Po ośmiu miesiącach negocjacji Francja i Rosja doszły do porozumienia w sprawie zamówionych przez Moskwę dwóch Mistrali. Pałac Elizejski ogłosił, że prezydenci Francois Hollande i Władimir Putin uzgodnili, iż Francja zachowa u siebie jednostki, ale zwróci wpłacone przez Rosjan pieniądze za okręty.
Sprzedaż Mistrali została zablokowana przez prezydenta Francoisa Hollande'a w reakcji na postępowanie Rosji w kryzysie wokół Ukrainy.
"Sprzedaż francuskich Mistrali jest ze względu na kryzys ukraiński zablokowana i francuscy podatnicy mogą być dlatego zmuszeni do sięgnięcia głębiej do kieszeni. Zamiast oczekiwanych wpływów 1,2 mld euro dla (koncernu stoczniowego) DCNS i podwykonawców anulowanie dostawy może kosztować Francję dwa do pięciu miliardów euro tytułem kar za niezrealizowanie umowy" - pisał francuski "Le Point" w maju tego roku.
Okręt typu Mistral ma blisko 24 tys. ton wyporności. W rejsach transoceanicznych może transportować 40 czołgów, 450 żołnierzy i 16 ciężkich śmigłowców.
Już pod koniec maja Paryż - próbując rozwiązać spór - zaproponował zwrócenie Rosji 785 mln euro. Przy czym uzależnił to od otrzymania od rządu Rosji pisemnej zgody na sprzedaż okrętów dowolnej stronie trzeciej bez żadnych zastrzeżeń.
Moskwa się na to nie zgodziła, a swoje koszty związane z zerwaniem kontraktu oszacowała na 1,17 mld euro. Zaznaczyła przy tym, że nie wyda zgody na reeksport Mistrali, dopóki pieniądze nie znajdą się na jej rachunku bankowym.
Przedstawiciel parlamentarnej komisji ds. przemysłowych Władimir Gutieniew uznał wówczas za "całkowicie słuszną" decyzję Rosji o ostatecznej rezygnacji z okrętów. - Nie ma tu niczego osobistego, tylko czysty interes - powiedział deputowany Gutieniew agencji TASS. Jego zdaniem jedynie sprawy gospodarcze powinny być priorytetowe.