Ponad 500 osób przemaszerowało w niedzielę przez centrum Moskwy protestując przeciwko zabójstwom politycznym i ksenofobii w Rosji. Milicja nie interweniowała.
Głównym celem demonstracji było uczczenie pamięci znanego obrońcy praw człowieka i adwokata Stanisława Markiełowa oraz dziennikarki opozycyjnej _ Nowej Gaziety _ Anastazji Baburowej, zastrzelonych 19 stycznia w centrum stolicy Rosji.
Manifestację zorganizowała Moskiewska Grupa Helsińska i Ruch na rzecz Praw Człowieka, do których przyłączyły się inne ugrupowania demokratyczne, m.in. Jabłoko, Zjednoczony Front Obywatelski (OGF), Oborona, Smiena i Antifa. Ich aktywiści przyszli jednak bez partyjnych sztandarów i symboli.
Uczestnicy manifestacji wyruszyli sprzed Domu Dziennikarza na Nikickim Bulwarze. Następnie przeszli Twerskim Bulwarem na plac Aleksandra Puszkina, gdzie odbył się wiec.
_ - Markiełow. Baburowa. Pamiętamy! _, _ Nasze milczenie usprawiedliwia zabójstwo! _ i _ Zjednoczeni jesteśmy niezwyciężeni! _ - głosiły transparenty przyniesione przez demonstrantów. _ Faszystom wszelkich maści - nie! _, _ Precz z państwem policyjnym! _, _ Represjom - nie! Oporowi - tak! _ - skandowali zebrani.
Występując na wiecu przywódczyni Moskiewskiej Grupy Helsińskiej Ludmiła Aleksiejewa zauważyła, że marsz, który go poprzedził, był pierwszym od dłuższego czasu nierozpędzonym przez władze pochodem opozycji demokratycznej w Moskwie.
Inni przemawiający podkreślali, że Markiełowa i Baburowej nie można zapomnieć, a ich zabójstwa - wybaczyć. Mord ten - mówili - to wyzwanie rzucone całemu społeczeństwu.
Początkowo manifestację planowano na 8 lutego, jednak władze Moskwy nie wydały na nią zgody. Aleksiejewa i lider Ruchu na rzecz Praw Człowieka Lew Ponomariow wystosowali wówczas telegram do prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa, w którym zażądali zapewnienia konstytucyjnego prawa obywateli do wolności zgromadzeń i pochodów.
| ZABÓJSTWO MARKIEŁOWA I BABUROWEJ |
| --- |
| 34-letni Markiełow i 25-letnia Baburowa zostali zastrzeleni w środku dnia na ruchliwej ulicy w pobliżu Soboru Chrystusa Zbawiciela, kilkaset metrów od Kremla. Sprawcy nie schwytano. Milicja twierdzi, że nie dysponuje nawet jego portretem pamięciowym. Według rosyjskich mediów zuchwałość, z jaką działał zabójca, może wskazywać, że jest on milicjantem lub funkcjonariuszem którejś ze służb specjalnych. |