Premier Francji dostał 200 przesyłek z bielizną. To protest sprzedawców
Sklepy z bielizną - w przeciwieństwie do fryzjerów, kwiaciarni, księgarni i sklepów muzycznych - zostały we Francji uznane za nieistotne i z tego powodu nie mogą działać. Branża się oburzyła. - Czy to nie jest kwestia higieny? - zapytała w oświadczeniu i, by głos jej był bardziej słyszalny, zmobilizowała sprzedawców do wysłania majtek premierowi Francji.
Protest został zorganizowany przez grupę Action Culottée (po polsku - bezczelna akcja). - Zmobilizowaliśmy ok. 200 sprzedawców, to znaczy że 200 par majtek zostało wysłanych do premiera - powiedziała CNN Nathalie Paredes, właścicielka Sylvette Lingerie, sklepu w Lyonie i pomysłodawczyni akcji.
Do przesyłki do szefa francuskiego rządu Jeana Castexa dołączony jest list. Protestujący apelują o zmianę decyzji o zamknięciu sklepów z bielizną. - Tak naprawdę wszyscy jesteśmy "istotni", panie premierze. Małe, lokalne biznesy są cenne. Napędzają lokalną gospodarkę i dają życie swoim społecznościom - napisano w nim.
Francja zaostrzyła restrykcje antykoronawirusowe od 3 kwietnia. Zamknięte są sklepy uznane za nieistotne, gastronomia, muzea, teatry oraz kluby fitness.