Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Joschka Fischer dla Money.pl: Szefem Komisji Europejskiej może zostać Polak

0
Podziel się:

Były wicekanclerz i minister spraw zagranicznych RFN mówi o możliwych zamianach w Unii.

Joschka Fischer dla Money.pl: Szefem Komisji Europejskiej może zostać Polak
(Money.pl/Tomasz Brankiewicz)

Co czeka Europę w najbliższych latach? Co powinniśmy zrobić by poradzić sobie z kryzysem? Jaka przyszłość czeka współpracę Unii Europejskiej ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki? Wreszcie jaka rolę powinna odgrywać Polska we Wspólnocie i który z naszych polityków mógłby stanąć na jej czele? Na te pytania, w rozmowie z Money.pl odpowiada Joschka Fischer, były wicekanclerz i minister spraw zagranicznych Niemiec.

Wywiad został przeprowadzony w czasie Wrocław Global Forum 2013.

Europa znalazła się na ostrym zakręcie. Kraje południa pogrążone są w ostrym kryzysie, powrót nacjonalizmów, wręcz zapowiedzi zamykania granic i odejścia od Schengen. Europa jest w stanie wyjść cało z tego zakrętu? Czy czeka nas zmierzch Wspólnoty?

Joschka Fischer, były minister spraw zagranicznych i były wicekanclerz Niemiec: Głównym kluczem do odpowiedzi na te pytania jest kwestia - w jaki sposób i jak szybko Europa, a szczególnie strefa euro poradzi sobie z kryzysem. Ważne jest też w jakim kierunku pójdą kraje, które będąc w Unii, pozostają poza strefą euro. Polska gospodarka wspaniale się rozwija. Wciąż nie ma jednak pewności, co będzie w przyszłości i dotyczy to nas wszystkich. Dużo też zależy od wyniku wyborów w Niemczech. Od tego, kto będzie rządził w Berlinie, zależy jakie metody zostaną użyte do walki z kryzysem. Jedno jest pewne, czeka nas jeszcze sporo kłopotów.

Niemcy są tym krajem, od którego chyba najwięcej zależy w Unii. Jesteście motorem Wspólnoty. Jakiego wyniku wyborów parlamentarnych w Niemczech spodziewa się Pan tej jesieni? I jak to może potem rzutować na decyzje podejmowane w Brukseli i Strasburgu?

Jeżeli będziemy mieli pecha, to obecna koalicja (CDU/CSU i FDP przyp.red.) utrzyma się u władzy. Jeżeli będziemy mieli szczęście, to zwycięstwo odniesie wielka koalicja z SPD. Myślę, że ta zmiana pchnie Europę w dobrym kierunku.

We Wrocławiu, w trakcie Global Forum, sporo mówiono o współpracy transatlantyckiej między Unią Europejską i Stanami Zjednoczonymi. Czy w czasie kryzysu, gdy każdy próbuje chronić swoich producentów, są szanse na obniżanie barier w handlu i ściślejszą współpracę?

Mam nadzieję, że mimo wszystko tak. Pomysł na stworzenie transatlantyckiej strefy wolnego handlu, między USA i Unią to doskonała idea, ale kiedy się zmaterializuje nie mam pojęcia. Trzeba zdawać sobie sprawę, że pozostało jeszcze dużo szczegółów do uzgodnienia. Europejczycy muszą też w końcu zrozumieć, że Amerykanie w przyszłości będą coraz mniej skupiać się na Starym Kontynencie. Ich zaangażowanie w Europie będzie malało. Waszyngton skupiony jest bardziej na rejonie Pacyfiku. Zaangażowanie na tamtych problemach, na rynkach wschodzących, na krajach które kredytują amerykańską gospodarkę będzie się zwiększało. USA coraz więcej uwagi będą poświęcały Chinom i to kosztem współpracy transatlantyckiej. Amerykanie potrzebują jednak w Europie sojusznika i to silnego i mocnego. Myślę, że zachowają bardzo ważną pozycję w polityce zagranicznej Unii Europejskiej. O tym też nie możemy zapominać.

Silna Europa to jednak bardziej scentralizowana Unia, z większą rolą Brukseli, kosztem rządów narodowych. Poza tym, czy nie oznacza to wzrostu wydatków na bezpieczeństwo?

