Rząd podniósł ceny paliw. Zaczął się chaos i zamieszki. Ludzie okradają sklepy i banki
Na ulicach stoli Angoli dochodziło do rabowania sklepów i banków oraz starć z policją. W zamieszkach, które wybuchły w czasie protestów przeciwko podwyżce cen paliw zginęły 22 osoby, w tym jeden policjant, a 1,2 tys. zostało zatrzymanych.
Od poniedziałku (od 28 lipca) 22 osoby, w tym jeden policjant, zginęły w zamieszkach, jakie wybuchły w czasie protestów przeciwko podwyżce cen paliw w Angoli - ujawnił w środę minister spraw wewnętrznych tego kraju Manuel Homem.
W zamieszkach rannych zostało też 197 osób, a ponad 1,2 tys. zostało zatrzymanych.
W poniedziałek i wtorek w Luandzie, stolicy kraju, i kilku innych miastach Angoli dochodziło do rabowania sklepów i banków oraz starć z policją. W środę w Luandzie, jak zapewnił Homen, przywrócono spokój, ale sklepy i firmy pozostały zamknięte.
Zaczęło się od strajku taksówkarzy
Zamieszki wybuchły podczas poniedziałkowego strajku taksówkarzy, który był kolejnym z serii protestów.
Chcąc ratować finanse kraju rząd podniósł na 1 lipca cenę oleju napędowego o jedną trzecią, z 0,33 do 0,43 dolara za litr. W odpowiedzi stowarzyszenia taksówkarskie w stolicy kraju, Luandzie podniosły ceny przejazdów o 50 proc. i rozpoczęły trzydniowy strajk, który szybko przerodził się w zamieszki, gdy do taksówkarzy przyłączyło się tysiące mieszkańców stolicy.
Stowarzyszenie taksówkarzy zdystansowało się od aktów przemocy, ale zapowiedziało kontynuację trzydniowego strajku.
W kraju nie ma tylu rafinerii
Angola jest jednym z największych producentów ropy naftowej w Afryce, ale w kraju nie ma wystarczającej liczby rafinerii, by zaspokoić popyt krajowy, dlatego importuje olej napędowy i benzynę po wysokich cenach.
Rząd przez lata dopłacał do paliw, ale od 2023 r. zaczął ograniczać te dotacje, wywołując gniew i uliczne protesty.
Demonstranci, głównie młodzi ludzie nieśli transparenty z napisem "Głód nie może czekać", "Nasze talerze są puste", czy "Nasza cierpliwość się skończyła" i wzywali do ustąpienia rządzącej nieprzerwanie od uzyskania niepodległości w 1975 r. partii MPLA, z której wywodzi się prezydent kraju Joao Lourenco.