Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Inwigilacja prawicy przed sądem

0
Podziel się:

Rozpoczął się proces płk. Jana Lesiaka oskarżonego o inwigilowanie prawicy. Sąd nie zgodził się na umorzenie sprawy.

Inwigilacja prawicy przed sądem
(PAP/ Tomasz Gzell)

Rozpoczął się proces płk. Jana Lesiaka. Obrońca chciał umorzenia postępowania przeciw byłemu oficerowi SB, oskarżonemu o inwigilowanie prawicy. Według niego sprawa już się przedawniła. Sąd się nie zgodził.

W Sądzie Okręgowym w Warszawie rozpoczął się proces bylego oficera SB i Urzędu Ochrony Państwa płk. Jana Lesiaka, oskarżonego w głośnej sprawie inwigilacji przez UOP w latach 90. polityków prawicy, w tym Lecha i Jarosława Kaczyńskich. Prokurator odczytał akt oskarżenia.

Po odczytaniu zarzutu wobec płk. Jana Lesiaka sąd uznał, że proces nie może być w całości jawny i utajnił jego uzasadnienie.

Jawny pozostał tylko zarzut wobec Lesiaka. Uzasadnienie aktu oskarżenia zostało odczytane bez udziału publiczności, tak, jak jego środowe wyjaśnienia.

Lesiak, twierdzi, że jest niewinny.

W przerwie jeden z pokrzywdzonych - były minister obrony Jan Parys - oświadczył, że po wyjaśnieniach oskarżonego może stwierdzić, iż "to nie Lech Wałęsa i Tadeusz Mazowiecki są symbolami III RP, lecz pułkownik Lesiak i jego działalność".

Według Parysa, służby specjalne miały wpływ na wynik wyborów parlamentarnych w 1993 r. poprzez "dezintegrowanie opozycji i wpływanie na media".

Parys wyraził uznanie dla Zbigniewa Siemiątkowskiego (SLD), który w 1997 r. jako minister-koordynator służb specjalnych ujawnił sprawę inwigilacji prawicy.

W opinii Parysa, Siemiątkowski "pokazał w ten sposób, że rozumie mechanizmy demokracji

Lesiak to jedyny oskarżony w ujawnionej w 1997 r. sprawie inwigilacji, którą UOP miał prowadzić w latach 1991-1997 wobec polityków opozycyjnych wobec prezydenta Lecha Wałęsy i premier Hanny Suchockiej - braci Kaczyńskich, Adama Glapińskiego, Antoniego Macierewicza, Jana Olszewskiego, Romualda Szeremietiewa, Jana Parysa oraz szefa PPS Piotra Ikonowicza.

Wszyscy oni, uznani za pokrzywdzonych przez prokuraturę, mogą wystąpić jako oskarżyciele posiłkowi (wtedy nabywają prawa strony procesu - PAP). Na proces przybyli Glapiński oraz Parys, który powiedział PAP, że chce być oskarżycielem w tej sprawie.

Przed rozprawą Lesiak nie chciał udzielić dziennikarzom żadnej wypowiedzi.

Podsądny odpowiada z wolnej stopy za przekroczenie swych uprawnień, m.in. przez stosowanie technik operacyjnych i "źródeł osobowych" wobec legalnych ugrupowań opozycji. W środę ma składać wyjaśnienia. Na przyszły tydzień zaplanowano przesłuchanie świadka Jarosława Kaczyńskiego.

Lesiak już w 1999 r. - w wywiadzie dla PAP - zaprzeczał, by zespół inspekcyjno-operacyjnego gabinetu szefa UOP, którym kierował, zajmował się inwigilacją. "Prowadząc sprawy operacyjne (...) największych afer pierwszej połowy lat 90., uzyskiwaliśmy informacje o wielu osobach, w tym i o niektórych politykach, zarówno prawicowych, jak i lewicowych. W tym czasie obowiązywała w UOP żelazna zasada: nie interesuje nas, kto jest z jakiej partii - jeżeli ukradł, to interesujemy się tą osobą" - mówił.

| HISTORIA SPRAWY LESIAKA |
| --- |
| Materiały sprawy inwigilacji znaleziono w szafie Lesiaka, co ujawnił w 1997 r., na krótko przed wyborami parlamentarnymi, Zbigniew Siemiątkowski z SLD. Wszczęto tajne śledztwo. W 2003 r. prokuratura wysłała do sądu akt oskarżenia wobec Lesiaka. Wątek ewentualnej odpowiedzialności jego przełożonych umorzono. W początkach br. prokurator krajowy Janusz Kaczmarek nie wykluczał wznowienia śledztwa wobec przełożonych Lesiaka - w ABW miały się bowiem odnaleźć nieznane wcześniej akta sprawy. Szefami UOP byli w latach 90. Jerzy Konieczny i Gromosław Czempiński, a nadzorował ich ówczesny szef MSW Andrzej Milczanowski - wszyscy zaprzeczali, by doszło do inwigilacji. J. Kaczyński mówił, że działania UOP były inspirowane przez ludzi Wałęsy, czemu zaprzeczali współpracownicy Wałęsy. Zdaniem prezydenta L. Kaczyńskiego, inwigilacja prawicy to największa afera III RP. W czerwcu tego roku J. Kaczyński ujawnił swą teczkę, w której są dwa, jego zdaniem sfałszowane w 1992 lub 1993 r. w UOP dokumenty, opisujące rzekome
podpisanie przez niego tzw. lojalki ze stanu wojennego. Sugerował, że mógł tego się dopuścić Lesiak - czemu ten zaprzeczał. Śledztwo prowadzi Prokuratura Okręgowa w Warszawie. |

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)