17 lutego 2008 roku parlament w Prisztinie ogłosił niezależność Kosowa. Dziś ten sam parlament zbierze się ponownie, by uczcić wydarzenie sprzed 12 miesięcy.
Już od wczoraj niemal na każdym domu i samochodzie pojawiły się flagi Republiki Kosowskiej i Albanii. Kosowscy Albańczycy całą noc tańczyli na ulicach, świętując rocznicę niepodległości. Zabawy potrwają jeszcze kilka dni.
Diametralnie inne nastroje panują w serbskich enklawach. Serbska część Kosowskiej Mitrowicy przypomina oblężone miasto. Co kilkaset metrów rozmieszczono uzbrojone patrole policji i sił pokojowych KFOR. Ulicami jeżdżą transportery opancerzone, a nad miastem krążą śmigłowce.
Serbowie zapowiadają jednak, że nie będą dziś protestować. Zwołane do miejscowości Zveczan koło Mitrowicy posiedzenie serbskiego parlamentu prawdopodobnie się nie odbędzie. Wśród kosowskich Serbów panuje przygnębienie i rezygnacja. Mówią, że żyją w obcym państwie, w którym są obywatelami drugiej kategorii, i coraz bardziej doskwiera im bieda. Zdecydowana większość zagranicznych dotacji dociera bowiem do Albańczyków.
Po ogłoszeniu niepodległości podjęto w Kosowie wiele inwestycji, w tym w komunikacji i budownictwie mieszkaniowym. Są one finansowane ze środków Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych. Republika Kosowska nie mogłaby bez nich przetrwać.
Mieszkańcy kraju narzekają jednak na wysokie koszty utrzymania i rosnące bezrobocie. Jedyne, co łączy więc kosowskich Serbów i Albańczyków, to zła sytuacja materialna i wciąż podsycana nienawiść.