Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. KRO
|

Nowy raport dotyczący zbóż. Wkłada kij w mrowisko

Podziel się:

"Ani zboże z Ukrainy, ani Europejski Zielony Ład nie są przyczyną niskich cen skupu w Polsce" – przekonują eksperci Instytutu Finansów Publicznych (IFP). Uważają, że problemu nie rozwiążą ani embargo, ani renegocjacja rozwiązań proekologicznych. Zamiast tego należałoby się skupić na innych rozwiązaniach.

Nowy raport dotyczący zbóż. Wkłada kij w mrowisko
Zboże z Ukrainy. Eksperci: embargo nie pomoże. Potrzebne są inne rozwiązania (zdj. ilustracyjne) (Adobe Stock, joreks)

W ostatnich latach sektor rolniczy w Polsce był beneficjentem rosnących cen żywności na świecie, co poprawiało jego sytuację. Z danych Eurostatu wynika, że tylko w latach 2022-2023 wartość dodana brutto polskiego sektora wzrosła o 71 proc.

To drugi najwyższy wzrost w całej Unii Europejskiej, wyprzedziły nas wyłącznie Węgry (86 proc.). Jednocześnie w całej UE wzrost wartości dodanej wyniósł w tym czasie 22 proc. – wynika z analizy IFP "20 lat w UE polskiego Rolnictwa; Perspektywa makroekonomiczna. Wybrane fakty" autorstwa dra Sławomira Dudka.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Rosja sprzedaje to, co ukradła. Uderzenie w całą Unię Europejską
W 2023 r. do Polski importowano 1 mln ton zbóż z Ukrainy, co przy krajowej produkcji na poziomie 35,2 mln ton nie może być czynnikiem znacząco wpływającym na spadek cen – czytamy z kolei w raporcie IFP "Ziarno niezgody: analiza protestów rolniczych" autorstwa dra hab. Sławomira Kalinowskiego, dra hab. Wawrzyńca Czubaka i dra hab. Benedykta Peplińskiego.

Ceny w Polsce spadają, jak i na świecie

Z opracowania najnowszej analizy dowiadujemy się, że na polskim rynku dzieje się to samo, co na rynkach światowych. Kontrakty futures na paryskiej giełdzie MATIF stale spadają. W tym sezonie mają na to wpływ AustraliaArgentyna, które odnotowują dużą nadwyżkę produkcji. W zeszłym sezonie odpowiedzialna za to była Rosja, która posiadała nadwyżkę 63 mln ton pszenicy i 14,9 mln ton zboża paszowego.

Jak zresztą pisaliśmy w money.pl, Moskwa wykorzystała nadprodukcję, by stosować dumpingowe ceny na światowych rynkach. Chciała uderzyć w ten sposób ekonomicznie w Ukrainę, dla której eksprot produktów rolnych jest istotnym elementem jej wpływów do budżetu.

Problem leży gdzie indziej. Jak przekonują autorzy raportu IFP, produkcja światowa przewyższa konsumpcję. W 2022 r. globalna nadwyżka zbóż wyniosła ok. 1 miliarda ton – wynika z danych agendy ONZ ds. Wyżywienia i Rolnictwa.

Najnowsze dane Grain Market Report z 15 lutego 2024 r., szacują światową produkcję zbóż w sezonie 2022/23 na poziomie 2,87 mld ton, a zużycie na poziomie 2,3 mld ton – czytamy w raporcie.

Embargo nie rozwiąże problemu, a może stworzyć kolejne

Rosja zresztą należy do "wielkiej piątki" producentów, zbóż, która prezentuje się następująco:

  1. Chiny (569,4 mln ton w 2022 r.),
  2. Stany Zjednoczone (408,5 mln ton),
  3. Indie (293,7 mln ton),
  4. UE (269 mln ton),
  5. Rosja (146,4 mln ton).
W tej sytuacji wprowadzenie embarga na produkty z Ukrainy nie poprawi sytuacji na rynkach rolnych w Polsce, a może doprowadzić do odwetu i zamknięcia granic Ukrainy na towary z Polski, których eksportujemy tam więcej, niż stamtąd sprowadzamy – przestrzegają autorzy raportu.

A jak mówił nam wiceprezes Narodowego Banku Ukrainy (NBU), jego kraj bardzo liczy na kapitał polski przy odbudowie kraju. Na walce o atrakcyjne kontrakty cieniem może się kłaść właśnie problem blokady granicy polsko-ukraińskiej i ewentualne utrzymanie embarga na produkty rolne.

Zielony Ład nie taki straszny, bo już go częściowo wdrożyliśmy

Dalej IFP wskazuje, jak polskie rolnictwo zyskało na włączeniu się do Unii Europejskiej. Od momentu akcesji do krajowego sektora trafiło 67,1 mld euro (ok. 300 mld zł) w ramach Wspólnej Polityki Rolnej. Dodatkowym dodatnim wpływem było otwarcie się rynku europejskiego na produkty z Polski.

W 2004 r. Polski sektor rolniczy osiągał wartość dodaną na poziomie około 7 mld euro. To była jedna trzecia tego, co w Niemczech i dwie trzecie tego, co np. w Holandii. W ciągu dwóch dekad wartość dodana rolnictwa zwiększyła się do poziomu ponad 22 mld euro, co oznacza wzrost ponad trzykrotny. W 2004 r. byliśmy na ósmym miejscu wśród krajów Unii Europejskiej, a teraz wskoczyliśmy do pierwszej piątki. Przegoniliśmy Holandię o 41 proc., a do Niemiec brakuje nam tylko jednej czwartej – zauważa dr Sławomir Dudek.

W ocenie ekspertów IFP problemu z opłacalnością polskiego rolnictwa nie wynikają z polityki proekologicznej UE, dlatego też niewiele zmieni wstrzymanie Europejskiego Zielonego Ładu. W ich cenie już teraz większość polskich gospodarstw rolnych spełnia jego wymogi.

"Poza tym tzw. ekoschematy nie są obligatoryjne. Pomocą dla rolników mogłoby być uproszczenie biurokracji związanej z przystępowaniem do programu zwiększonych dopłat dla gospodarstw działających w ramach tzw. ekoschematów" – czytamy w opracowaniu.

Jak realnie pomóc rolnikom?

Eksperci IFP wskazują, że bolączką polskiego rolnictwa są stosunkowo niewielkie rozmiary krajowych gospodarstw. Z danych GUS wynika, że ponad połowa ma mniej niż pięć hektarów, a trzy czwarte nie przekracza 10 ha. Według Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi średnia wielkość gospodarstwa wynosi 11,42 ha, podczas gdy wynik ten w UE to 17,4 ha. Daleko nam zresztą do takich państw jak: Czechy (120 ha), Dania (75 ha), FrancjaNiemcy (60 ha).

Małe gospodarstwa nie wykorzystują efektu skali produkcji, nie mają zdolności negocjacyjnych, temu towarzyszy słabe techniczne wyposażenie, niska efektywność. Ze społecznego punktu widzenia to oznacza dwie główne konsekwencje: generuje problemy społeczne (ze względu na niskie dochody) oraz niepełne wykorzystanie zasobu ziemi, która jest w rękach tych gospodarstw – wyjaśniają autorzy raportu.

Dlatego też państwo powinno promować integrację gospodarstw, promować ich kooperację i ułatwiać procedury i formalności w tym zakresie.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl