Dzisiaj pakistańskie wojsko zaatakowało grupę fundamentalistów, którzy próbowali opuścić świątynię. Zginęło kolejnych dwóch studentów. **
Dowódcy chcieli przypuścić decydujący szturm, jednak prezydent Prevez Muzharraf wstrzymał ich, gdyż wewnątrz meczetu przebywa wciąż wiele dzieci i kobiet.
Jeden z przywódców oblężonych islamistów oznajmił, że prędzej zginie niż podda się.
Atak na samolot prezydenta
Samolot z Musharrafem na pokładzie został ostrzelany podczas startu z lotniska wojskowego w Rawalpindi - poinformowały źródła w pakistańskim wywiadzie. Wojsko zaprzeczyło, by doszło do ataku. Maszyna z pakistańskim szefem państwa wylądowała bezpiecznie w Turbacie, gdzie Musharraf odwiedził ofiary powodzi.
Według oficera pakistańskiego wywiadu, zastrzegającego swoją anonimowość, doszło do nieudanej próby zamachu na prezydenta. Wysoki rangą przedstawiciel służb bezpieczeństwa dodał natomiast, że "sprawcy szybko zbiegli i agenci sił bezpieczeństwa badają sprawę". Rzecznik armii pakistańskiej natychmiast zaprzeczył informacjom, by maszyna była celem pocisku rakietowego.
Siły bezpieczeństwa otoczyły jednak kordonem w mieście Rawalpindi okolice budynku leżącego w pobliżu pasa startowego, a trzech przedstawicieli władz potwierdziło agencji AP, że na dachu znaleziono dwa działka przeciwlotnicze oraz lekki karabin maszynowy. Według władz właściciel budynku jest przesłuchiwany.
Najprawdopodobniej zamach nie miał związku z oblężeniem Czerwonego Meczetu. Sojusznik USA Musharraf, który doszedł do władzy w wojskowym zamachu stanu w 1999 r., wyszedł wcześniej cało z dwóch nieudanych zamachów na swoje życie, przeprowadzonych w grudniu 2003 r. przez rebeliantów powiązanych z Al-Kaidą także na lotnisku w Rawalpindi.