Z Ministerstwa Pracy odeszło dwóch dyrektorów departamentów, a kolejni szukają zatrudnienia, pisze "Rzeczpospolita". Według gazety, to efekt porządków, które w resorcie wprowadza Samoobrona.
W kierowanym przez Annę Kalatę ministerstwie brakuje teraz szefów 5 z 14 departamentów. Część nieobsadzonych jednostek zajmuje się między innymi dystrybucją pieniędzy z Unii Europejskiej. W skrajnej sytuacji zmiany personalne mogą grozić stratą funduszy.
Dyrektorzy nie zostali formalnie zwolnieni, ale przeniesieni na stanowiska radców ministra, przez co stracili połowę pensji. Twierdzą, że musieli odejść, aby zrobić miejsce dla ludzi z Samoobrony. Wśród powodów przeniesienia wymieniono między innymi niewykonywanie poleceń. Padały też zarzuty, że za bardzo utożsamiali się z polityką poprzedniej ekipy z SLD. Dyrektorzy temu zaprzeczają.
Minister Kalata nie odpowiedziała na pytania "Rzeczpospolitej", dotyczące polityki personalnej. Według gazety, zmianami jest zaniepokojone Prawo i Sprawiedliwość.