*Niedzielna debata poza tym, że była po prostu nudna, miała jedną zasadniczą wadę - nie była debatą. Przypominała raczej antyczny teleturniej _ Wielka gra _, w której dwóch flegmatycznych gentlemanów odpowiada na szczegółowe i wysoce oderwane od praktycznych problemów pytania prowadzącego. Ciekawe, jaki teleturniej TVP zafunduje nam w dzisiejszy wieczór. *
Debata jest formą dyskusji między debatującymi. Polityka w ogóle jest bardziej sztuką stawiania pytań, niż odpowiadania na nie. Dziennikarka, która pyta dwóch prawicowych kandydatów o legalizację związków homoseksualnych wykazuje daleko posunięty syndrom bujania w obłokach. Z drugiej strony tak ważne sprawy gospodarcze, jak choćby precedens przenoszenia produkcji Fiata Pandy z Polski do Włoch, nikogo nie zainteresowały.
_ Wielka gra _ to program może i zasłużony, ale nudnawy. Jeśli dziennikarze i ich sztaby chcą pozostać przy konwencji teleturnieju, to niech chociaż wybiorą inną formułę. Pomysłów jest wiele. Choćby wzbudzający wielkie kontrowersje moralne _ Moment prawdy _, w którym prawdziwość odpowiedzi na trudne pytania weryfikuje wykrywacz kłamstw. Ciekawych rzeczy moglibyśmy się wtedy dowiedzieć o poglądach Komorowskiego na prywatyzację szpitali czy lewicowej wrażliwości Kaczyńskiego.
Niegłupia byłaby również konwencja _ Familiady _. Politycy byliby wypytywani o to, jak stu Polaków odpowiedziało na pytania w rodzaju _ Który z ministrów finansów po 1990 był twoim ulubionym? _ czy _ Co najbardziej podoba się nam w Unii Europejskiej? _ Ten kto zdobędzie więcej punktów udowodni, że lepiej odczytuje społeczne nastroje i preferencje. Sztukę odczytywania sondaży dobrze opanowała PO, zatem ta forma promowałaby Bronisława Komorowskiego.
Bardzo intrygująca w politycznym starciu była formuła innego śp. teleturnieju zwanego _ Idź na całość _. Wbrew nazwie, nie chodzi o to, by polityk poszedł na całość i powiedział kapryśnym wyborcom, co o nich myśli i co naprawdę planuje zrobić.
W finałowej części tego teleturnieju gracz wybiera jedną z trzech bramek, próbując odgadnąć, gdzie znajduje się główna nagroda. Prowadzący odsłania jedną z dwóch pozostałych bramek, za którą nie ma głównej nagrody i daje graczowi możliwość wyboru - zmienić bramkę lub zostać przy pierwotnym wyborze.
W wersji turnieju-debaty bramki można by oznaczyć np. _ Przymilać się do Napieralskiego _, _ Zignorować Napieralskiego, grać lewicowca _ czy _ Twardo pozostać prawicowcem _. Co ciekawe, wbrew obiegowej intuicji, należy zawsze zmienić bramkę - zwiększa to dwukrotnie prawdopodobieństwo wygranej. Cóż, w tym teleturnieju większe szanse miałby chyba kandydat PiS.
Pomarzyć zawsze można, ale i tak zapewne obejrzymy kolejną pseudo-debatę nudną jak flaki z olejem. Udział w teleturniej wezmą co najwyżej idący do urn wyborcy. Może będzie to _ Koło fortuny _, a może trochę _ Randka w ciemno _.
ZOBACZ TAKŻE:
Autor felietonu jest ekonomistą specjalizującym się
w zagadnieniach racjonalności, ekonomii behawioralnej i psychologii hazardu