Pięć tabel, jedna strona dokumentu i wyjątkowy strach. Zakład Ubezpieczeń Społecznych wysłał do przedsiębiorców w ostatnich tygodniach masę listów - dokładnie 3 mln. ZUS chciał poinformować o opłacanych w 2019 roku składkach. Efekt był zgoła inny. A na pewno inny od zamierzonego.
Część przedsiębiorców z listu dowiedziała się, że ma zaległości w opłacanych składkach. I uznała dokument za wezwanie do zapłaty - zwłaszcza, że jedna z rubryk nazywa się wprost "zadłużenie". I nie ma znaczenia kwota. ZUS zaznacza w tej pozycji nawet zaległość wartą 1 grosz. Choć są w Polsce przedsiębiorcy, którzy mają zaległości na 52 mln zł. A tuż obok każdy przedsiębiorca miał zaproszenie do wyliczenia należnych odsetek.
Zakład Ubezpieczeń Społecznych zastrzega, że nie miał zamiaru straszyć przedsiębiorców. - To nie jest wezwanie do zapłaty - tłumaczy Paweł Żebrowski, rzecznik ZUS. - Przedsiębiorcy nie muszą się obawiać, że list jest wezwaniem do zapłaty nieopłaconych składek. Wychodzimy z założenia, że każdy przedsiębiorca powinien wiedzieć, jakie jest jego saldo. To elementarna wiedza przy prowadzeniu biznesu - tłumaczy.
Skoro każdy ma wiedzieć, to niektórzy zobaczą na koncie minus. I to spory. A wystarczy kilka złotych zadłużenia wykazanego we wspomnianych listach, by stracić uprawnienia na przykład do zasiłku chorobowego lub macierzyńskiego. Przedsiębiorcy powinni się zatem pilnować.
Jak wynika z danych ZUS, w całym kraju jest 1,3 mln składkowych dłużników. Co ciekawe, "aktywne firmy" to zaledwie 550 tys., czyli 42 proc. zalegających ze składkami. W większości problem ze składkami mają ci, którzy już dawno przestawi prowadzić działalność. W sumie armia firm "wisi" ZUS-owi 32 mld zł. Średnio to zatem aż 24 tys. zł długu.
Płaca minimalna w Polsce. Jak wypada na tle Europy?
Kwotę zadłużenia od 1 grosza do 116 zł ma zaledwie 97 tys. aktywnych płatników. A zatem co piąty zalega zatem tylko ze "stówką". Reszta? Do oddania ma więcej. Zadłużenie powyżej 500 tys. zł ma 2,9 tys. aktywnych płatników. Najwyższe zadłużenie to 54 mln zł.
Należy pamiętać, że to należność główna, do której naliczane są jeszcze odsetki za zwłokę. Co ważne - przedsiębiorcy nie muszą płacić odsetek za każdy zapomniany grosz. Od zasady, że odsetki są należne, zawsze jest wyjątek.
I tak jest w sytuacji, gdy wyliczona kwota należnych odsetek jest poniżej ustawowo określonej kwoty - 6,60 zł. Przykład? Gdy przedsiębiorca płaci składki z opóźnieniem i okaże się, że wyliczone na dzień wpłaty zaległości wynoszą 6,59 zł, to nie ma obowiązku ich opłacania. Dopiero powyżej kwoty 6,6 zł należy dokładać tę kwotę.
Jak ostrzega ZUS, nie warto jednak przeciągać struny. Powód jest prosty. Masz zaległości? Tracisz uprawnienia.
- Nawet jeśli zadłużenie wynosi 1 grosz, należy je zapłacić. Bo nawet tak niewielki dług w ZUS powoduje, że firma nie otrzyma zaświadczenia o niezaleganiu w opłacaniu składek – zaznacza Paweł Żebrowski. A to niezbędny dokument w wielu sytuacjach. Wiedzą o tym na pewno prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą, którzy pójdą do banku po kredyt. Wiedzą to też ci, którzy startują w publicznych przetargach.
Konsekwencja niepłacenia jest jeszcze jedna. - Przedsiębiorca, który opłaca składkę na dobrowolne ubezpieczenie chorobowe, straci prawo do np. zasiłku chorobowego, jeśli zadłużenie na koncie przekroczy 6,60 zł - przypomina ZUS.
Nie zapłaciłeś, ubezpieczenie wygasło? Idź do ZUS. W każdej chwili możesz wystąpić z wnioskiem o wyrażenie zgody na opłacenie składki na dobrowolne ubezpieczenie chorobowe po terminie. Aby zgoda była skuteczna, pieniądze i tak muszą trafić na konto w ZUS.