.

Nie bez znaczenia jest fakt, że ustawa, która narzuca obowiązek przekazywania żywności organizacji charytatywnej, nie dotyczy małych sklepów. - Ustawa o przeciwdziałaniu marnowaniu żywności dotyczy wyłącznie sklepów wielkopowierzchniowych, czyli tych powyżej 250 mkw. Mówimy więc nie o osiedlowych kioskach czy pawilonach, a dużych, najczęściej sieciowych, marketach – wskazuje Dorota Jezierska.

Jedzenie na śmietnik

Jeśli chodzi o marnowanie jedzenia, Polacy znajdują się w niechlubnej europejskiej czołówce. Jak wynika z danych Federacji Polskich Banków Żywności, rocznie na każdego Polaka przypada 247 kg zmarnowanego jedzenia, podczas gdy przeciętnie na jednego mieszkańca UE są to 173 kg. To daje nam piąte miejsce w Unii Europejskiej.

Do wyrzucania żywności przyznaje się 42 proc. Polaków. Najczęściej wyrzucamy pieczywo (49 proc. wskazań), owoce (46 proc.), wędliny (45 proc.), warzywa (37 proc.), jogurty (27 proc.), ziemniaki (17 proc.), mleko (12 proc.).

A dlaczego wyrzucamy? Najczęściej dlatego, że skończyła się data przydatności - 29 proc. wskazań. Innymi powodami się zbyt duże zakupy (20 proc.), za duże porcje posiłków (15 proc.), zakup złego jakościowo produktu (15 proc.) oraz niewłaściwe przechowywanie żywności (13 proc).

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(85)
Manek
4 miesiące temu
Kaufland market To jest Największym niszczyli Żywność Tam byłem Świadkiem jak Kierownik komisyjnie Towar Rzucali Do Prasy Piwo nawet 2 palety Sery Nabiał napoje Zapytałem czy Nie Mają Boga w Sercu Że niższa Towar zamiast Biednym ofiarować Powiedziałem że By mu Burak Na Penisie Urósł na Rampie Śmiech Świadków kierowców którzy oczekiwali na Rozładunek Kierownik Z Pracownikami Co niszczyli Żywność Że Śmiechem opuścili Rampę Po 10 minutach Wyszedł na Rampę Poklepał mnie po Plecach że Dalej chce pracować Bo Kaufland Ma ubezpieczenia Toworu które są nie Sprzedane zwanych zawrotami Ubezpieczyciel Zlecił że musi towar nie sprzedany do dalszej sprzedaży Musi być Zniszczony Ubezpieczyciel za każdy Zniszczony towar Wypłaca i sprawdza monitoring jeśli towar nie Zniszczony Aby sprzedał tanieje lub wydał potrzebującym to Kierownik musiał by zapłacić ze swojej kieszeni i stracić Pracę
rk18
4 lata temu
było tak np w MAKRO lecz to znieśli i wszystko wyrzucali do utylizacji teraz muszą przekazywać instyt. pożytku pub. komu to przeszkadzało ? Sam kupowałem wędliny i chleb tostowy za pół ceny
Cris
4 lata temu
Wielkie HALO...przeblysk mysli ekonomistow i handlowcow. Tesco , Asda , Morrisoon i wszystkie inne w UK robia to od lat a obnizki sa przeprowadzane stopniowo nawet do 10% wartosci produktu.
jjj
4 lata temu
A w UK to obniżają o 90% więc tutaj nikt łaski nie robi
Mir
4 lata temu
A ankologia tez za pol ceny aby komus to sie oplacalo musi byc oszukane mniej wartosciowe
...
Następna strona