Ryanair. Dyrektor generalny otrzyma akcje firmy za 100 mln euro. Pomimo buntu akcjonariuszy
Michael O’Leary, dyrektor generalny Ryanaira, będzie mógł otrzymać od linii lotniczych prawie 100 mln euro w akcjach firmy do 2024 roku, pomimo dużego sprzeciwu akcjonariuszy. Na walnym zgromadzeniu raport o wynagrodzeniach przeszedł nieznaczną większością głosów.
Przeciwnymi zatwierdzeniu tegoż raportu było 49,5 proc. akcjonariuszy – "za" zagłosowało 50,5 proc. Dzięki temu otworzyła się furtka dla O’Leary’ego do zakupu akcji za niemal 100 mln euro – podaje "Guardian".
Zgodnie z przyjętym raportem o wynagrodzeniach, wynagrodzenie i roczna pensja dyrektora generalnego zostaną zmniejszone o połowę – do łącznej kwoty 1 mln euro rocznie. Jednakże O’Leary będzie mógł zakupić 10 mln akcji Ryanaira po stałej cenie 11,12 euro za akcję, jeśli zostanie spełniony jeden z dwóch warunków.
Jakie to warunki? Otóż pierwszy z nich zakłada, że linia lotnicza osiągnie zysk w wysokości 2 mld euro w dowolnym roku do 2024. Według drugiego, O’Leary zakupi akcje Ryanaira po promocyjnej cenie, jeżeli ich regularna cena przekroczy 21 euro – przy tym właśnie rozwiązaniu, akcje dyrektora naczelnego byłyby warte co najmniej 99 mln euro.
Zobacz także: Sztuczna inteligencja może nas zgubić. Jednak bez niej nie ma mowy o bezpieczeństwie
Chociaż oba warunki zakładają zaistnienie pewnego scenariusza rynkowego, to nie są wcale nieosiągalne. Chociaż obecnie cena akcji Ryanaira wynosi poniżej 10 euro, to jeszcze w 2017 roku były one warte 18,6 euro za jedną. Natomiast w 2018 roku linia lotnicza osiągnęła zysk w wysokości 1,45 mld euro.
O’Leary już teraz posiada niemal 4 proc. wszystkich akcji Ryanaira (wartych ok. 400 mln euro). W ostatnim roku otrzymał z premii i udziałów 3,4 mln euro. Po zmianach strukturalnych stanął on na czele Ryanair Holdings.
Ryanair zmagał się ostatnio z problemami wywołanymi przez uziemienie Boeinga 737 Max – tuż po uziemieniu tego modelu w lecie opóźniły się dostawy 135 samolotów do firmy.
Nie pomagają też strajki pilotów w Wielkiej Brytanii. W środę rozpoczęli oni kolejny siedmiodniowy strajk. Ryanair ogłosił, że "96 proc. kursów odlatywało na czas, z opóźnieniami wynikającymi z problemów z ruchem lotniczym, a żaden lot nie został odwołany przez strajk".
Linia lotnicza jest skonfliktowana ze związkiem pilotów, który zarzuca, że Ryanair zagroził pilotom, że "zabierze im dodatkowe świadczenia oraz potrąci im z pensji" udział w strajku. Chociaż firma podkreśliła, że jest otwarta na spotkanie, to jednak związki zarzucają im, że nie jej przedstawiciele chcieli pójść na rozmowy do Biura Doradczego, Pojednawczego i Arbitrażowego (ang. Advisory, Conciliation and Arbitration Service – Acas).
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl