Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Agnieszka Zawadzka
|

Bratkowski: Belka w NBP nie będzie na siłę pomagał rządowi

0
Podziel się:
Bratkowski: Belka w NBP nie będzie na siłę pomagał rządowi

Money.pl: Wybór prof. Marka Belki na prezesa Narodowego Banku Polskiego jest już niemal pewny. Ostatecznie SLD poprze tę kandydaturę. Czy były premier może złagodzić konflikt w Radzie Polityki Pieniężnej?

dr Andrzej Bratkowski, członek Rady Polityki Pieniężnej: Różnicy zdań, która pojawiła się w Radzienie nazwałbym konfliktem. Owszem był spór między większością członków RPP a mniejszością i zarządem. I na pewno była to sytuacja inna od tego, gdy jest spór wewnątrz RPP. Bo tutaj podparty był on tym, że członkowie zarządu wchodzili w jej kompetencje.

Teraz, gdy będzie już prawidłowo wybrany prezes, żadnych problemów się nie spodziewam. A ostatnio nawet przez jakiś czas nie bywałem na posiedzeniach Rady. Uważałem, że trochę zaczęliśmy już udawać, że się odbywają normalne posiedzenia. A były i problemy prawne i to dziwne przejęcie kompetencji.

Członkowie RPP nie spierali się jednak zbyt ostro?

To normalne, że członkowie RPP nie zgadzają się we wszystkim i podejmują decyzje na zasadzie konsensusu. To nie jest zasadniczy problem. Gdy byłem przegłosowywany, nigdy to dla mnie problemu nie stanowiło.

Te konflikty, tak jak i konflikt z rządem, były wywołane w 95 procentach niekompetencją członków zarządu, a w 5 procentach ogólnym nastawieniem politycznym.

Po wyborze Belki konflikt na linii rząd - NBP także zniknie?

Bank centralny nie będzie już traktowany jako element walki politycznej. Profesor Belka jest człowiekiem odpowiedzialnym i nie będzie mieszał do działań NBP żadnej polityki. I o to chodzi, żeby jego decyzje były zawsze merytoryczne. Wierzę w to, że będzie umiał właściwie oceniać sytuację gospodarczą, co poprzedniemu zarządowi przychodziło z najwyższym trudem.

Nigdy nie zetknąłem się też z tym, nawet będąc po przeciwnej stronie barykady, że podejście profesora Belki można określić tak: _ ja mam tu jakieś interesy polityczne i będę je rozgrywał kosztem spraw gospodarczych _.

Bank centralny musi jednak być niezależny. Czy ta bardziej harmonijna współpraca nie pójdzie za daleko i nie doprowadzi do podporządkowania polityki monetarnej potrzebom rządzących?

Jest jakaś paranoja w tym, co się ostatnio przedstawia jako niezależność banku centralnego. Mam wrażenie, że niektórzy rzeczywiście uważają, że niezależny bank centralny to taki, który przeszkadza rządowi. Jeśli zaczyna się normalna współpraca, pojawiają się obawy o niezależność. Ta niezależność polega na utrzymywaniu w ryzach inflacji, a nie na robieniu na złość rządowi.

Niezależność to także jednak dbałość o stabilność kursu, o nasze rezerwy. Czy w sytuacji, gdyby konieczne było przeznaczenie zysku NBP na ochronę złotego, a minister finansów chciałby nim łatać budżet, prof. Belka nie uległby rządowym naciskom?

Gdyby prof. Belka i RPP uznali, że zaszkodzi to polityce pieniężnej, gospodarce - musiałby odmówić rządowi. W ostatnim konflikcie to jednak nie o to chodziło i, moim zdaniem, prezes Belka wykazałby więcej zrozumienia, dla tego, co jest potrzebne bankowi, a co nie.

Na politykę gospodarczą, na wyniki rządu, mierzone wzrostem PKB, prezes banku centralnego i Rada też mają wpływ - choćby przez możliwość stymulowania gospodarki łagodną polityką. Czy profesor Belka będzie jastrzębiem czy gołębiem?

Będzie zapewne gdzieś w środku. Zawsze miał bardzo pragmatyczne podejście do rozwiązywania różnych problemów. Takich ludzi trudno zaklasyfikować do grupy jastrzębi czy gołębi. Zresztą oba te określenia są pejoratywne, bo oznaczają, że ma się z którejś ze stron klapki na oczach.

Gdyby prof. Belka był bezpośrednio związany politycznie z PO, można by jeszcze spekulować, czy w perspektywie nadchodzących wyborów nie zacząłby myśleć: _ a, może na razie prowadźmy politykę łagodną, żeby pomóc trochę rządowi w rozruszaniu gospodarki, a potem się będziemy martwić _. Ale akurat jeśli jest on z kimkolwiek związany politycznie, to raczej z SLD niż z PO, a w interesie SLD nie leży, robienie rządowi komfortowej sytuacji przedwyborczej.

Myślę więc, że nie będzie miał też takich _ gołębich _ zapędów. Jako odpowiedzialny człowiek na pewno nie będzie też uprawiał bardzo restrykcyjnej polityki, tylko po to, by pokazać _ jaki to jestem silny i niezależny i co ja tutaj mogę _.

Czy potrzebny jest taki pośpiech przy wyborze nowego szefa NBP?

Nie możemy liczyć na to, że kryzys poczeka aż wybierzemy prezesa w normalnym trybie. Kolejne silne uderzenie może nastąpić w każdej chwili a wtedy jest bardzo ważne, żeby mieć naprawdę kompetentnego i mającego pełne umocowanie prezesa. Zarówno do działania w skali międzynarodowej, jak i w polityce monetarnej i współpracy z rządem w procesach stabilizacyjnych. Jest więc bardzo ważne, żeby to się szybko odbyło i mam nadzieję, że się odbędzie jutro.

*Zamęt przy tym wyborze, spór w koalicji nie zaszkodzą w takim razie rynkom? Taką opinię wygłaszał w rozmowie z Money.pl poseł Jerzy Wenderlich. *

To bzdura. Jeżeli coś mogło wzbudzić zamęt to to, że rynki były świadome, że jest konflikt w Narodowym Banku Polskim. Jeśli coś mogło spowodować niepokój, to właśnie ta tymczasowa sytuacja, nie to, że się dyskutuje o wyborze dobrego prezesa. Nie słyszałem też żadnego normalnego ekonomisty, reprezentującego główne nurty, który by podważał kompetencje profesora Belki.

W sprawie nominacji przez pełniącego obowiązki prezydenta, a nie wybranego w wyborach powszechnych wysuwane były argumenty czysto formalne. Tylko jakoś nikt takich argumentów nie wysuwał, jak w tym trybie zmieniani byli dowódcy w Wojsku Polskim. Wszyscy uważają, że armia musi być gotowa do działania, bo pełno jest na naszych granicach wrogów, którzy zaraz uderzą.

A to, że mamy kryzys światowy, że co chwila pojawiają się nowe zagrożenia, że obecnie wojna o normalne funkcjonowanie odbywa się na polu ekonomicznym, nie militarnym, jakoś politycy tego nie zauważyli. Myślę, że to wynika w dużej mierze stąd, że stanowiska w wojsku są z punktu widzenia politycznego znacznie mniej atrakcyjne niż stanowisko prezesa NBP. Teoretycznie może on np. mając dużą swobodę podejmowania decyzji, mnóstwo przyjaciół zatrudnić w firmie. Dlatego politycy uważają, że z prezesem NBP lepiej poczekać - a nuż coś się zmieni, a nuż uda nam się tu coś lepszego wytargować?

Raport Money.pl

wiadomości
wywiad
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)