Była posłanka, Beata Sawicka, usiłowała dotrzeć do prominentnych pracowników NIK i Państwowej Inspekcji Pracy - donosi "Nasz Dziennik".
Zdaniem jednego z informatorów gazety, pozyskanie takich kontaktów mogłoby stwarzać kobiecie szansę na wcześniejsze dotarcie do wyników prowadzonych kontroli.ZOBACZ TAKŻE:
Z kolei, jak mówi na łamach "Naszego Dziennika" poseł Tomasz Górski z sejmowej Komisji ds. Kontroli Państwowej, w której zasiadała także Sawicka, była posłanka PO - jak to ujął - "wręcz przyklejała się do rozmówcy", jeśli był związany z Najwyższą Izbą Kontroli.
Według gazety Sawicka podczas czwartkowej konferencji prasowej, na której oskarżyła CBA o lincz, kłamała, twierdząc, że jako posłanka nie miała dostępu do informacji niejawnych.
Według jednego z członków komisji do spraw Kontroli Państwowej, który rozmawiał z "Naszym Dziennikiem" Sawicka uczestniczyła w zamkniętych posiedzeniach komisji, na której prezentowano pewne informacje jeszcze przed ich upublicznieniem.