Włoska opozycja zarzuca premierowi Berlusconiemu, że to z jego winy Barack Obama ominie Rzym w czasie swej przyszłotygodniowej wizyty w Europie.
Na przyjazd kandydata demokratów na prezydenta Stanów Zjednoczonych liczyła bardzo włoska Partia demokratyczna. Do kwietniowych wyborów parlamentarnych wystartowała ona pod niemal identycznym hasłem, jak Barack Obama: _ Si puo fare _ czyli to jest możliwe.
Lider partii Walter Veltroni napisał wstęp do włoskiego przekładu biografii senatora z Illinois. Demokraci przegrali jednak i do władzy powrócił Berlusconi. - _ Gdyby nie to, na pewno Obama odwiedziłby także Rzym, a nie tylko Londyn, Paryż i Berlin _- twierdzą włoscy demokraci.
Tylko nieliczni przyznają, że Wielka Brytania, Francja i Niemcy więcej znaczą dziś na arenie międzynarodowej niż Włochy. Dla byłej minister sportu w rządzie centrolewicy Giovanny Melandri pocieszające jest, że Barack Obama nie wybiera się także do Madrytu i Warszawy.
ZOBACZ TAKŻE: