W zgodnej ocenie obserwatorów, kampania przed wyborami do Kongresu wyjątkowo obfituje w personalne ataki i obrzucanie się błotem. Dominują oskarżenia dotyczące seksu, stawiane głównie Demokratom przez Republikanów.
W wyścigu o mandat w Senacie w stanie Wirginia sztab urzędującego republikańskiego senatora George'a Allena zaatakował jego demokratycznego oponenta Jamesa Webba, przytaczając fragmenty z jego książek, pełne drastycznych scen seksu, i to niekiedy perwersyjnego. Webb, były wojskowy, amatorsko para się literaturą.
Jak ujawnił specjalizujący się w pikantnych sensacjach portal internetowy "Drudgereport. Com", w jednej z jego powieści ojciec po długiej nieobecności wita się ze swoim małoletnim synem i zmusza go do seksu.
W stanie Wisconsin republikański kandydat do Izby Reprezentantów, Paul Nelson, zarzucił swemu demokratycznemu przeciwnikowi, że "płaci za seks". Chodziło o to, że jego oponent, urzędujący kongresman Ron Kind, wraz z innymi Demokratami przeciwstawił się próbie zablokowania przez Republikanów funduszy na badania seksuologiczne prowadzone przez państwowy Narodowy Instytut Zdrowia (NIH).
Demokratyczny kandydat na senatora, kongresman Harold E.Ford, stał się tematem telewizyjnego spotu, w którym wypomniano mu udział w przyjęciu sponsorowanym przez "Playboya". Ogłoszenie kończy się obrazem młodej, skąpo ubranej dziewczyny, która zalotnie szepcze do kamery: "Harold, zadzwoń do mnie...".
Demokraci oskarżyli tu sztab republikańskiego przeciwnika Forda, że gra w dodatku na emocjach rasowych odbiorców, ponieważ kongresman jest czarny, natomiast dziewczyna pokazana w spocie - biała.
Ogłoszenie, ich zdaniem, powiela rasistowskie stereotypy w Ameryce, wedle których Murzynów szczególnie pociągają białe kobiety.
