"Gdyby wybory prezydenckie w Rosji odbywały się na przełomie 2007 i 2008 roku, protegowany prezydenta Władimira Putina wicepremier Dmitrija Miedwiediew dostałby o osiem procent głosów więcej niż sam Putin w wyborach w roku 2004" - donosi portal internetowy news.ru
Miedwiediewa byłoby skłonnych poprzeć 79 proc. respondentów. Na Putina w roku 2004 zagłosowało 71,31 proc. W sondażu uczestniczyło 1600 osób. Margines błędu to nie więcej niż 3 proc.
"Z sondażu wynika, że Rosjanie z zadowoleniem dowiedzieli się nazwiska kandydata, na którego będą głosować" - donosi news.ru.
To, że przyszły prezydent będzie faktycznie wyznaczony, a nie wybrany nie pozbawia go w oczach Rosjan zdolności bycia demokratą. O tym, że w przypadku wybrania Miedwiediewa na głowę państwa Rosja będzie podążać "drogą demokracji" jest przekonanych tyle samo osób, ile popiera tę kandydaturę.
Ryzyko "zburzenia porządku" i ryzyko "anarchii" po wyborze Miedwiediewa na prezydenta niepokoi 4 proc. wyborców. 9 proc. obawia się "dyktatury".