Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Chcesz zarobić miliard dolarów? Pomóż miliardowi osób [WYWIAD]

2
Podziel się:

- Największe problemy tego świata mogą okazać się największymi szansami biznesowymi - mówi money.pl Gabriel Baldinucci z organizacji Singularity University. Przedsiębiorca z Doliny Krzemowej, który doświadczenie zdobywał m.in. w Virgin Group, przekonuje menadżerów, by tworzyli technologie, które mogą zmieniać świat. Teraz przyszedł czas na Polskę.

Singularity University przekonuje menadżerów, by tworzyli technologie, które mogą zmieniać świat.
Singularity University przekonuje menadżerów, by tworzyli technologie, które mogą zmieniać świat.

Marcin Łukasik, money.pl: Co sprowadziło pana do naszego kraju?

*Gabriel Baldinucci, Singularity University: *Między innymi wakacje. Moja partnerka jest polskiego pochodzenia. Ma w Warszawie rodzinę. Uznałem, że to dobra okazja do spotkania z warszawskimi przedstawicielami Singularity University (Singularity Warsaw Chapter)

Co to za organizacja?

Zaczęliśmy jakieś dziesięć lat temu w Dolinie Krzemowej. Sąsiadujemy m.in. z budynkiem Google'a. Założycielami naszej organizacji są Ray Kurzweil i Peter H. Diamandis. Naszą misją jest edukowanie i inspirowanie przyszłych liderów. Chcemy sprawić, aby tworzyli nowe technologie. Nie tylko po to, by dzięki nim zarabiać, ale też rozwiązywać poważne problemy, z którymi boryka się ludzkość.

OGLĄDAJ: *Inwestorzy z Izraela coraz bardziej interesują się polskim rynkiem *

**

**

Rozwiązania, o których mówię to robotyka, sztuczna inteligencja, nanotechnologia czy blockchain. Są to rzeczy, które mają ogromny wpływ na to, jak nasz świat może wyglądać. Co więcej, wspomniane technologie sprawiają, że firmy mają więcej władzy niż rządy państw. Przekazanie takich kompetencji jednostce może sprawić, że zmieni się życie miliardów osób. Ludzie, którzy przychodzą do Singularity University, dowiadują się, jak dzięki ich produktom czy usługom mogą rozwiązywać globalne problemy. Chodzi np. o dostęp do wody i jedzenia czy opieki zdrowotnej.

Zaznaczę, że nie jesteśmy uczelnią w tradycyjnym rozumieniu. Mamy dwu-, trzytygodniowe programy i konferencje na całym świecie. Uczestniczą w nich członkowie zarządów czy zespołów wykonawczych. Dążymy do tego, aby ludzie lepiej rozumieli technologie i możliwości, jakie one dają.

To brzmi utopijnie. W biznesie często nie ma miejsca na empatię. Jak przekonać ludzi, by będąc przedsiębiorcami, chcieli też zmieniać świat?

Staramy się przekonać ludzi, że rozwiązywanie problemów społeczeństwa również leży w ich interesie ekonomicznym. Jeden z naszych założycieli, Peter H. Diamandis, mówi: jeśli chcesz zarobić miliard dolarów, to pomóż miliardowi osób. Największe problemy świata są jednocześnie największymi szansami biznesowymi. Technologia pozwala służyć ludziom w sposób znacznie bardziej efektywny pod względem kosztów. Staramy się przekonywać duże firmy, aby wykorzystywały swoje możliwości do celów, o jakich nigdy wcześniej nie myślały.

Co ważne, obserwujemy bardzo ważną zmianę kulturową w zachowaniu konsumentów. Są oni coraz bardziej wyrafinowani. Oczekują od firm, aby miały one pozytywny wpływ na zewnętrzny świat. Zbyt długo żyliśmy na świecie, w którym wielkie przedsiębiorstwa robiły dużo złego. W wielu krajach konsumenci odsuwają się od takich firm. Oczekują, że będą czyniły świat lepszym miejscem, a nie gorszym.

Ale raczej nie dotyczy to wszystkich konsumentów. Badania pokazują, że raczej młodsi ludzie – milenialsi czy generacja z – wybierają marki, które poza produktem czy usługą oferują jakąś wartość.

Myślę, że staje się to coraz bardziej powszechne wśród wszystkich konsumentów, że sięgają po marki, które skupiają się też na rozwiązywaniu społecznych problemów. Jednym z naszych największych wyzwań jest globalne zarządzanie. Jeśli przyszłe generacje wezmą sobie to do serca, to w przyszłości zarabianie pieniędzy nie będzie dla nich najważniejsze. Zaczną się rozglądać za wyzwaniami wokół siebie. Nie tylko tymi, które dotyczą Trzeciego Świata.

Taki sposób myślenia jest na pewno zgodny z postawami milenialsów. Z tym, jak oni postrzegają rolę biznesu w radzeniu sobie z takimi zagadnieniami, jak bezdomność, brak pracy czy opieka zdrowotna. Mam na myśli nie tylko milenialsów-konsumentów, ale też tych, którzy prowadzą własne biznesy.

Czy może pan podać jakąś firmę, która działa w ten sposób, że zarabiając, zmienia świat?

