Medyczna marihuana w "niekończących się opakowaniach". Handel w internecie kwitnie
Leczniczej marihuany wciąż nie można dostać w polskich aptekach. Pierwsza partia leku rozeszła się w niecały miesiąc, ale nie dla wszystkich to problem. W internecie kwitnie handel opakowaniami po leku, które już zyskały miano "niekończących się pudełeczek".
Na forach internetowych ludzie jednak wymieniają się spostrzeżeniami dotyczącymi medycznej marihuany. Coraz częściej da się tam przeczytać, że opakowania, w których Spectrum Cannabis sprzedaje medyczną marihuanę, to "niekończące się pudełeczka".
O co chodzi? Otóż po zużyciu zakupionego w aptece preparatu zawartość pudełka uzupełniana jest na czarnym rynku. Szczególnie, że z nielegalnych źródeł można kupić gram już za 30-40 zł. Legalny susz to koszt rzędu 70 zł.
#11pytań o przemyt medycznej marihuany
Co więcej, w internecie bez problemu można kupić też puste opakowania po medycznej marihuanie. Dwie sekundy szukania w Google i znaleźliśmy przynajmniej kilka aukcji z pudełkami po leku, przykład poniżej. Etykiety wskazują jednak, że są to opakowania z importu.
Czy to legalne? Zapytaliśmy Główny Inspektorat Farmaceutyczny. Odpowiedzi wprost jednak nie otrzymaliśmy. - W ramach legalnego łańcucha dystrybucji apteki internetowe, aby móc prowadzić legalną działalność, muszą posiadać swój stacjonarny odpowiednik. Tego typu portale aukcyjne znajdują się poza zakresem kompetencji GIF - poinformował nas tylko Michał Trybusz, rzecznik prasowy GIF.
I dodał, że w przypadku "wątpliwości co do tego, jakie produkty oferowane są w ramach danej aukcji, stosowne zgłoszenie należy przekazać do organów ścigania".
Na pierwszy rzut oka pomiędzy legalnym środkiem a tym z czarnego rynku różnicy nie widać. Ta objawia się w składzie chemicznym. Może też powodować znacznie więcej niepożądanych skutków.
- Nasz produkt jest w całości pochodzenia roślinnego. Pamiętajmy, że są też kanaboidy syntetyczne, wykorzystywane między innymi w produkcji dopalaczy - mówi Grzegorz Ćwiek ze Spectrum Cannabis, dystrybutora specyfiku. - Możemy ręczyć tylko za jakość oryginalnego produktu.
Zresztą dystrybutor chce też spotkać się z rządzącymi, bo - jak wskazuje - polskie przepisy nie są przygotowane na medyczną marihuanę. - Co w przypadku, gdy policjant zatrzyma chorego z odpieczętowanym pudełkiem naszego specyfiku? Albo odkryje je celnik na lotnisku? - zastanawia się Grzegorz Ćwiek.
Towar się skończył
7 kilogramów suszu marihuany do polskich aptek trafiło w styczniu. Dostęp do leku mieli jednak tylko nieliczni. W zdecydowanej większości przypadków pacjenci byli odsyłani z kwitkiem. Pisaliśmy o tym w money.pl.
Teraz jest tak już za każdym razem, bo chorzy wykupili całą pierwszą partię leku. Informowała o tym "Gazeta Wyborcza".
Ale jak powiedział money.pl przedstawiciel dytrybutora Spectrum Cannabis, kolejne dostawy są już w drodze i na dniach będzie można je kupić.
100 kilo miesięcznie
- Na przełomie lutego i marca powinno pojawić się 15-20 kilogramów marihuanowego suszu - mówi nam Grzegorz Ćwiek. Za około miesiąc do Polski przyjedzie 50 kilogramów, a od maja co miesiąc planowane są dostawy 100 kilogramów specyfiku. Tak, by dostęp do leku był znacznie szerszy, niż informowaliśmy na początku miesiąca.
Jak szacowała w money.pl Anna Kalita, wdowa po zmarłym na glejaka Tomaszu Kalicie, 7 kilogramów w najlepszym przypadku wystarczyłoby dla ok. 500 chorych. Łatwo więc policzyć, że przy 100 kilogramach liczba pacjentów z dostępem do leku zwiększyłaby się prawie 15-krotnie i z 500 osób, które z leku by skorzystały, zrobiłoby się 7,5 tys. ludzi.
Wszystko trwa jednak stosunkowo długo. Skąd taka czasochłonna procedura? Jak tłumaczy Grzegorz Ćwiek, Spectrum musi najpierw wystąpić o zgodę na import do Głównego Inspektora Farmaceutycznego, a następnie do jego niemieckiego odpowiednika - tym razem na eksport. I tak co miesiąc. Papierologia powoduje więc, że na dostawy trzeba czekać dłużej.
- Samo zatowarowanie to kwestia trzech dni, włącznie z transportem - wyjaśnia Ćwiek.
To właśnie z Niemiec nad Wisłę trafia susz, sprzedawany później w aptekach w formie leków. Do Europy przypływa z Kanady, bo niemal w żadnym europejskim kraju produkcja specyfiku nie jest dozwolona. Pod koniec roku powinna ruszyć produkcja w Danii, gdzie obecnie trwają ostatnie testy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl