Przypomnijmy: Intel poinformował, że wstrzymuje na dwa lata swoje kluczowe inwestycje w Europie, w tym również budowę fabryki pod Wrocławiem. To miała być największa inwestycja zagraniczna, rozpoczynana od zera, w historii Polski. Były zapowiedzi, przygotowanie terenu i szykowanie dwóch tysięcy miejsc pracy. Na ostatniej prostej rząd uzyskał zgodę Brukseli na pomoc publiczną wynoszącą 7,4 mld zł.
"Puls Biznesu" wylicza, że w ciągu sześciu miesięcy do lipca napływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych do Polski wyniósł 4,2 mld euro, wedle wstępnych danych bilansu płatniczego. "Jest to wartość najniższa od października 2017 r." – podkreśla dziennik. Konkluduje, że "mija stopniowo fala popularności Polski, w czasie której w naszym kraju lokowano dużo więcej inwestycji niż w innych gospodarkach Europy Środkowej".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Koniec fali wielkich inwestycji?
Jak wskazuje autor tekstu, ta fala była złożona z wielu czynników:
- dużych nadwyżek finansowych firm reinwestowanych lokalnie,
- bardzo dobrej koniunktury w przemyśle w latach 2020-22,
- reorganizacji łańcuchów dostaw,
- rozbudowy potencjału związanego ze wsparciem Ukrainy,
- atrakcyjnych dla firm kosztów pracy.
Jego zdaniem, teraz wiele z tych czynników osłabło: zyski firm są dużo niższe, koniunktura w przemyśle jest bardzo słaba (problemy finansowe Intela nie są odosobnione), koszty pracy są wyraźnie wyższe.
"Jesteśmy w takim momencie cyklu, który bardzo nie sprzyja bezpośrednim inwestycjom zagranicznym (w przeciwieństwie do inwestycji portfelowych, które trzymają się nieźle). I generalnie nie sprzyja inwestycjom firm ogółem" – czytamy w "PB".