Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Filar: Jeżeli będziemy płakać, to z reform nic nie wyjdzie

0
Podziel się:
Filar: Jeżeli będziemy płakać, to z reform nic nie wyjdzie

Money.pl: Premier Tusk przesadza, gdy mówi, że jeśli ograniczymy deficyt i zmniejszymy zadłużenie kraju, możemy być najatrakcyjniejszym krajem w Europie do inwestowania?

*Dariusz Filar, ekonomista, członek Rady Polityki Pieniężnej: *Ja się z nim całkowicie zgadzam. Z jednego powodu. Bardzo uważnie obserwuję, jak jest odbierana w tej chwili sytuacja Polski w świecie. Muszę powiedzieć, że tylu zapytań o przygotowanie jakiegoś komentarza na temat polskiego fenomenu, od różnych pism zachodnich, nie zdarzyło mi się mieć właściwie nigdy wcześniej.

W tej chwili najróżniejsze ośrodki zwracają się z prośbą o wyjaśnienie, co takiego nadzwyczajnego jest w Polsce, dlaczego nasza gospodarka się nie załamała.

Ale co to ma wspólnego z inwestycjami?

Jeżeli taka opinia o Polsce w tej chwili w świecie się tworzy. A jeszcze dodatkowo będziemy w stanie pokazać, że tworzymy zdrowe finanse publiczne, to może nastąpić ogromny impuls proinwestycyjny. Polskamoże się stać niezwykle atrakcyjna. I to byłoby duże pchnięcie gospodarcze do przodu.

I jak Pan tłumaczy ten polski fenomen? Zacofaniem naszej gospodarki?

Ja patrzę na nieco inne elementy charakterystyczne dla naszej gospodarki. Przede wszystkim myśmy weszli w globalną recesję jako gospodarka stosunkowo dobrze zrównoważona.

Rosati: Nie ma się co cieszyć. Wzrost PKB dzięki zacofaniu i izolacji
Boom kredytowy, który u nas wystąpił, nie rozgrzał się do takiego stopnia, jak na świecie. W związku z tym też kondycja naszego sektora finansowego była inna.

Równocześnie konsumpcję w poprzednich latach mięliśmy dosyć wysoką, ale nie przesadnie. Dzięki temu nie doszło do takiej sytuacji, że gospodarstwa domowe gwałtownie swoją konsumpcję ograniczały. W efekcie tempo wzrostu konsumpcji utrzymało się na przyzwoitym poziomie.

Wreszcie mamy płynny kurs walutowy, który sprawił, że mimo spadku dynamiki eksportu, przy lekko osłabionym złotym, wyniki finansowe eksportujących przedsiębiorstw okazały się niezłe. A nawet bardzo dobre w drugim i trzecim kwartale. To z kolei pozwoliło przedsiębiorcom utrzymać zatrudnienie na stosunkowo wysokim poziomie.

Spadek zatrudnienia był niewielki w porównaniu z taką Hiszpanią, gdzie nastąpił wręcz dramatyczny zwrot. U nas właściwie ostrożnie można powiedzieć, że zatrudnienie było w miarę ustabilizowane. I to sprawiło, że przeszliśmy suchą nogą przez 2009 r.

Rzeczy które Pan wymienia, nie są raczej zjawiskami nagłymi. Czy w takim razie możemy się spodziewać, że i przez 2010 da się w miarę spokojnie przejść?

Tak. Od dłuższego czasu powtarzam, że w 2010 roku nie oczekuję jakiegoś radykalnego przyspieszenia. Raczej takie spokojnie wychodzenie ze spowolnienia. Czasami odnoszę tę sytuację do lat 2001 - 2002, kiedy zresztą spowolnienie było głębsze. I potem rok 2003 był rokiem wychodzenia. Stąd myślę, że 2010 będzie z punktu widzenia dynamiki podobny do 2003 r.

Podobno także w kuluarach w Davos jesteśmy chwaleni. Uważa Pan, że świat może brać z nas przykład?

