Już kilka minut po informacji, że ABW zatrzymała prezesa ZUS, Jacek Kurskistwierdził, że akcja agencji miała odwrócić uwagę od sprawy nieodwołania ministra Aleksandra Grada.
Jak mi się żal zrobiło prezesa ZUS! Dla rozgrywek wizerunkowych ktoś wcisnął mu kawał blachy i telewizor. Ten z poczuciem spełniania ważnej PR-owej misji, pełen poświęcenia dlaDonalda Tuska, włącza telewizor a z blachy robi dach domu - przecież nikt nie lubi moknąć oglądając ulubionego premiera w telewizji.
To wszystko po to, aby ciszej wyśmiewano się z szefa rządu, który najpierw przez pomyłkę zapowiada dymisję ministra skarbu, a później - po namyśle - zostawia go na stanowisku.
Premierowi się nie dziwię, że boi się wymieniać członków rządu. Wszyscy wiemy, jak skończyła się pochopna decyzja o odwołaniu Zbigniewa Ćwiąkalskiego - ministrem sprawiedliwości zostałAndrzej Czuma. Po czymś takim każdemu ręka zadrżałaby przed podpisaniem kolejnej dymisji. Strach pomyśleć o skutkach.
Znalezienie następcy Grada byłoby bardzo trudne, bo kto podejmie się w krótkim czasie sprzedania państwowego towaru za ponad 25 miliardów złotych? A Grad już nie ma nic do stracenia i musi z gorliwością komiwojażera firmy Amway upychać huty, fabryki, stocznie, elektrownie wszystkim, którzy sprawiają wrażenie zainteresowanych.
A radę, jak sprzedawać, minister Grad mógł usłyszeć od dziennikarzy telewizji CNBC. Naśmiewali się oni z transakcji _ sprzedaży _ stoczni. Temat skwitowali, że polski rząd powinien wystawić firmy na eBay'u.
Wiarygodność transakcji jest tam większa, a w razie niepowodzenia łatwiej ustalić dane kupującego. I można mu jeszcze wystawić _ negatywa _.
Autor felietonu jest dziennikarzem Money.pl