Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
MLG
|

Polsce grożą blackouty? Jasny sygnał z kluczowej spółki

29
Podziel się:

Blackouty nam nie grożą, ale jeśli chodzi o ograniczenia dostaw, to odpowiedź nie jest jednoznaczna – mówi Grzegorz Onichimowski, prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych w czwartkowej "Rzeczpospolitej".

Polsce grożą blackouty? Jasny sygnał z kluczowej spółki
Grzegorz Onichimowski (PAP, Albert Zawada)

Onichimowski, zapytany, czy w Polskich Sieciach Elektroenergetycznych jest potrzeba zmian w zarządzaniu, odpowiedział, że "problemy polskiej energetyki mają niewiele wspólnego z zarządzaniem sieciami przesyłowymi i systemem".

Prezes PSE o polskej energetyce

Zaznaczył, że wyzwania dotyczą "raczej sposobu transformacji energetyki, który był dotąd synonimem chaosu i braku spójnej wizji". Zwrócił uwagę na "gwałtownie rosnącą liczbę prosumentów" oraz na to, by "nie dopuścić do wzrostu ich frustracji i gniewu wynikającego z niekorzystnych rozliczeń i powtarzających się wyłączeń będących skutkiem problemów w sieciach niskich napięć".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Złoty środek. Dlaczego inwestowanie w metale szlachetne zyskuje na znaczeniu?

Prezes PSE zaznaczył, że nie podjęto skoordynowanego wysiłku stworzenia planu transformacji energetyki i jego skutecznej realizacji. Nie było też próby synchronizacji transformacji między różnymi sektorami, nie szukano synergii.

"Nigdy nie został ogłoszony plan transformacji całej gospodarki np. do 2050 r." - zaznaczył. Dodał, że gdyby powstał taki dokument, projekty mogłyby być realizowane we właściwiej kolejności i przy maksymalizacji korzyści, a nie przypadkowo. "Tej koordynacji inwestycji nie było i to zaowocowało obecną sytuacją, która wygląda dość dramatycznie" - ocenił.

"Rz" zwróciła uwagę m.in., że w Planie Rozwoju Systemu Przesyłowego (PRSP) do 2034 r. mowa jest o deficytach mocy do produkcji energii w systemie energetycznym już w 2025 r., a w kolejnych latach sytuacja miałaby się pogarszać.

Polsce grożą blackouty?

Onichimowski zaprzeczył jednak, że grożą nam blackouty. Dodał, że "nieoczekiwane przerwy w dostawach prądu z powodów bilansowych zasadniczo nam nie grożą, bo mamy połączony europejski rynek energii i jeśli w polskim systemie energetycznym pojawią się braki, zazwyczaj możemy szybko je uzupełnić". Zastrzegł jednocześnie, że "żadne odpowiedzialne państwo nie powinno polegać tylko na imporcie".

W ocenie prezesa PSE "nagłe przerwanie dostaw energii nam nie grozi, o ile nie nastąpi jakiś kataklizm", ale nawet w krótkoterminowej perspektywie "nie mamy 100-procentowej pewności, że jesteśmy bezpieczni, o ile nie podejmiemy działań natychmiast".

"Potencjalnie, w najgorszym przypadku, mogą wystąpić ograniczenia w poborze energii" - zaznaczył. Onichimowski dodał, że "jeśli bylibyśmy zmuszeni je wprowadzać, to byłby to problem dla polskiej gospodarki i znaczące utrudnienie w pozyskiwaniu inwestycji zagranicznych".

Podkreślił, że powinno się więc "zrobić wszystko, aby nowe moce wytwórcze zaczęły powstawać i były dopasowanie do naszych potrzeb". "Produkcja energii powinna być jak najbardziej elastyczna i jak najtańsza". - zaznaczył

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
gospodarka
energia
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(29)
WYRÓŻNIONE
Prezydent2025
12 miesięcy temu
W Polsce tania stała się tylko PROPAGANDA.
MamyDość
12 miesięcy temu
Wystarczy, że zamkną turów i już jesteśmy ugotowani. Trwa ogłupianie Polaków ekoterroryzmem i wizją wiatraków, a jak to nie daj boże wdrożą to będziemy siedzieć przy świecach. Rządzą nami nieodpowiedzialni politycy bez wiedzy i bez wyobraźni, realizujący bez żadnej refleksji polecenia z Brukseli.
Nauczyciel ge...
12 miesięcy temu
A ja patrzę na transformacje energetyczną nieco inaczej. Od dawna wiadomo, że cykliczność procesów i zjawisk w przyrodzie zakłada ocieplenia i ochłodzenia (mniej więcej co 100 tyś lat) co jest spowodowane trzema czynnikami: odległością Ziemi od Słońca, nachyleniem Ziemi względem Słońca i precesją (cykle Milankovicia), na nie nakładają się wnioski geologów, którzy badając odrębnie skamieniałości przewodnie plejstocenu zauważyli, że zlodowacenia wtedy występujące i ocieplenia miały miejsce co około 100 tyś lat (w skorupach otwornic zmieniały się proporcje izotopów tlenu) Więc nie jest tak, że to człowiek za globalne ocieplenie odpowiada wyłącznie... bo w to zdecydowana większość ludzi uwierzyła, a naukowcy są bardziej sceptyczni tylko, że ich się nie słucha bo naukę podporządkowano polityce. Więc docenia się tylko tych, którzy te prawda głoszą. Niemcom jeszcze 5 lat temu budowanie gazociągu nie przeszkadzało. A teraz się okazuje, że nawet piece gazowe muszą zniknąć bo szkodzą. Nie jestem za truciem i doceniam odnawialne źródła energii (ale w granicach rozsądku). Natomiast śmiać mi się chce jak ludzie kupują Tesle i ładują ją w garażu prądem z elektrowni cieplnej i mają benefity parkując i jeżdżąc po centrach miast... głupota, głupota i jeszcze raz głupota. Zainteresowanych zachęcam do przejrzenia wystąpień Komitetu Nauk Geologicznych PAN w sprawie globalnego ocieplenia. A tych wypacykowanych inteligentów, którzy jeżdżą na szkolenia o globalnym ociepleniu dla nauczycieli - proponuje zapytać o ich wykształcenie - żaden nie jest przedstawicielem nauk przyrodniczych a każdy się zna na globalnym ociepleniu częściowo.. Proponuje zapytać również o to czy cyrkulacja izohalinowa w ocenia światowym może doprowadzić przy zwiększającym się poziomie wód do ochłodzenia. No i tutaj się zaczynają braki w wiedzy - a tacy specjaliście najwięcej się wypowiadają. Więc spokojnie ! Nie bójmy się globalnego ocieplenia, ale głupoty tak
...
Następna strona