To może byłoby troszeczkę samochwalstwo i przesada, mówienie, że możemy być dla kogoś wzorem. Ja powiedziałbym, że Polska potwierdza pewne prawdy, które nauki ekonomiczne znają od dawna. Jeżeli gospodarka przez okresy zawirowań ma przechodzić bezpiecznie, to powinna być zrównoważona. Nie można takiej gospodarki przegrzewać.

To jest to, o czym przypominał profesor Balcerowicz, że trzeba czasem gospodarkę schłodzić, żeby zachować jej równowagę. I wówczas taka gospodarka lepiej sobie radzi z wyzwaniami typu recesyjnego.

Świat nas chwali, ale już zdania w kraju są podzielone. Premier zapowiedział pogram naprawy finansów, który zakłada ograniczenie wydatków państwa. Dla Polaków to nie jest dobra wiadomość.

Premier podjął niezwykle poważne wyzwanie. Ale wydaje mi się, że teraz ogromną rolą mediów jest to, żeby wyzwanie to społeczeństwu tłumaczyć. Dlatego, że zrównoważenie gospodarki i pewien właśnie okres fiskalnego zaciskania pasa, może być przejściowo trudny dla społeczeństwa.

Ale to jest właśnie budowanie fundamentów pod przyspieszenie w przyszłości. Zresztą są przykłady gospodarek, które przez takie okresy przystosowania przechodziły i potem odnosiły sukcesy. I jeśli oczywiście będziemy płakać, że oto krzywda się dzieje Kowalskiemu, to nastroje społeczne będą złe.

Jeżeli się będzie tłumaczyć, że robimy to po to, żeby za trzy cztery lata gospodarka faktycznie rosła bardzo szybko i mogła to cywilizacyjne przyspieszenie kontynuować, to może te nastroje aż tak gwałtownie się nie pogorszą.

A czy przedstawiony plan będzie skuteczny?

Jeżeli zostanie konsekwentnie zrealizowany, jeżeli ta kotwica fiskalna zostanie wprowadzona to tak. Zresztą przecież o takim mechanizmie już przed laty mówił profesorMarek Belka. Pomysł założenia hamulca nie jest pomysłem nowym, tylko nikt się nie odważył wcześniej tak naprawdę go wprowadzić.

A kiedy pozytywne skutki tych rozwiązań odczuje statystyczny Kowalski?

2010 rok to będzie umiarkowany wzrost, 2011 pewnie przyspieszenie tym bardziej, że będzie przyspieszać też gospodarka niemiecka. Myślę, że perspektywa 2012, jeśli się uda wszystko konsekwentnie zrealizować, mogłaby być już wyraźnie odczuwalna, również dla przeciętnego obywatela.

Czytaj więcej o kondycji polskiej gospodarki
*Kolejne dobre prognozy dla Polski * W 2009 r. polska gospodarka wzrośnie o 1,5 proc., a w 2010 r. możliwy jest wzrost PKB o 2,5 proc - wynika ) z raportu firmy Deloitte dotyczącego optymizmu biznesowego wśród przedstawicieli największych firm regionu Europy Środkowej.
*Eksport siłą napędową polskiej gospodarki? *Zasadnicze znaczenie dla rozwoju polskiej gospodarki w przyszłym roku może mieć eksport. Na wzrost konsumpcji lub inwestycji ) nie ma co liczyć - ocenia większość ekonomistów, którzy wzięli udział w poniedziałkowej debacie Business Centre Club. Spodziewają się oni w 2010 r. wzrostu PKB na poziomie ok. 2 proc."
*Ekonomiści: W przyszłym roku PKB może urosnąć o 2 proc. * Ekonomiści spodziewają się w 2010 r. wzrostu PKB na poziomie około 2 proc. Z najnowszej ankiety Business Centre Club wynika, że w przyszłym roku dwie trzecie firm planuje inwestycje, a 40 proc. oczekuje zwiększenia zatrudnienia.
*Trzeci kwartał miał być najgorszy, okazał się najlepszy * Polska gospodarka radzi sobie najlepiej w całej Unii Europejskiej. Wynik PKB za III kwartał to wzrost o 1,7 procent w skali roku. To umocniło naszą pozycję wśród liderów.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)