Zależy, co się rozumie pod pojęciem centralizacji. Według mnie to nacisk na łączenie sił wszystkich państw, łączenie ich autonomii w jedno. Łączenie wcale nie musi oznaczać centralizacji, ponieważ krajowe rządy nadal będą odgrywały ważne role. Jednak w relacjach z zewnętrznymi potęgami takimi, jak Stany Zjednoczone, musimy w końcu mówić jednym głosem. Musimy połączyć siły. Na zewnątrz, Unia musi stać się bardziej federacją niż konfederacją. To się też tyczy walki z kryzysem. To co się dzieje w gospodarkach krajów Unii to kryzys radzenia sobie z kłopotami. Przy obecnej, konfederacyjnej budowie Unii, kraje muszą bardziej łączyć moc swoich gospodarek i wysiłki w łagodzeniu skutków kryzysu by móc pójść do przodu. Ta współpraca musi dotyczyć przede wszystkim Francji i Niemiec.

Co z Wielka Brytanią? Z ich balansowaniem między być w Unii, a wyjściem ze Wspólnoty?

Wyjście Wielkiej Brytanii z Unii nie miałoby dla rządu w Londynie większego sensu. To prawda, że mają specyficzny stosunek do Wspólnoty, ale pamiętają też gdzie leżą ich główne interesy. Premier David Cameron nie może pozostawać obojętny na głosy przeciwników Unii, ale demokracja to rządy większości. Wszystko zależy od tego co zdecydują Brytyjczycy. Nie wierzę jednak, że poprą eurosceptyków, to byłaby dla Brytanii katastrofa. Z drugiej strony są granice kompromisu w sprawie zatrzymania Londynu w Unii. Drzwi do Unii pozostają otwarte, wcale nie trzeba ich wyważać, ale można przez nie przejść w obu kierunkach. Myślę, że Cameron też zdaje sobie z tego sprawę i nie będzie próbował negocjować warunków pozostania Wielkiej Brytanii we Wspólnocie. Tych granic nie można przekroczyć, bo uruchomiło by to lawinę żądań w pozostałych krajach. Przecież w Polsce też macie opozycję, która jest niechętna Brukseli. Podobnie jest w Niemczech, Francji czy we Włoszech.

Pozostając przy otwartych drzwiach do Unii: co z Ukrainą? Jest szansa na postęp w negocjacjach o akcesji Kijowa?

W tym przypadku najwięcej zależy od władz Ukrainy, prezydenta Wiktora Janukowycza i jego relacji z Rosją. Władimir Putin próbuje wciągnąć Ukraińców do wspólnej przestrzeni gospodarczej, a co za tym idzie do swojej strefy wpływów. Jeżeli Rosji się to uda, oznaczać to będzie powrót ducha zimnej wojny w Europie. Ukraina stanowi kamień węgielny dla odtworzenia postzimnowojennego podziału. Państwa europejskie oraz Waszyngton powinni robić jak najwięcej, by tak się nie stało. Niestety nie widzę tutaj specjalnej aktywności.

Wracając na nasze podwórko. W Polsce sporo mówi się, że odgrywamy zbyt małą rolę w Europie, a powinniśmy mieć większy wpływ na budowanie przyszłości Unii. Jak Pan widzi rolę Polski?

Polska jest wspaniale rozwijającym się krajem, którego polityczne znaczenie będzie coraz większe. Spójrzmy na przykład na kontekst Ukrainy i Białorusi.

Polak mógłby zostać szefem Komisji Europejskiej po zakończeniu kadencji Jose Barroso?

Nie mam żadnych wątpliwości. Pytanie dotyczy tylko tego, kto dokładnie miałby to być. Jakie ma kompetencje, jak postrzega przyszłość Europy, jakie ma doświadczenie. Wiadomo już, że Donald Tusk powiedział nie. Najlepiej jak wybiorą sami Polacy.

Czytaj więcej w Money.pl
Polska gospodarka? Niemcy są zaskoczeni W przeszłości określenie polska gospodarka było w Niemczech synonimem niegospodarności. Ale obecnie, to właśnie Polska przeszła przez kryzys lepiej niż kraje południa Europy.
Polska i Niemcy zacieśniają współpracę Lista wspólnych przedsięwzięć obejmuje 28 projektów - oprócz ćwiczeń i szkoleń także wspólne operacje na Bałtyku.
To przyniosło wzrost gospodarczy w Polsce Zdecydowana większość ekspertów ekonomicznych i analityków jest przekonana, że było to bardzo korzystne dla naszej gospodarki, a tym samym dla nas wszystkich.
giełda
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)