Co najmniej 20 osób zginęło, a 65 zostało rannych w niedzielę rano w serii zamachów bombowych w Kirkuku na północy Iraku - podała iracka policja.
Wśród ofiar jest wielu policjantów. Z informacji policji wynika, że w Kirkuku doszło do trzech zgranych w czasie ataków, przeprowadzonych przez samobójców, prowadzących samochody z ukrytymi materiałami wybuchowymi.
Najwięcej ofiar spowodował terrorysta, który zdetonował wyładowaną materiałami wybuchowymi ciężarówkę tuż przed wjazdem na teren siedziby kurdyjskiej partii - Patriotycznej Unii Kurdystanu (PUK), z której wywodzi się obecny prezydent Iraku Dżalal Talabani.
Kolejne ciała skrytobójczo pomordowanych ludzi znaleziono w niedzielę w Bagdadzie. Natrafiono na co najmniej sześć takich ciał - pięć osób zostało zamordowanych strzałem w głowę, jednej ścięto głowę.
Bagdadzka policja codziennie informuje o wielu takich przypadkach. W sobotę znaleziono ponad 40 podrzuconych ciał zamordowanych ludzi. Większość ofiar była przed śmiercią torturowana.
Irackie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych podawało w sobotę, że w ciągu czterech dni, od ubiegłej środy, w Iraku - przede wszystkim zaś w Bagdadzie - znaleziono w sumie 150 takich ciał. Mordowani przez skrytobójców to kolejne ofiary fali przemocy na tle wyznaniowo-politycznym, której nie udaje się powstrzymać mimo wielkiej operacji antyterrorystycznej, prowadzonej w Bagdadzie od przeszło miesiąca przez wojska amerykańskie i irackie. (