Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Paweł Gospodarczyk
Paweł Gospodarczyk
|
aktualizacja

To tu Tusk powinien szukać pieniędzy. Ekonomiści ujawniają sposoby

224
Podziel się:

Obietnice wyborcze kosztują, a dla szykującej się do przejęcia władzy w Polsce opozycji koszty te mogą być wyjątkowo dotkliwe. Gdzie należy szukać środków na realizację programu wyborczego? Ekonomiści w rozmowie z money.pl prezentują swoje propozycje.

To tu Tusk powinien szukać pieniędzy. Ekonomiści ujawniają sposoby
Donald Tusk (East News, Virginia Mayo)

Emerytura do 5 tys. zł bez podatku, niższe daniny dla pracujących Polaków, 1,5 tys. zł podwyżki dla nauczycieli - to niektóre z założeń programu Koalicji Obywatelskiej, ogłoszonych na początku września.

Obietnice opozycji. Co planuje KO?

W Polsce każda emerytka, każdy emeryt, który ma emeryturę do 5 tys. zł, nie będzie płacić podatku dochodowego. A ci, którzy mają wyższą emeryturę, zapłacą ten podatek, ale w o wiele niższej skali. A jeśli chodzi o pracujących - każdy, kto zarabia do 6 tys. zł, nie będzie płacić podatku dochodowego. A ci, którzy zarabiają powyżej 6 tys. zł, będą płacić wyraźnie niższy podatek - zapowiedział wówczas lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Największe wyzwanie dla Tuska. "Równia pochyła. Trzeba zawrócić"

Pozostałe najważniejsze punkty programu KO to m.in.:


  • podniesienie kwoty wolnej od podatku - z 30 tys. zł do 60 tys. zł, w przypadku podatników rozliczających się według skali podatkowej, w tym także przedsiębiorców i emerytów;
  • podniesienie wynagrodzenia nauczycieli o co najmniej 30 proc. - nie mniej niż 1.500 zł brutto podwyżki dla nauczyciela; wprowadzenie stałego systemu automatycznej rewaloryzacji;
  • wprowadzenie drugiej waloryzacji emerytur i rent, gdy inflacja będzie przekraczała 5 proc.;
  • w ramach programu "Aktywna mama" wypłata 1.500 zł miesięcznie na opiekę nad dzieckiem – tzw. "babciowe";
  • zniesienie zakazu handlu w niedziele, przy czym każdy pracownik będzie miał zapewnione dwa wolne weekendy w miesiącu i podwójne wynagrodzenie za pracę w dni wolne;
  • wprowadzenie "Urlopu dla przedsiębiorców": jeden miesiąc wolny od składek na ubezpieczenia społeczne i świadczenie urlopowe w wysokości połowy płacy minimalnej.

Po rozstrzygnięciu tegorocznych wyborów parlamentarnych rozgorzała dyskusja dotycząca źródeł finansowania wspomnianych obietnic. Przypomnijmy: Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory z wynikiem 35,38 proc., co daje mu 194 mandaty, ale opozycja może liczyć łącznie na 248 mandatów. To daje jej większość w Sejmie.

Ograniczyć wydatki

- Finanse publiczne są obecnie pod presją nadzwyczajnych wydatków związanych z potrzebami w zakresie obronności oraz kosztów szoku energetycznego wynikającego z sytuacji geopolitycznej - zwraca uwagę Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP.

W ocenie eksperta miejsca na realizację obietnic wyborczych jest niewiele. - Rozwiązaniem może być racjonalizacja, czyli ograniczenie lub większe rozciągnięcie w czasie części dotychczasowych wydatków, w tym zbrojeniowych - twierdzi Bujak.

Deklaracje polityczne wskazują, że nie będą ograniczane dotychczasowe programy i świadczenia socjalne. W takim razie realizacja obietnic może być w pewnym zakresie odłożona na kolejne lata, aby wzrost gospodarczy zapewnił ich sfinansowanie z przyrostu bazy podatkowej. To może jednak nie wystarczyć, aby "zmieścić się" w unijnych ograniczeniach. Niezbędne może być również poszerzenie bazy podatkowej i wzrost efektywnych stawek podatkowych poprzez ograniczenie różnego rodzaju preferencji i nadzwyczajnych rozwiązań stosowanych w obliczu szoków z ostatnich lat - wskazuje.

Pytanie o źródło finansowania propozycji opozycji zadaliśmy również doktorowi Michałowi Możdżeniowi z Polskiej Sieci Ekonomii (PSE), wykładowcy Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie.

Zwiększenie deficytu

- W krótkim okresie najprostszą odpowiedzią na to pytanie jest zwiększenie deficytu. Sytuacja makroekonomiczna, ujawniająca się we wciąż słabych wskaźnikach koniunktury, przy szybkiej poprawie salda obrotów bieżących i spadającej inflacji pozwalają myśleć ostrożnie optymistycznie o możliwości zwiększenia deficytu nawet ponadto co zaproponował odchodzący rząd - twierdzi Możdzeń.

