Ministerstwo Obrony Narodowej miało kupić sześć samolotów na potrzeby prezydenta, premiera oraz członków rządu.
Jak dowiedział się dziennik _ Polska _, zakup ten stanął jednak pod znakiem zapytania. Winny jest kryzys gospodarczy. Nie jest jeszcze przesądzone, czy rząd tylko ograniczy liczbę maszyn, czy całkowicie zrezygnuje z wymiany powietrznej floty dla VIP-ów.
Sześć nowych maszyn - takie początkowo były plany - to wydatek w wysokości około 250 milionów złotych. Ale już w zeszłym roku minister obronyBogdan Klichzapowiadał, że będzie ich mniej. Wspominał też o używanych samolotach.
W ubiegłym tygodniu Klich zobowiązał się, że zetnie budżet swego resortu o prawie 2 miliardy złotych. Według nieoficjalnych informacji ofiarą mają paść między innymi rządowe maszyny - pisze dziennik _ Polska _. MON na razie nie chce komentować doniesień.
ZOBACZ TAKŻE:
Opozycja jednak nie zamierza czekać i krytykuje rząd.
- _ Oszczędzać trzeba, ale czy to ma się odbywać kosztem bezpieczeństwa najważniejszych osób w państwie? _ - pyta Tomasz Kalita, rzecznik klubu Lewicy.
Wtóruje mu minister obrony w rządzie Leszka MilleraJerzy Szmajdziński:
- _ Sam pomysł, żeby samoloty cywilne kupowało MON, jest chory _ - mówi bez ogródek Szmajdziński.
Jego zdaniem przetargiem powinna się zająć kancelaria premiera, ponieważ maszyny mają służyć osobom cywilnym, a nie wojsku.