Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Katarzyna Bartman
|
aktualizacja

Rosyjskie dyplomy nie będą honorowane na świecie. "Uczelnie okryły się hańbą"

Podziel się:

Dyplom rosyjskiej uczelni wyższej przestał być właśnie przepustką do zachodnich uniwersytetów. Rosjanie dostają też potężne ciosy w swoje najważniejsze ośrodki naukowe. Amerykanie wycofali się z rosyjskiej Doliny Krzemowej, czyli Skoltech, w którą zainwestowali 300 mln dolarów. Również Polska i inne kraje UE zerwały współpracę ze Zjednoczonym Instytutem Badań Jądrowych w Dubnej pod Moskwą. Współpracy z Rosją zakończyć nie chcą za to Francuzi, Niemcy oraz Szwajcarzy.

Rosyjskie dyplomy nie będą honorowane na świecie. "Uczelnie okryły się hańbą"
Międzynarodowe środowisko naukowe odcięło się od rosyjskich uczelni (East News, NATALIA KOLESNIKOVA)

Dyplomy wydawane przez rosyjskie uniwersytety nie będą już uznawane na świecie. Stowarzyszenie na rzecz Rozwoju Szkół Biznesu (AACSB), Stowarzyszenie Absolwentów Biznesu, Stowarzyszenie Absolwentów Szkół Biznesu, Stowarzyszenie Programów MBA (AMBA) oraz Globalna Sieć Szkół Biznesu (EFMD) w związku z wojną w Ukrainie wstrzymały akredytację wszystkich uczelni rosyjskich.

"Nasi koledzy z rosyjskich uniwersytetów, którzy od wielu lat współpracują z nami, znajdują się w bezprecedensowej i niezwykle trudnej sytuacji z powodu decyzji i działań ich rządu. Jednak podjęliśmy zbiorową decyzję o zawieszeniu ich członkostwa i akredytacji rosyjskich uczelni do odwołania" - czytamy we wspólnym oświadczeniu najpotężniejszych stowarzyszeń biznesowych na świecie.

Zobacz także: Sankcje na Rosję. "Wiele polskich firm nie jest w stanie odciąć się z dnia na dzień"

Jak podkreślają liderzy nauki o biznesie, "w obliczu potężnego kryzysu humanitarnego wywołanego wojną, czują się zobowiązani do wspierania ukraińskich szkół biznesu, ich kadr i studentów, którzy bronią swojego życia i suwerenności".

Rosyjska nauka za żelazną kurtyną

Rosyjskie szkoły wyższe oraz ośrodki naukowe są praktycznie odizolowane od całego zachodniego świata. Europejskie Stowarzyszenie Uniwersytetów, które reprezentuje ponad 850 uniwersytetów w 48 krajach europejskich, poinformowało, że zawiesiło do odwołania 12 rosyjskich uczelni. "Te 12 uniwersytetów pozostanie zawieszonych w EUA do czasu, gdy znów będą one zgodne z wartościami europejskimi" – czytamy w oświadczeniu EUA.

EUA w najostrzejszych słowach potępiło nie tylko sam atak Putina w Ukrainę, ale również reakcję na tę agresję większości rosyjskich uczelni i ośrodków naukowych, które stanęły po stronie swojego prezydenta.

We wspólnym oświadczeniu rosyjskich rektorów państwowych szkół wyższych z ubiegłego tygodnia, pod którym podpisało się kilka tysięcy osób, czytamy m.in., że: "Uniwersytety zawsze były kręgosłupem państwa. Naszym priorytetowym celem jest służba Rosji i rozwój jej potencjału intelektualnego. Teraz bardziej niż kiedykolwiek musimy wykazać się pewnością i odpornością w obliczu ataków gospodarczych i informacyjnych, skutecznie skupiając się wokół naszego prezydenta".

Oświadczenie to szybko zyskało w świecie nauki sławę "listy hańby". EUA wprost namawia europejskie środowiska akademickie i naukowe, by wycofały się z jakiejkolwiek współpracy z partnerami z Rosji i Białorusi.

Dolina Krzemowa bez Amerykanów

Potężny cios w samo serce podmoskiewskiej "Doliny Krzemowej" zadali też Rosjanom Amerykanie. Massachusetts Institute of Technology (MIT), który wyłożył w 2011 r. 300 mln dol. na pomoc w założeniu Skolkovo Institute of Science and Technology (Skoltech), ogłosił 25 lutego br., że rozwiązuje umowę z rosyjskim partnerem. Amerykanie zabrali stamtąd już swoją kadrę i studentów.

Również Komisja Europejska zawiesiła udział Rosji w jej flagowym programie badawczym Horyzont Europa.

