Polskie 6,8 proc. inflacji w październiku wciąż wygląda imponująco na tle regionu, ale wzrost cen nie daje też wytchnienia Czechom, Rumunom, Węgrom czy Niemcom. Spirala się nakręca z miesiąca na miesiąc.
Zacznijmy od naszych południowych sąsiadów. Inflacja w Czech wzrosła w październiku do 5,8 proc., co oznacza najwyższy poziom od października 2008 r. To może potwierdzać oczekiwania rynkowe, że bank centralny nie odpuści zacieśniania polityki monetarnej. Już teraz Czesi są po największych od dziesięcioleci podwyżkach stóp procentowych, których 2,75 proc..
Wzrost cen dotknął także Rumunii, gdzie sięgnął poziomu niewidzianego od 13 lat - 7,9 proc. Z kolei na Węgrzech inflacja wzrosła do 6,5 proc. r/r.
"Nie ma znaczenia, kto kiedy i w jakiej skali zaczął podwyższać stopy procentowe. Wszyscy płyną teraz na tej samej globalnej fali tsunami popandemicznej inflacji. Gra banków centralnych toczy się o średnioterminowe perspektywy inflacji i zachowanie równowagi makroekonomicznej" - komentuje te dane Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP.
Inflacja w Niemczech również w górę
Nie tylko region Europy Środkowo-Wschodniej zmaga się z drożejącymi produktami. Ten problem dotknął także Niemców. Odczyt Federalnego Urzędu Statystycznego wskazuje, że ceny w październiku są wyższe o 4,5 proc. w porównaniu do tego samego okresu w roku 2020. Ostatni raz tak wysoką inflację odnotowano w 1993 r.
Do wzrostu cen u naszych zachodnich sąsiadów przyczyniają się przede wszystkim wyższe ceny energii. W październiku 2021 roku były one wyższe o 18,6 proc. względem sytuacji sprzed dwunastu miesięcy. Żywność podrożała w tym okresie o 4,4 proc., a usługi o 2,4 proc. O 1,4 proc. wzrosły czynsze mieszkaniowe.