Jasne. Mamy w naszej organizacji firmę, która zajmowała się instalowaniem klimatyzacji. Jej szefowie zainteresowali się tzw. pionowym rolnictwem w krajach rozwijających się. Polega to na produkowaniu żywności w specjalnie przystosowanych pomieszczeniach, gdzie warzywa i owoce ułożone się na pionowych warstwach. Do stworzenia firmy wykorzystali swoją wiedzę z zakresu cyrkulacji powietrza i regulacji temperatury. Wtedy okazało się, że mają szansę zrobić interes na zupełnie nieznanym dla nich rynku. Dziś są ogromną firmą. Do tego przeznaczają ok. 15 proc. swojego budżetu na badania i rozwój na problemy dotyczące rozwijającego się świata.

Mamy ok. 5 tysięcy podobnych inicjatyw. Są to zarówno startupy, jak i organizacje non-profit. Innym przykładem niech będzie firma Made In Space. Spółka odkryła, w jaki sposób wykonywać druk 3D w kosmosie, gdzie panuje stan nieważkości. Dotychczas wyglądało to tak, że załoga statku badawczego musiała zabierać wszystkie potrzebne komponenty ze sobą. Jeśli nie mieli ze sobą zapasowych części, to mieli przerąbane. Oglądał pan może film Apollo 13? Jeśli tak, to wie pan, o czym mówię. Made In Space podpisało kontrakt z NASĄ. Dzięki temu mogą drukować wszystkie potrzebne rzeczy na miejscu. Co więcej, wygrali ostatnio przetarg i wybudują teraz coś na wzór dodatkowej stacji kosmicznej.

Czy to powszechne zjawisko wśród zarządzających firmami w Dolinie Krzemowej?

To dopiero początek. Dziś jest lepiej niż np. sześć lat temu, gdy przychodziłem do organizacji. Od tego czasu przelała się fala krytyki przez firmy z Doliny Krzemowej. Pomysłodawcom zarzucano, że wymyślają kolejne głupiutkie aplikacje np. do zamawiania pizzy. I faktycznie jest dalej sporo takich firm. Ich właściciele zarobią kilka dolarów więcej, ale nie wpłyną na sytuację świata. Coś się jednak zmienia. Widać, że coraz więcej osób myśli na poważnie o technologii blockchain. Można dzięki niej uniknąć niepotrzebnych kosztów czy defraudacji.

A do tego nadzoru instytucji.

To prawda. Demokratyzacja biznesu jest teraz bardzo ważnym tematem w Dolinie Krzemowej.

Gdy słucham pana opowieści o odpowiedzialnym biznesie, to przypomina mi się Richard Branson, który w jednej ze swoich książek zachęcał do identycznej postawy. Zaraził tym pana podczas pracy w Virgin Group?

Możliwe, że są pewne podobieństwa, ale Richard wybrał własną ścieżkę. Rozumiałem jego filozofię i inspirowałem się nią. I właśnie przez Richarda poznałem Petera H. Diamandisa, który jest założycielem Singularity University. Jednak podczas, gdy Richard powołał firmę Virgin Galactici skupił się na tym, jak organizować ogólnodostępne loty kosmiczne, my razem z Singularity University postanowiliśmy pójść o krok dalej. Wierzymy, że biznes może być siłą, która czyni dobro. Jest to wizja, za którą staramy się podążać. Niewykluczone, że pierwszym którym ją powołał do życia, był właśnie Richard Branson, ale my chcemy ją kontynuować i inspirować kolejny osoby.

Teraz zamierzacie inspirować polskich menadżerów?

Polska jest miejscem wielu możliwości. Mieszkańcy Polski, a nawet całej Europy Środkowo-Wschodniej, cechują się niespotykaną przedsiębiorczością. Na pewno jest to mocno związane z transformacją, która trwa od blisko dwudziestu lat. Dlatego tu w Warszawie chcemy tworzyć kolejny rozdział historii Singularity University. Zależy nam na stworzeniu społeczności, która współpracowałaby na wielu poziomach. Z jednej strony byłby to osoby z różnych krajów, które dzielą podobne wartości. Z drugiej – startupy, fundusze, korporacje, przedstawiciele rządu czy organizacji non-profit z jednego państwa. Potrzebujemy, aby wszyscy mówili tym samym językiem. Będziemy mogli porozmawiać na ten temat między 13, a 15 listopada podczas wydarzenia "Masters and Robots".

Polakom nie można odmówić przedsiębiorczości. Jest to chyba jednak część większego trendu. *Gary Vaynerchuk mówił, że dziś marzeniem większości osób jest zostać przedsiębiorcą. *

To prawda. W latach '80 wszedł do kin film "Wall Street". Każdy chciał wtedy pracować na giełdzie. Być jak Gordon Geko. W latach '90 popularni stali się inwestorzy z funduszy private equity. I każdy chciał być tacy jak oni. Dzisiaj młodzi ludzie chcę mieć swój własny biznes. To jest dla nich cool. Nawet jeśli ten biznes działa tak sobie. Chodzi o to, że mają na coś wpływ, że coś tworzą. Rozmawiają między sobą: hej co robisz? Mam startup. A na czym on polega? To blog. I nawet jeśli nie poświęcają temu zajęciu zbyt wiele czasu, to czują się dzięki temu ważni. Jedyna różnica polega na tym, że dzięki technologii mogą działać na znacznie większą skalę.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(2)
ipik
6 lat temu
Co za zaparty facet!! Polska a postęp!! Nigdy w historii nie było i nie będzie!! Tu tylko łom,piwko i narzekanie ! A najgłupszego na stanowisko za 1 mil. zł, A im większy złodziej tym wieksze poważanie i w kościele i na ulicy ;)..
olo
6 lat temu
koniec z prawactwem zaczyna się lewactwo