Jak dodaje, znaczna część deficytu nie będzie pobudzała koniunktury, lecz trafi w formie odsetek od długu do sektora finansowego oraz za granicę w ramach wydatków na zbrojenia. - Również możliwości finansowania deficytu raczej są, szczególnie uwzględniając wciąż wysoką nadpłynność sektora bankowego i stosunkowo niski poziom relacji obligacji do aktywów sektora - dodaje.

Co na to UE?

Ekonomista PSE widzi pewne problemy, które mogą jednak zostać rozwiązane przez nowy rząd.

W najbliższych dwóch latach największym zagrożeniem dla możliwości deficytowego finansowania wydatków może okazać się unijna procedura nadmiernego deficytu. Tu wiele kwestii, jak uwzględnianie w deficycie wydatków na zbrojenia, ostatecznie oszacowany poziom zmiany salda strukturalnego, czy dotkliwość i rozłożenie w czasie potencjalnych rekomendacji Komisji Europejskiej dotyczących redukcji deficytu, pozostaje niewiadoma. Myślę, że sporo będzie zależało od sprawności negocjacyjnej nowego rządu - podkreśla dr Możdżeń.

Ekspert mówi też o nadwyrężeniu części finansów publicznych, m.in. poprzez wprowadzenie Polskiego Ładu. - Sporo propozycji szykującej się do rządzenia koalicji idzie w stronę pogłębienia tego niekorzystnego dla finansów publicznych stanu rzeczy - zauważa. W ramach rozwiązania wskazuje na reformy podatkowo-składkowych, które pozwolą na zwiększenie dochodów.

Źródłem finansowania i zwiększania wydatków budżetu są dochody lub pożyczki - uważa z kolei główny ekonomista Pracodawców RP Kamil Sobolewski. - Obietnice wyborcze obejmują zarówno zwiększenie wydatków (np. podwyżki dla sfery budżetowej), jak i zmniejszanie dochodów (np. kwota wolna wynosząca 60 tys. zł), więc powiększą potrzeby pożyczkowe - dodaje.

Jak nie rozczarować wyborców?

Ekspert przewiduje, że nowy rząd będzie prawdopodobnie kierował się interesem politycznym, z zamiarem cementowania większościowego poparcia społecznego dla rządzącej koalicji. - Przy relacji długu do PKB rzędu 50 proc., trudno mu będzie przekonać wyborców o wyzwaniach w finansowaniu budżetu. A tych wyzwań jest sporo i mają one obiektywny charakter - zaznacza Sobolewski.

Po pierwsze, rynki nie są przygotowane na wchłonięcie ilości długu. Potrzeby pożyczkowe brutto w tym roku to 420 mld zł bez ewentualnego przedłużenia zerowego VAT-u na żywność czy realizacji obietnic wyborczych. Po drugie, światowe rynki finansowe przeżywają perturbacje związane z ogromnymi potrzebami pożyczkowymi w USA, rentowności biją rekordy niewidziane od dekad. Po trzecie, długi do zaciągnięcia na pokrycie wydatków i zapadalności starego zadłużenia mają też fundusze w Bank Gospodarstwa Krajowego i Polski Fundusz Rozwoju - wymienia główny ekonomista Pracodawców RP.

- Po czwarte, część wydatków zawarto w umowach, ale jeszcze ich nie opłacono, więc nie przeszły one przez kasowo rozliczany budżet. Nie znamy dokładnej wartości podjętych zobowiązań np. na zakup sprzętu wojskowego. Po piąte, finanse publiczne to też samorządy, które w roku wyborczym znajdą się w kleszczach ograniczonych dochodów podatkowych i rosnących kosztów, w tym płac urzędników i nauczycieli, rosnących kosztów i stałych cen za usługi komunalne - wymienia ekspert.

Zdaniem Sobolewskiego, to wszystko oznacza zwiększone emisje długu zagranicznego oraz krajowego, w tym powrót do emisji papierów krótkoterminowych, takich jak bony skarbowe. - Finansowanie potrzeb pożyczkowych stanie się cichym, ale niemal najważniejszym zadaniem państwa, z ogromnym wpływem na stabilność gospodarczą, społeczną i polityczną kraju - podsumowuje.

Paweł Gospodarczyk, dziennikarz money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(224)
Kot
5 miesięcy temu
Nie podnosić płacy nierobom z budżetówki. Zrobić rejonizację Nauczyciel na wsi nie musi zarabiać tyle co Warszawie ,to samo urzedasy Wprowadzić odpowiedzialność tych grup za wyniki w pracy Ci najbiedniejsi emeryci zostali najbardziej pokrzywdzeni . Dla urzedasa trzy tysiące to na waciki,a dla biedaka z najniższą emeryturą to opłata za leki lub ogrzewanie
emerytka
5 miesięcy temu
trzynastki , czternastki dla emerytów już zlikwidowano ! oszczędzanie na tej najuboższej grupie społecznej jest niemoralne
IV rozbiór Po...
5 miesięcy temu
13 grudnia 2023 r POczatek Wielkiej Smuty
Jureck
5 miesięcy temu
Oczywiście podwyższy podatki i będzie po sprawie.
góral
5 miesięcy temu
a może kasy poszukać w Zakopanem ?
...
Następna strona