- Zmieniliśmy panu pokój. Zamiast standardowego będzie miał pan premium - usłyszałem w sobotę 8 maja, gdy chciałem odebrać kartę do swojego pokoju w hotelu w Międzyzdrojach.
O podwyższenie standardu nie prosiłem, jednak recepcja postanowiła mi zrobić prezent. Sobota była pierwszym dniem po luzowaniu obostrzeń dla branży - i zbyt wielu klientów widać nie było.
Lobby hotelowe było około południa puste, podobnie jak hotelowy parking. Dopiero w późniejszych godzinach zjawiali się goście.
Rozczarowanie po luzowaniu restrykcji
W hotelu, w którym spałem, jak i w innych okolicznych hotelach, usłyszałem, że pierwszy weekend po luzowaniu obostrzeń dla branży był nieco rozczarowujący. - Rezerwacji nie było strasznie dużo, a i tak nie wszyscy dojechali - usłyszałem od recepcjonistki.
Na pytanie, kto nie dojechał, szybko odpowiedziała: Niemcy. Przekraczanie granicy niemiecko-polskiej wciąż wiąże się z kłopotami, więc hotelarze myślą, że część gości mogła po prostu mieć pozytywne wyniki w testach na COVID-19.
Amber Baltic w Międzyzdrojach w dzień otwarcia branży hotelowej
A Niemcy to duża grupa turystów w Międzyzdrojach, zwłaszcza w miesiącach poza sezonem letnim. Przed pandemią bardzo chętnie te okolice odwiedzają zwłaszcza emeryci z Niemiec. Urlop jest tańszy niż u nich w kraju, a pogoda jest dla nich przyjazna - bo starsze osoby niekoniecznie chcą wypoczywać wtedy, gdy jest bardzo gorąco.
Patrząc na tablice rejestracyjne przejeżdżających aut, łatwo było przyznać hotelarzom rację - Niemców na razie nad polskim Bałtykiem jest jak na lekarstwo.
Nie można jednak powiedzieć, że w weekend nad morzem były pustki. Ludzi było sporo, a przy miejscowym molo gromadziły się całe grupki stęsknionych relaksu osób. Sporo było młodych ludzi, niemało rodzin z dziećmi. Emerytów jakby mniej.
Apartamenty popularniejsze
Skoro jednak na ulicach kurortu ludzi sporo, to czemu frekwencja w hotelach była raczej kiepska? Hotelarze, z którymi rozmawialiśmy, uważają, że to turyści jednodniowi z większych miast. Na przykład ze Szczecina, Gorzowa Wielkopolskiego, Stargardu, niektórzy przyjechali z Poznania.
Ci zaś, którzy zdecydowali się na nocleg, wybierali zwykle tańsze pensjonaty czy apartamenty.
Bo nocleg w hotelu to ciągle nie to samo, co przed pandemią. Baseny są zamknięte, podobnie jak strefy spa czy kawiarnie. Odpada też wizyta w klasycznym, hotelowym barze. Choć na to co poniektóre hotele znalazły receptę, organizując bary na świeżym powietrzu, w których drinka można wziąć na wynos.
Hotele więc próbują zaproponować inne atrakcje - jak na przykład lepsze pokoje. Z mojego zresztą rozpościerał się piękny widok na morze.
Inne korzyści? Śniadanie kelnerka przyniesie bezpośrednio do pokoju. Ograniczenia pandemiczne w końcu ciągle obowiązują i hotelowe restauracje muszą być zamknięte.
Brak tłumów oznacza też, że turyści nie muszą się strasznie łapać za kieszeń, kupując na wynos rybę w lokalnej smażalni czy gofra w kawiarni. Za rodzinny obiad na razie nie zapłacimy tam jeszcze 100 zł czy więcej, jak to bywało w zeszłym roku.