Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Mateusz Ratajczak
Mateusz Ratajczak
|

Nowa mapa restrykcji namiesza. Polska wielką "czerwoną strefą"

1212
Podziel się:

Zaledwie 70 powiatów z 380 - tylko tyle miejsc w tej chwili mogłoby pozostać w "strefie żółtej". Cała reszta Polski świeci się za to na czerwono i do "czerwonej strefy" musiałaby trafić. W czwartek Ministerstwo Zdrowia ogłosi aktualizację listy miejsc z podwyższonym rygorem sanitarnym. Decyzja jest już niemal podjęta - premier Mateusz Morawiecki chce, by cała Polska była jedną strefą.

Nowa mapa restrykcji namiesza. Polska wielką "czerwoną strefą"
(KPRM)

Wszystko wskazuje na to, że w "strefie czerwonej" już niebawem znajdzie się 100 proc. Polaków. A to już od najbliższej soboty - 24 października.

- Będę rekomendował, by od soboty cała Polska była jedną strefą - powiedział premier Mateusz Morawiecki podczas środowej rozmowy w telewizji Polsat. Choć to tylko rekomendacja, to liczby wskazują, że innej decyzji nie można podjąć. Utrzymywanie podziału z kolejnym tygodniem byłoby bez sensu.

Nową listę powiatów i stref Ministerstwo Zdrowia zaprezentuje na popołudniowej konferencji prasowej w czwartek. Wcześniej - tego samego dnia - pojawi się też projekt, który zawiera wstępną listę miejsc. Już dziś można wskazać te, które powinny trafić na listę "czerwonych powiatów". I byłaby to większość Polski.

Warszawa, Gdańsk, Gdynia, Sopot, Szczecin, Kraków, Rzeszów i Kielce - mieszkańcy m.in. tych miast powinni powoli oswajać się z myślą, że w "czerwonej strefie" pozostaną na dłużej.

W żadnym z dużych polskich miast sytuacja się nie poprawiła na tyle, by ze "strefy czerwonej" wróciło do "strefy żółtej". Zamiast tego wiele miejsc powędrowałoby w drugą stronę. Większość kraju już w tym momencie spełnia odpowiednie kryteria. Niemal 90 proc. mieszkańców kraju po najbliższej aktualizacji byłoby w "strefie czerwonej". Pozostałe 10 proc. pozostałoby w żółtej. I dlatego premier przyśpiesza działania.

Tylko kilka powiatów w województwie lubuskim, kilka powiatów w województwie zachodnio-pomorskim, kilkanaście w województwie warmińsko-mazurskim nie spełnia kryteriów podwyższenia reżimu sanitarnego.

Z miast wojewódzkich tylko jedno - Zielona Góra - miało szansę pozostać żółte. Stąd nie powinna zupełnie dziwić rekomendacja premiera.

Zobacz także: Koronawirus w Polsce. Prof. Andrzej Horban o bezpieczeństwie na cmentarzach podczas Wszystkich Świętych

W jaki sposób tworzy się listę? Trafiają na nią te powiaty, w których przyrost zakażeń w ciągu ostatnich 2 tygodni jest największy. Resort przelicza liczbę nowych zakażeń na każde 10 tys. mieszkańców. Podział na dwa kolory staje się wyraźnie trudniejszy.

Już dziś są bowiem w Polsce miejsca, które mógłby aspirować do miana "czarnych stref". Ich wynik przewyższają wielokrotnie te, które kwalifikują do "stref czerwonych".

Gdy większość Polski zbliżała się właśnie do "strefy żółtej", to rząd niejako wyprzedził liczby i fakty. Jedna decyzja sprawiła, że wszyscy trafiliśmy właśnie na ten żółty poziom reżimu sanitarnego. I tym razem premier nie będzie czekał aż wszystkie powiaty zasłużą na czerwony znacznik. Zamiast 90 proc. Polaków, z nowymi obostrzeniami powita się 100 proc. obywateli.

Co by to oznaczało? Np. zakaz organizowania wesel i imprez rodzinnych na terenie całego kraju. Zresztą doradca premiera ds. COVID-19 prof. Andrzej Horban w programie "Newsroom" w Wirtualnej Polsce jasno mówił, że to dobry krok. - Wesela są źródłem infekcji. Każdy z nas był na weselu i wiemy, jak wygląda bratanie się. Są tańce, hulanki i łatwo o transmisję wirusa i takie przypadki się zdarzały - mówił.

Co oznacza życie w "strefie czerwonej"? Przede wszystkim to duża zmiana dla rodziców. W powiatach o takim statusie epidemicznym w szkołach wyższych oraz ponadpodstawowych obowiązuje nauczanie w trybie zdalnym. Do szkół chodzą wyłącznie uczniowie szkół podstawowych. I również to jest obiektem analiz. Być może w domach, przed ekranami, pozostaną też uczniowie młodszych klas.

Wszelkie zajęcia sportowe i wydarzenia sportowe są organizowane bez udziału publiczności. Wydarzenia kulturalne z kolei mogą być prowadzone wyłącznie z udziałem 25 proc. widowni.

Zmiany w "strefie czerwonej" dotykają również przedsiębiorców prowadzących bary i restauracje. Przede wszystkim mogą być czynni tylko w godzinach od 6 do 21. Jednocześnie zajęty może być co drugi stolik, a na dodatek obowiązuje limit klientów. 1 osoba przypada na każde 4 metry kwadratowe powierzchni.

Na takim terenie nie działają też aquaparki oraz baseny i siłownie. Kina z kolei mają nakaz udostępnienia widzom co drugiego miejsca na widowni. Jednocześnie nie mogą sprzedać biletów na więcej niż 25 proc. miejsc. I oczywiście widzowie przez cały seans zasłaniają usta i nos.

W "strefie czerwonej" znacznie ograniczone są zgromadzenia. Może w nich uczestniczyć maksymalnie 10 osób. Ponadto odległość między zgromadzeniami nie może być mniejsza niż 100 m. W uroczystościach religijnych istnieją limity 1 osoba na 7 metrów kwadratowych powierzchni (np. kościoła).

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(1212)
fasasf
3 lata temu
Skoro pis jest ten dobry to ja mam być tym złym czy jak bo nie czaje? XD
Marian
3 lata temu
Dawno twierdziłem że politycy mają złych doradców xD
Joanna K.
3 lata temu
Kochani przeżyliśmy ZBOWiD, przeżyjemy Covid. Dla niewtajemniczonych ZBOWID to Związek Bojowników o Wolność i Demokrację - skupiał same czerwone ścier ...a z UB,SB UW i WSW.
pędzel
3 lata temu
Więc choć pomaluj mój świat na żółto i na czerwono...
Emilior
3 lata temu
a mieliśmy być zieloną wyspą...
...
Następna strona