Prokurator powiedział w programie "Kwadrans po ósmej", że po ludziach z otoczenia Kwaśniewskiego zostaną przesłuchane osoby z otoczenia Leszka Millera, a także inne osoby związane ze sprawą.
Janusz Kaczmarek powiedział, że jeśli okaże się, iż popełniono przestępstwo, to afera może się okazać "gwoździem do trumny" lewicy. Jednak równie dobrze może się okazać, że cała sprawa jest faktem medialnym.
Dwa dni temu "Dziennik" napisał, że biznesmen Aleksander Gudzowaty był w 2003 roku zaproszony na obiad, podczas którego zaproponowano mu, żeby wręczył dużą łapówkę synowi premiera Leszka Millera. Któryś z uczestników spotkania powiedział biznesmenowi, że wówczas znikną przeszkody wobec rurociągu, który Gudzowaty chciał zbudować.
Biznesmen powiadomił o tym Kancelarię Prezydenta, ale nie zgłosił niczego prokuraturze. Zarówno kancelaria ówczesnego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, jak i premier Miller mieli go prosić, by tego nie rozgłaszał. Cała sprawa miała być prowokacją służb specjalnych mającą na celu usunięcie Millera ze stanowiska.