Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Lesiak: To nie były haki, tylko biały wywiad

0
Podziel się:

Materiał zawierający 21 punktów dot. Jarosława Kaczyńskiego, które miał badać zespół płk. Jana Lesiaka w Urzędzie Ochrony Państwa, to nie "haki", tylko biały wywiad - zapewnił Jan Lesiak.

Lesiak: To nie były haki, tylko biały wywiad
(PAP/ Tomasz Gzell)

Materiał zawierający 21 punktów dot. Jarosława Kaczyńskiego, które miał badać zespół płk. Jana Lesiaka w Urzędzie Ochrony Państwa, to nie "haki", tylko biały wywiad - zapewnił w poniedziałek w Radio Zet Jan Lesiak.

Powiedział, że nie zbierał "haków na Kaczyńskiego". "Ja nie interesowałem się bezpośrednio panem Kaczyńskim" - podkreślił.

"To nie są haki, są to materiały białego wywiadu" - mówił Lesiak. "To jest materiał uzyskany z jednej z redakcji, on nie miał u mnie cech tajności - nawet nie musiał być odtajniony" powiedział. Zaznaczył, że po 13 latach od tej sprawy nie wie, w której gazecie ten materiał został pozyskany.

W jego ocenie 21 punktów dotyczących zainteresowania Kaczyńskim było prawdopodobnie planem artykułu lub większego opracowania dotyczącego Jarosława Kaczyńskiego. "Nie był to materiał operacyjny sensu stricto. To nie jest materiał operacyjny" - dodał.

"Jeśli byłaby to nasza notatka operacyjna, to nie byłoby tam informacji obyczajowych ani drobnych rzeczy - co lubi, co je itd." - zaznaczył.

W ocenie Lesiaka działania UOP były uzasadnione. "13,5 roku temu był zupełnie inny czas. Demokracja wcale nie była tak ugruntowana jak obecnie, _ "Ja nie interesowałem się bezpośrednio panem Kaczyńskim" - podkreślił Lesiak. _a działania podejmowane przez niektóre te ugrupowania - przynajmniej ja tak uważałem - wychodziły poza zakres normalnej działalności partii politycznej" - powiedział. "O czym już nikt nie pamięta, nasz zespół badał wielkie afery (m.in. Art B i FOZZ) . Tam pojawiali się też politycy prawicy" - dodał.

Lesiak zaprzeczył, by politykom - zarówno prawicy, jak i lewicy - zakładano podsłuchy. "Nigdy nie były zakładane podsłuchy tylko dlatego, że byli politykami" - dodał. Powiedział, że w sprawie kontrolowania tzw. moskiewskiej pożyczki dla PZPR realizował tylko część zadań, a nie wszystkie, dlatego może mówić jedynie o tych, za które odpowiadał.

Pytany, czy UOP podejmował działania dla skłócenia polityków prawicy powiedział, że w tej sprawie właśnie toczy się proces sądowy. "Według mnie nie skłócaliśmy" - powiedział.

Pytany o konkretne zapisy z ujawnionych materiałów powiedział, że jeśli uzyskano informacje o działalności ugrupowań politycznych, jego obowiązkiem było przekazanie tych danych do kierownictwa. "Na tej konkretnej notatce jest podpis szefa UOP Jerzego Koniecznego i szefa MSW Andrzeja Milczanowskiego" - powiedział.

Lesiak nie wie, czy o sprawie wiedział Jan Rokita - ówczesny szef Urzędu Rady Ministrów. "Ja z panem Rokitą nigdy nie rozmawiałem, nigdy z nim się nie kontaktowałem. Po prostu nie wiem nic na ten temat" - dodał.

Wyjaśnił, ze UOP interesował się demonstracją, podczas której przed siedzibą prezydenta spalono kukłę Lecha Wałęsy. W tej demonstracji uczestniczyli m.in. Jarosław Kaczyński, Adam Glapiński i Jan Parys. "Nas interesowało to w takim sensie - jakie są zagrożenia - czy to nie rozleje się na większe rozruchy uliczne i śledziliśmy to wszystko" - powiedział.

Z odtajnionych przez ABW akt z szafy płk. SB i UOP Jana Lesiaka, do których dostęp uzyskała PAP w Sądzie Okręgowym w Warszawie, wynika jednoznacznie, że w pierwszej połowie lat 90. Urząd Ochrony Państwa posługiwał się swymi agentami wobec polityków opozycji w celu ich skłócenia oraz dezinformowania.

Według notatek zespołu Lesiaka, przeprowadzono "czynności operacyjne, mające na celu dezintegrację prawicowych, radykalnych ugrupowań". Były to_ W wytycznych zespołu do działań wobec J. Kaczyńskiego znalazły się m.in. takie kwestie jak "życie intymne" i "czy J.K. jest bogaty". _ m.in. "kombinacja operacyjna" z udziałem agenta "E" oraz "kontrolowany przepływ informacji" między politykami opozycyjnymi a UOP. W wytycznych zespołu do działań wobec J. Kaczyńskiego znalazły się m.in. takie kwestie jak "życie intymne" i "czy J.K. jest bogaty".

Premier Jarosław Kaczyński ma nadzieję, że wszystkie akta z "szafy Lesiaka" będą jawne, bo obrazują niepraworządne działania służb z pierwszej połowy lat 90.

Za odpowiedzialnych za tę sytuację Kaczyński uznał rząd Hanny Suchockiej. W jego ocenie b. premier Suchocka odpowiada w sensie ogólnym, natomiast odpowiedzialność Milczanowskiego, ówczesnego szefa UOP Jerzego Koniecznego czy Jana Rokity ocenia ostrzej, bo uznaje, że doskonale orientowali się w tych działaniach.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)