Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Przemysław Ciszak
Przemysław Ciszak
|

Nowe Bieliki dla MON. Eksperci komentują wybór włoskich samolotów

251
Podziel się:

Mastery są nie tylko nowocześniejsze, ale znacznie wygodniejsze. - To bezpieczne maszyny dwusilnikowe, manewrowe i wygodne w pilotowaniu - podkreślają piloci.

Master to włoska nazwa samolotów typu M-346. Wśród pilotów i personelu technicznego polska wersja nieoficjalnie nazywana jest Bielikiem
Master to włoska nazwa samolotów typu M-346. Wśród pilotów i personelu technicznego polska wersja nieoficjalnie nazywana jest Bielikiem (Michal Adamowski/REPORTER)

Mastery, nazywane przez naszych pilotów Bielikami, to wybór z górnej półki - twierdzą pytani przez money.pl eksperci. Manewrowe, bezpieczne i wygodne. Będą nam służyć przez kolejne dekady - przekonują. Polska potrzebuje kolejnych maszyn szkoleniowych, które zastąpią wysłużone Iskry. MON zamierza je dokupić od włoskiego koncernu Leonardo jeszcze w tym roku.

Podpisanie umowy z włoskim koncernem na dokupienie 4 kolejnych samolotów typu M-346 (nazywane przez Włochów Masterami, a przez Polaków Bielikami, o czym więcej na końcu tekstu) planowane jest niezwłocznie po zakończeniu negocjacji. Jak ujawnił w rozmowie z money.pl rzecznik Inspektoratu Uzbrojenia ppłk Robert Wincencik, najpewniej dojdzie do tego jeszcze w 2018 roku.

Jak pisaliśmy w money.pl, Polska już teraz posiada 8 samolotów tego typu. Od pewnego czasu stacjonują w 41. Bazie Lotnictwa Szkolnego w Dęblinie. Najprawdopodobniej szkolenia w powietrzu na "Bielikach" wystartują w lutym - dowiedział się money.pl.

- Szkolenie to podzielono na fazy: szkolenie w Akademickim Ośrodku Szkolenia Lotniczego we WSOSP z wykorzystaniem samolotów General Aviation, szkolenie podstawowe na samolocie PZL-130 Orlik w 42. Bazie Lotnictwa Szkolnego w Radomiu i szkolenie zaawansowane na samolocie M-346 w 41. Bazie Lotnictwa Szkolnego w Dęblinie. Tak więc, samolot M-346 zamyka cały cykl szkolenia, będąc jego najważniejszym elementem przygotowującym bezpośrednio do przejścia do szkolenia na samolocie F-16 - wyjaśnia kpt. Magdalena Busz, oficer prasowy 4. Skrzydła Lotnictwa Szkolnego.

Zobacz także: Zobacz także, Bardzo drogie spóźnienie:

Piloci zadowoleni

Wybór włoskich Masterów chwalą zarówno eksperci, jak i piloci. Major Jacek Moskal, zastępca dowódcy 58. Eskadry Lotniczej w 41. Bazie Lotnictwa Szkolnego, który szkolił się w lotach na Masterach we Włoszech, przekonuje w rozmowie z money.pl, że to trafny wybór.

- M-346 to bardzo nowoczesny samolot szkoleniowy. Jeden z najlepszych, jakie są na wyposażeniu i niewiele państw posiada lepsze maszyny do szkolenia przyszłych pilotów bojowych. Umożliwia symulowanie wykorzystania różnego rodzaju uzbrojenia bez rzeczywistego jego użycia. Jego wyposażenie oraz symulowane uzbrojenie jest porównywalne z F-16, więc pozwala się poczuć, jakby się pilotowało samolot bojowy – podkreśla z entuzjazmem pilot.

- W polskiej wersji M-346 na potrzeby szkolenia przyszłych pilotów F-16 została zmodyfikowana awionika - zauważa kpt. Busz. - System zobrazowania na wyświetlaczach oraz wskaźnikach, jak również sposób przekazywania informacji pilotom jest zbliżony do systemu w F-16.

Potrzeba więcej samolotów

Podobnego zdania jest Grzegorz Sobczak, ekspert lotniczy i redaktor naczelny pisma "Skrzydlata Polska". – To górna półka wśród samolotów szkoleniowych. Nie tylko przyczyni się do szkoleń pilotów F-16, ale i kolejnych, które je zastąpią. Kupujemy je z perspektywą 30 lat. Pewnie będzie potrzebna modernizacja w połowie czasu ich eksploatacji, ale te maszyny mają duży potencjał - zaznacza.

