Według Pekinu było to _ jaskrawe naruszenie _ norm międzynarodowych.
Pekin wyraził nadzieję, że Waszyngton podejmie kroki zmierzające do uzdrowienia stosunków dwustronnych.
Wiceminister spraw zagranicznych Cui Tiankai wezwał do siebie ambasadora USA w Pekinie Jona Huntsmana, by przekazać mu _ zdecydowany protest _ w związku z czwartkowym przyjęciem Dalajlamy XIV w Białym Domu - informuje komunikat, opublikowany na stronie internetowej chińskiego MSZ.
Jak oświadczył rzecznik resortu Ma Zhaoxu spotkanie _ stanowiło pogwałcenie wielokrotnie formułowanego przez rząd USA stanowiska, że Tybet jest częścią Chin oraz, że Stany Zjednoczone nie popierają niepodległości Tybetu _.
_ Chiny wyrażają głębokie niezadowolenie i zdecydowany sprzeciw wobec (tego spotkania) _ - dodał rzecznik.
74-letni obecnie dalajlama, laureat Pokojowej Nagrody Nobla z 1989 r., od 1959 r. przebywa na wygnaniu w Indiach.Tymczasem rzecznik Białego Domu Robert Gibbs powiedział, że prezydent Obama wyraził podczas czwartkowego spotkania _ zdecydowane poparcie dla tożsamości religijnej, kulturowej i językowej Tybetu oraz dla przestrzegania praw człowieka Tybetańczyków w ramach Chińskiej Republiki Ludowej _.
Obama wyraził też zadowolenie, że władze chińskie wznowiły niedawno rozmowy z wysłannikami dalajlamy. Do takich kontaktów doszło w styczniu br., po raz pierwszy od listopada 2008 r., jednak nie przyniosły one dotychczas rezultatów.
Chociaż dalajlama nie wzywa do niepodległości Tybetu, lecz tylko upomina się o prawa dla Tybetańczyków, Pekin uważa go za niebezpiecznego separatystę i wywiera naciski na przywódców państw, aby się z nim nie spotykali.