"Podczas gdy trwa wojna i ludzie walczą o życie, jedyną decyzją jest wstrzymanie współpracy z Rosją" — mówił Augusto Marcelli, fizyk z włoskiego Narodowego Instytutu Fizyki Jądrowej i doradca włoskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

Również nasi naukowcy wycofują się ze współpracy z Rosją na wielu frontach. 1 marca br. Polska powiadomiła rosyjskiego ministra nauki i szkolnictwa wyższego o wystąpieniu Polski ze Zjednoczonego Instytutu Badań Jądrowych w Dubnej pod Moskwą.

Jak informuje Maciej Lipka, kierownik Działu Analiz i Pomiarów Reaktorowych w Narodowym Centrum Badań Jądrowych (NCBJ): "naukowcy z NCBJ nie przebywają w tej chwili służbowo na terenie Federacji Rosyjskiej, nie podejmujemy też w Polsce gości z Rosji".

Rząd w Warszawie podjął również decyzję o zaprzestaniu współpracy z Rosją w ramach Porozumienia o współpracy w dziedzinie nauki i techniki, zawartego 25 sierpnia 1993 r. Oznacza to wstrzymanie kontaktów z rosyjskimi naukowcami, uczelniami i ośrodkami badawczymi. "Zalecenie w tej sprawie zostało przekazane do jednostek nadzorowanych i podległych ministerstwa, w tym do uczelni" – czytamy w komunikacie prasowym MEiN.

Nie wszystkie organizacje naukowe odrzucają Rosję

Nie wszystkie organizacje naukowe kończą jednak współpracę z Rosją. Przykładowo, Międzynarodowa Unia Astronomiczna (IAU) odrzuciła petycję ukraińskich astronomów, aby zakazać rosyjskim astronomom działalności w IAU.

Przewodnicząca IAU Debra Elmegreen napisała do Jarosława Jackiego, prezesa Ukraińskiego Stowarzyszenia Astronomicznego, że nie będą stosować na Rosjanach odpowiedzialności za to, co robi ich rząd.

Podobnie zareagowało szefostwo programu Międzynarodowego Eksperymentalnego Reaktora Termonuklearnego we Francji (ITER).

ITER nie planuje wydalenia Rosjan. Rosja jest pełnoprawnym członkiem jednej z największych na świecie współprac naukowych – zakomunikował rzecznik prasowy ITER Laban Coblentz.

Z kolei zrzeszające 140 brytyjskich uniwersytetów stowarzyszenie Universities UK doradziło swoim członkom, aby rozważyli współpracę z Rosją w każdym przypadku z osobna. "Nie popieramy powszechnego bojkotu" – napisano w oświadczeniu.

Z kolei Niemiecka Konferencja Rektorów wręcz zachęca swoich naukowców do otwierania Rosjanom nieformalnych kanałów współpracy.

Również CERN, największe na świecie laboratorium fizyki cząstek elementarnych w Szwajcarii, stoi w rozkroku. CERN szczyci się, że nie wydalił rosyjskich naukowców, gdy Związek Radziecki najechał Czechosłowację w 1968 roku lub Afganistan w 1979 roku. Podobnie jest teraz.

Bo chociaż 8 marca br. na specjalnej sesji 23 państwa członkowskie CERN-u zagłosowały nad zawieszeniem statusu obserwatora Rosji i zabronili jej przedstawicielom kontrolowania obrad rady, to nie wydalono ponad tysiąca rosyjskich naukowców, którzy stanowią około 8 proc. międzynarodowych kadr tego instytutu.

Prof. Łukasz Turski, jeden z najwybitniejszych polskich fizyków związany z Centrum Fizyki Teoretycznej PAN, mówi money.pl, że zarówno ITER, jak i CERN nie mogą sobie pozwolić na pozbycie się rosyjskich naukowców. W przypadku francuskiego reaktora praktycznie cała idea i koncepcja jest rosyjska. Również wiele programów w CERN mogłoby bez Rosjan stanąć.

Prof. Turski widzi zasadniczą różnicę, jak na wojnę w Ukrainie reagują instytucje i organizacje, a jak pojedynczy ludzie nauki. - Oświadczenie rosyjskich rektorów było podłością i hańbą podobną do listów poparcia naukowców z Trzeciej Rzeszy - mówi wprost wybitny fizyk.

I dodaje: - Warto pamiętać jednak, że w Rosji są też naukowcy, tacy jak np. prof. Alieksandr Michajłowicz Siergiejew (były szef Rosyjskiej Akademii Nauk, b. szef programu kosmicznego Rosji i b. doradca prezydenta Gorbaczowa- red.), którzy kategorycznie wojnie się przeciwstawiają.

Zdaniem prof. Turskiego potępienie całej rosyjskiej nauki byłoby krzywdzące. Wśród jego przyjaciół są też bowiem naukowcy, którzy za swoją pracę i nieugiętą postawę przesiedzieli w ciężkich łagrach Rosji po 15 lat życia.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl