Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Mateusz Madejski
Mateusz Madejski
|

Niemieckie szpitale jeszcze mocniej walczą o polskich lekarzy. "Tylu ogłoszeń jeszcze nie było"

297
Podziel się:

"Co musi zrobić polski lekarz, który chce pracować w Niemczech? - Spakować się" - żartują medycy. Ostatnio podjęcie pracy za zachodnią granicą jest jeszcze prostsze. Wszystko przez zmianę przepisów w przygranicznym regionie.

Lekarze z Polski od dawna są poszukiwani w Niemczech. A teraz ogłoszeń jest wyjątkowo dużo.
Lekarze z Polski od dawna są poszukiwani w Niemczech. A teraz ogłoszeń jest wyjątkowo dużo. (FORUM, treatmed.pl/Forum)

To, że niemieckie szpitale polują na lekarzy z Polski, nie jest dla nikogo zaskoczeniem. Jednak teraz popyt na medyków z Polski jest wyjątkowo duży, zwłaszcza w Brandenburgii.

Land ten graniczy z Polską, więc polskim lekarzom z Pomorza Zachodniego czy Ziemi Lubuskiej nietrudno podjąć tam pracę - nawet bez przeprowadzki. Do tego region wyjątkowo cierpi na niedobór lekarzy. Jeden lekarz przypada tam na 250 osób, a to najgorszy wynik w kraju.

Jakby tego było mało, kilka miesięcy temu lokalny rząd zmienił interpretację przepisów dotyczących Niemców, którzy studiowali w Polsce.

Zobacz także: Obejrzyj: Przedsiębiorco, co wiesz o białej liście?

Wbrew pozorom takich przypadków było mnóstwo. - Tysiące Niemców, którzy uczyli się na polskich uczelniach medycznych, pracuje teraz w niemieckich szpitalach czy klinikach - donosi gazeta "Tagesspiegel".

Do niedawna wystarczyło Niemcowi skończyć w Polsce medycynę, by podjąć pracę w niemieckim szpitalu. Wynikało to z unijnej dyrektywy o kształceniu medycznym. Tyle, że w kwietniu władze lekarskiego samorządu w Brandenburgii zaczęły dyrektywę interpretować inaczej i od tego momentu żądają od absolwentów medycyny również ukończenia nad Wisłą 13-miesięcznego stażu.

Ta interpretacja do prawdziwy cios dla dyrektorów szpitali w przygranicznym landzie. Bo na przykład na Pomorskim Uniwersytecie Medycznym w Szczecinie co roku kształci się 100 osób w systemie studiów anglojęzycznych. Absolwenci często trafiali do brandenburskiej sieci szpitali Asklepios.

- Od dawna zatrudniamy lekarzy, którzy zostali wykształceni w Szczecinie. Poziom uczelni absolutnie nie odbiega od tych niemieckich - powiedział "Tagesspieglowi" Rüdiger Heicappell, dyrektor jednego ze szpitali należących do Asklepios. Jednak po zmianie interpretacji absolwenci medycyny z polskiej uczelni nie mogą dostać lekarskiego przydziału. Brandenburskie szpitale zaczęły za to intensywniej poszukiwać lekarzy po studiach i po stażu - Polaków.

"Jesteśmy pilnie poszukiwani"

- Nie ma co ukrywać, polscy medycy od dawna są pilnie poszukiwani przez niemieckie szpitale. Ale faktycznie ostatnio ogłoszeń i zapytań jest jakby więcej - słyszymy od szczecińskiego internisty.

I faktycznie - w sieci jest sporo ogłoszeń, zwykle w języku polskim. Lekarzy szuka na przykład sieć Asklepios. Zapewnia kandydatom rozmowę po polsku i zwrot kosztów przejazdu, również jeśli kandydat ostatecznie się nie zdecyduje na podjęcie pracy. Kandydat na neurologa w jednym ze szpitali sieci nie musi przy tym władać perfekcyjnie niemieckim - wystarczy średnio-zaawansowany poziom B2.

Ogłoszenia z Brandenburgii dotyczą specjalistów z niemal każdej dziedziny medycyny - poszukiwani są ortopedzi, chirurdzy, pediatrzy, także asystenci. Firma medyczna Streit GmbH z kolei szuka w Brandenburgii specjalistów od medycyny rodzinnej oraz medycyny pracy.

Czy przez problemy brandenburskiej służby zdrowia więcej polskich medyków decyduje się na pracę za zachodnią granicą? - Chyba nie. Myślę, że liczba osób zdecydowanych na to utrzymuje się na stałym poziomie od lat. Stałym - to znaczy stosunkowo wysokim - mówi nam szczeciński lekarz.

Jan Czarnecki, do niedawna przewodniczący Porozumienia Rezydentów, mówi nam, że każdy medyk w Polsce zna kilka osób, które zdecydowały się na wyjazd. Dodaje, że są specjalne niemieckie organizacje, które zapewniają medykom kursy językowe, znajdują mieszkania i pomagają wybrać pracodawcę.

Zaznacza jednak, że nie zawsze są to "szczęśliwe historie". Bo lekarze za granicą często cierpią na samotność, a czasem mają problemy, żeby przystosować się do niemieckiej kultury. - Trzeba zapłacić naprawdę dużą cenę za pracę w dobrych warunkach - mówi w rozmowie z money.pl.

A co oznaczają "dobre warunki"? Według serwisu Gehalt.de lekarze w Brandenburgii zarabiają zwykle 6,8 tys. euro miesięcznie brutto, a to niemal 30 tys. zł. Tymczasem według portalu wynagrodzenia.pl mediana zarobków polskiego lekarza to obecnie 5,3 tys. zł brutto.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(297)
XYZ
4 lata temu
to już nie mają u siebie kogoś takiego jak MENGELE ? On najszybciej obsługiwał swoich pacjentów. Myśle jednak, że niemieckie społeczeństwo nie byłoby szczęśliwe, gdyby się nimi taki typ ZAOPIEKOWAŁ ...
Dbc
4 lata temu
Czytam o zwrotach za studia. A wszyscy ci studiowali i wyjechali do GB, Niemiec Irlandii, czy np inż do pracy za granicą? Czemu ich to ma niedotyczyć? Przecież to jedno z podstawowych praw obywatela UE. Widocznie większości się to znudzilo. Pozdr
ŁAPÓWKI
4 lata temu
w Niemczech nie wezmą w łapę, w kopercie pod stołem - dlatego tam nie pojadą. W Polsce w kopercie kasa, z wizyt prywatnych kasa. W Niemczech albo pracujesz w państwowym szpitalu albo na prywatnych wizytach
Tomasz
4 lata temu
Każdy lekarz (nie tylko) który kończy darmowe studia powinien mieć obowiązek odpracować 10 lat w kraju, lub zwrócić koszty kształcenia wraz z odsetkami.
zorientowany
4 lata temu
dziwne,że nie żądacie zwrotu wykształcenia wybitnych piłkarzy grających poza Polską akceptujecie 100 ml Orlenu na przygody Kubicy u Williamsa ,fury kasy na jacht stojący patriotycznie od miesięcy w USA a lekarzom dobieracie się do kosztów studiów
...
Następna strona