Z wielkiego finału bitwy warszawskiej tylko jedna osoba może wyjść zwycięsko. Money.pl sprawdził, jaki los może czekać po wyborach Hannę Gronkiewicz-Waltz i Kazimierza Marcinkiewicza.
Najwięcej powodów do niepokoju ma kandydat PiS-u, który dla walki o fotel prezydenta stolicy poświęcił poselski mandat. Hanna Gronkiewicz-Waltz nie ma aż tak wiele do stracenia. W przypadku przegranej pozostanie szefową sejmowej komisji skarbu oraz utrzyma się na fotelu wiceprzewodniczącej Platformy Obywatelskiej. Ten ostatni scenariusz jest bardzo prawdopodobny, ponieważ w najbliższym czasie nie odbędzie się kongres PO.
Przegrana nie zaszkodzi kandydatce Platformy, bo i tak wielu partyjnych kolegów nie ma o niej najlepszego zdania. Jak sugerują niechętni byłej prezes NBP politycy, ewentualna porażka nie pogorszy już jej sytuacji.
_ Hanna Gronkiewcz-Waltz jest posłanką i wiceprzewodniczącą Platformy Obywatelskiej. Po ewentualnej porażce raczej nie straci tego stanowiska. _W wyborczą noc zapewne nie będzie mógł zasnąć Kazimierz Marcinkiewicz. Były premier - o którym mówi się, że stracił fotel szefa rządu z powodu zbyt dużej samodzielności - ma bardzo słabą pozycję w swojej partii.
By wykonać polecenie partyjnych władz i walczyć o fotel prezydenta stolicy, objął funkcję komisarza zarządzającego miastem i tym samym poświęcił swój mandat poselski. W razie przegranej pozostanie zatem zwykłym obywatelem Kazimierzem Marcinkiewiczem.
Można jednak przypuszczać, że liderzy Prawa i Sprawiedliwości będą chcieli znaleźć jakąś pracę dla byłego premiera, wychodząc z założenia, że bezpieczniejsza jest osoba niezadowolona, ale mająca jakieś zadanie, niż sfrustrowany przegraną potencjalny lider wewnątrzpartyjnej opozycji. Tak więc należy się spodziewać, że Kazimierz Marcinkiewicz otrzyma jakąś rolę do spełnienia.
_ Były premier ma słabą pozycję w PiS-ie. W razie przegranej zostanie jedynie zwykłym członkiem partii. Jednak jest mało prawdopodobne, aby partia o nim zapomniała. _
W sejmowych kuluarach pojawiają się propozycje kolejnych stanowisk, które miałby otrzymać Marcinkiewicz. Jak twierdzą posłowie, były premier może objąć nieobsadzone od dłuższego czasu stanowisko ambasadora Polski przy Unii Europejskiej w Brukseli. Ta teoria tłumaczyłaby zwłokę minister Spraw Zagranicznych Anny Fotygi związaną z obsadzeniem tego stanowiska. Problem w tym, że Marcinkiewicz nie jest poliglotą. A to jest niezbędne do pracy na tym stanowisku.
Według innego scenariusza, Marcinkiewiczowi zaproponowane zostanie stanowisko szefa PKN Orlen. Wydaje się to być o tyle prawdopodobne, że były premier w klubie parlamentarnym PiS od początku jego istnienia odpowiadał za sprawy związane z gospodarką. Nadzorował tworzenie programu gospodarczego Prawa i Sprawiedliwości oraz prezentował go w mediach.
Pojawiła się również informacja, że Marcinkiewicz mógłby zastąpić Wojciecha Jasińskiego na stanowisku Ministra Skarbu, a sam Jasiński miałby objąć w Orlenie stanowisko prezesa.
Władze PiS przed podaniem oficjalnych wyników wyborów nie chcą wypowiadać się na temat przyszłości swojego kandydata. "Marcinkiewicz wygra wybory" - oświadczył premier Jarosław Kaczyński pytany przez Money.pl o ewentualne stanowiska, które mógłby objąć Marcinkiewicz po przegraniu walki o fotel prezydenta stolicy.
_ Władze PiS przed podaniem oficjalnych wyników wyborów nie chcą zdradzić, co zaproponują Marcinkiewiczowi w razie przegranej. _
Paradoksalnie wygrana w wyborach - a według najnowszych sondaży Marcinkiewicz wyprzedza Hannę Gronkiewicz-Waltz jednym punktem - może nie być opłacalna dla Marcinkiewicza.
Bo o ile dla Lecha Kaczyńskiego była to trampolina do walki o pałac prezydencki, o tyle dla Marcinkiewicza będzie to koniec kariery.
Warto pamiętać, że Jarosław Kaczyński zabrał mu z ręki ster rządu. Można więc przypuszczać, że nigdy nie wystawi go do walki o prezydenturę. A Marcinkiewicz - nie mający zaplecza politycznego ani finansowego - podporządkuje się wytycznym swoich liderów. Pozostaje pytanie, czy polubi Warszawę, czy wróci do rodzinnego Gorzowa Wielkopolskiego.