Jak dodał, dotychczasowe osiem M-346 to raczej minimum potrzeb, zwłaszcza, że słyszy się o planach, by w Dęblinie stworzyć duży ośrodek, który będzie szkolił również zagranicznych pilotów. Wówczas tych maszyn potrzeba by więcej.

- M-346 to najnowocześniejszy system szkolenia zaawansowanego dla pilotów samolotów odrzutowych, jaki obecnie jest dostępny w skali globalnej. Poprzez wprowadzenie tego systemu szkolenia na wyposażenie zyskujemy samodzielność w kwestii szkolenia pilotów bojowych – dodaje kpt. Magdalena Busz.

Eksperci zwracają też uwagę na koszty. Zarówno symulacja wykorzystania uzbrojenia, jak i udziału innych samolotów w misjach szkoleniowych pozwala je znacznie obniżyć. - Każde odpalenie rakiety średniego zasięgu to koszty. Ten samolot umożliwia trening, pokazując skutki każdego działania. Możliwa jest też wirtualna walka pilota samolotu z osobami umieszczonymi w naziemnych symulatorach – wylicza Grzegorz Sobczak.

Potwierdza to mjr Moskal, zastępca dowódcy 58. Eskadry Lotniczej w 41. Bazie Lotnictwa Szkolnego. - Co prawda nie posiada radaru, ale pozwala symulować jego działanie. Mało tego istnieje możliwość zaprogramowania symulacji walki z innymi maszynami bez ich faktycznego użycia. To oczywiście znacznie obniża koszty takiego szkolenia, a daje możliwość sprawdzenia się pilotowi w różnych warunkach - zaznacza.

Szkolenie ma być więc nie tylko bardzo realistyczne, a jednocześnie wymagające, na bardzo wysokim poziomie, ale i ekonomiczne. - Wdrożenie systemu szkolenia zaawansowanego AJT (ang. Advanced Jet Trainer) pozwoli na zmniejszenie liczby lotów na samolotach F-16, co w rezultacie skróci czas przygotowania pilotów do osiągnięcia statutu combat ready i gotowości do realizacji zadań bojowych. Dzięki temu szkolenie będzie efektywniejsze i tańsze – podkreśla kpt. Magdalena Busz.

Iskry u granic

Bieliki, czy raczej wciąż jeszcze oficjalnie M-346, mają zastąpić wysłużone TS-11 Iskra. Jak przyznaje Grzegorz Sobczak, te których obecnie używamy "dochodzą już kresów możliwości".

Mastery są nie tylko nowocześniejsze, ale znacznie wygodniejsze. - To bezpieczne maszyny dwusilnikowe, manewrowe i wygodne w pilotowaniu – podkreśla mjr pil. Jacek Moskal.

Czy piloci będą tęsknić za starymi Iskrami?

- Teraz żyjemy nowym samolotem. Szykujemy się do ich wdrożenia do sytemu szkolenia przyszłych pokoleń lotniczych. Z czasem pewnie z tęsknotą spojrzymy w stronę starych Iskier. Sentyment do Iskier pozostanie – przyznał mjr. Jacek Moskal.

Master, M-346 czy Bielik?

Master to włoska nazwa samolotów typu M-346. Dla polskich maszyn wciąż oficjalną nazwą tych samolotów pozostaje M-346. Skąd więc Bielik?

- Tradycja nadawania imion samolotom jest bardzo długa, jedną z pierwszych maszyn latających nazwali Bracia O. i W. Wright. Poprzez określony ceremoniał samolotom M-346 zostanie również nadane imię - zapewnia kpt. Magdalena Busz, oficer prasowy 4. Skrzydła Lotnictwa Szkolnego.

- Wśród pilotów i personelu technicznego polska wersja M-346 nazywana jest Bielikiem, co jest kontynuacją tradycji nadawania imion samolotom bazując na nazwach polskich ptaków drapieżnych - objaśnia kpt. Busz. - Mamy już Orlika (PZL-130), teraz przyjęliśmy Bielika (M-346), a nasi piloci szkolący się na tych dwóch samolotach przesiądą się na Jastrzębia (F-16) - tłumacząc wylicza.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(251)
n97
5 lata temu
Symuluje radar, symuluje rakiety to po jaką cholerę do nich wsiadać - kupić symulatory i po krzyku.
Konrad
6 lat temu
Włoskie samoloty są z górnej półki i tam wrócą i poooleżą!!!
arbeit
6 lat temu
Polska przed Niemcami i Rosją się nie obroni, a USA używają Polski do rozgrywek geopolitycznych z Rosją.
olgiert
6 lat temu
A jednak rosyjskie samoloty jadnak są najlepsze .
ten
6 lat temu
Ani Bielik ani coś tam. To jest rosyjski Jak - 130.
...
Następna strona