O północy wybije godzina zero. Rozpocznie się akcja, która pozwoli określić m.in. czy Polska wciąż liczy 38 mln obywateli, czy jednak mniej.
Po jej zakończeniu dowiemy się, w jakich warunkach mieszkają Polacy, ilu z nich wróciło z emigracji, czy pracują, muszą mierzyć się z niepełnosprawnością oraz w jakim wyznaniu wychowują swoje dzieci.
Spis jest obowiązkowy. Nie można odmówić jego wykonania, bo każdego obywatela obligują do tego przepisy. Odmowa wiąże się z karą grzywny, która może wynieść nawet 5 tys. zł.
Zrób to sam
Kto chce mieć spis za sobą, ten może wybrać drogę internetową i już w czwartek mieć to "z głowy". Wystarczy zalogować się na stronę spis.gov.pl i wypełnić kwestionariusz.
Ten proces może chwilę zająć, bo pytań jest całkiem sporo. GUS udostępnił już listę wszystkich kwestii, którymi obywatele muszą podzielić się z państwem. Są wśród nich dane osobowe, takie jak imię, nazwisko czy numer PESEL. Co istotne, wszystkie dane podawane w spisie muszą dotyczyć stanu na 31 marca.
Jeśli więc będziemy podawać dane dotyczące domowników, to "liczyć" będą się tylko ci, którzy mieszkali z nami pod jednym dachem 31 marca. Jeśli na przykład jeden z domowników zmarł 30 marca, to w spisie zostanie pominięty. Z drugiej strony - jeśli umrze 1 lub 2 kwietnia, to w spisie należy odpowiedzieć na pytania dotyczące również osoby zmarłej.
Oprócz tego "wyspowiadać" będzie się trzeba z kwestii mieszkaniowych. Z kim dzielimy dom? Czy mieszkamy w lokum własnym, czy wynajętym? Kto jest właścicielem budynku, w którym mieszkamy? Czy jest do niego doprowadzona kanalizacja i woda z sieci? Kiedy dom został oddany do użytku? Ile pokoi z oknem mamy w mieszkaniu? I wiele innych.
Pojawią się także pytania o korzystanie z odnawialnych źródeł energii. To znacząca zmiana w porównaniu do listy pytań spisowych z 2011 roku. Wówczas ten temat się nie pojawił
Kolejny blok pytań dotyczy relacji rodzinnych oraz emigracji. Trzeba będzie odpowiedzieć na pytanie, czy w ostatnim czasie obywatele wrócili z zagranicy, gdzie mieszkali przez dłuższy czas.
Ostatni element spisu to aktywność ekonomiczna. Polacy odpowiedzą na pytanie dotyczące ich pracy zawodowej lub powodów bezrobocia. Co ważne, nikt nie będzie pytał o zarobki ani posiadany majątek.
Telefony dopiero po świętach
Kto nie spisze się samodzielnie, zostanie prawdopodobnie przepytany przez rachmistrza spisowego. GUS skończył już szkolenia kandydatów, gminy są właśnie na etapie podpisywania umów z rachmistrzami, którzy zdali egzaminy.
Chętnych nie brakowało. "Rekomendowana przez Centralne Biuro Spisowe liczba rachmistrzów, którzy powinni być zaangażowani w prace na rzecz spisu powszechnego wynosi blisko 16 tys. Zgłosiło się prawie 2 razy więcej kandydatów" - informowało nas w połowie marca biuro prasowe Głównego Urzędu Statystycznego.
Wielu z nich jednak nie wyjdzie na razie w teren. Ze względu na sytuację epidemiczną na razie skończy się na telefonach. Dopiero gdy sytuacja się unormuje, rachmistrzowie zaczną pukać do drzwi wielu polskich mieszkań.
Przygotuj numery PESEL
Nie wszyscy domownicy muszą być obecni w mieszkaniu podczas wizyty (lub telefonu) rachmistrza. Wystarczy w zasadzie jeden z domowników, który może odpowiedzieć na pytania w imieniu każdego z nich.
Co jednak istotne, konieczny będzie w tym przypadku numer PESEL wszystkich mieszkańców domu. Bez tego nie da się przeprowadzić spisu.
Jeśli ojciec rodziny będzie więc chciał dokonać spisu w imieniu wszystkich domowników, to musi znać PESEL nie tylko swój, ale również żony, dzieci oraz matki lub teściów, o ile mieszkają wspólnie.
W innym przypadku rachmistrz będzie musiał dzwonić kilkukrotnie. W tym roku spis będzie się odbywał za pośrednictwem specjalnej aplikacji, która po prostu nie zezwoli na wykonanie spisu bez numeru PESEL. Chyba że mowa o cudzoziemcach.