Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Wiesław Gałązka
|

Gałązka: O lepieniu bałwanków

0
Podziel się:

"Mąż stanu" to związek frazeologiczny powstały w wyniku oceny wybitnych dokonań polityka.

Gałązka: O lepieniu bałwanków

Najistotniejszym elementem tej oceny jest kierowanie się przez niego zasadą racji stanu, czyli nadrzędnością interesu państwa. Na przykład przedkładanie zgody narodowej ponad partyjniactwo, partykularyzm i egoizm.

Ocena taka bywa najbardziej obiektywna, jeśli dokonuje się jej z perspektywy czasu, najlepiej pośmiertnie. Często bowiem politycy, którzy w danym momencie wydają się być niepokalanymi patriotami, sądzą, iż ich zasługi upoważniają ich do podłości i nieuczciwości.

Historycy wymieniają kilku dwudziestowiecznych polityków, których można by nazwać mężami stanu. Wśród nich Polaka - Józefa Piłsudskiego...

ZOBACZ TAKŻE:
Polacy wolą Marcinkiewicza od TuskaDziennik ,,Rzeczpospolita" opublikował wyniki sondażu dotyczącego społecznego postrzegania rodzimych polityków jako mężów stanu. Piąte miejsce zajął w nim pierwszy demokratyczny premier PolskiTadeusz Mazowiecki. Czwarte - pierwszy wybrany głosami narodu prezydentLech Wałęsa.

Trzecie - intelektualista i kombatantWładysław Bartoszewski. Wszyscy trzej znani i doceniani także zagranicą. Na drugim miejscu rodacy uplasowali aktualnego premieraDonalda Tuska, a na pierwszym byłego premiera,Kazimierza Marcinkiewicza, aktualnie przebywającego ,,na uchodźstwie" w Londynie.

Władysława Bartoszewskiego szczególnie doceniali ludzie starsi i najlepiej wykształceni. Donalda Tuska - młodzi i ludzie z wyższym wykształceniem. Na Kazimierza Marcinkiewicza wskazywali przede wszystkim trzydziestolatkowie i ludzie z wykształceniem podstawowym oraz niepełnym średnim.

Klasyfikacja ta skłania do wielu refleksji. Znany politolog i socjolog Radosław Markowski już kilka lat temu stwierdził, że sondaże są zaprogramowanym przemysłem kreowania i odtwarzania opinii i postaw ludzi w kwestiach, które nierzadko są im całkiem obojętne. Ale za to właśnie poprzez częste odpytywanie społeczeństwa i prezentacje wyników w mediach można nawet z najbłahszego sondażu uczynić temat czołówek gazet...

ZOBACZ TAKŻE:
Wałęsa kandydatem do Rady MędrcówWypada więc wyrazić ubolewanie, że poważny, opiniotwórczy dziennik zlecając zwykły sondaż popularności polityków, dla podwyższenia jego rangi rozszerza pojęcie kojarzące się z wybitnością na uczestników życia politycznego, z których tylko kilku na nie zasługuje. No, chyba, że uznamy, iż polityk wybitny, to tylko polityk ponadprzeciętny. A o to w naszej młodej demokracji dość łatwo.

Szkoda również, że fachowcy z profesjonalnej firmy badawczej nie uświadomili zleceniodawcy, czyli goniących za poczytnością dziennikarzy, że w ten sposób utrwalą oni w świadomości wyborców, iż do mężów stanu należy zaliczać także osoby, których obecność na scenie politycznej jest oceniana jako, eufemistycznie ujmując, mocno kontrowersyjna.

Warto zauważyć, że pierwsze dziewięć miejsc w sondażu zajmują politycy będący albo przeciwnikami braci Kaczyńskich, albo przez któregoś z nich skrzywdzeni lub obrażeni. Oni sami zaś zajmują zaskakująco odległe miejsca rankingowe, zaś wódz PiS-u sąsiaduje z wyautowanymi Rokitą i Olszewskim, oraz mało medialnym, kojarzonym z ,,awuesizmem" Buzkiem. Wyprzedza go nawet niecieszący się powszechną sympatią społeczną Balcerowicz.

ZOBACZ TAKŻE:
Marcinkiewicz otworzy szkołę nauki politykiTu należy się kilka słów głównemu bohaterowi sondażu, którego popularność jest przede wszystkim akademickim przykładem skutecznego public relations. Dlatego zresztą media nazywały go PRemierem i przyrównywały do bohatera kreskówki ,,Zaczarowany ołówek", gdyż wszędzie, obiecując poprawę, przez osiem miesięcy realizował ,,propagandę dobra". Nawet przegrana w wyborach na prezydenta Warszawy, którego funkcję pełnił pół roku, nie przyćmiła sławy, jaką zdobył wołając: ,,Yes!, Yes!, Yes!"

Oczywiście najwięcej sympatii zdobył dziękiJarosławowi Kaczyńskiemu, uznanemu za zazdrośnika, który go zmusił do ,,emigracji". Towarzyszyła temu ogólnopolska akcja ,,Szukamy pracy dla Kazia"... I znów przydała się umiejętność korzystania z narzędzi public relations.

Dlatego lider PiS-u nie powinien kpić z zakładanej przez Marcinkiewicza ,,szkoły polityków", ale zrozumieć, iż lepiej jednak umieć zrobić bałwana ze śniegu, niż z siebie... I zapisać się na studia ze sztuki zdobywania powszechnej sympatii. Zwłaszcza, że sytuacja daje taką szansę - z sondażu wynika, iż najwyżej cenimy znanych z mediów expremierów. I w ogóle najbardziej lubimy zwłaszcza tych polityków, którzy już nie rządzą.

I jeszcze jedno. Sondaż został przeprowadzony wśród 500 osób. Pewnie zamiast angażować poważną firmę badawczą taniej można byłoby go przeprowadzić własnymi siłami redakcyjnymi wśród widzów przed seansem w kinie.

A później też obejrzeć sobie na przykład ,,Don Chichota" czy ,,Ranczo Wilkowyje"...

Opublikowany przez ,,Rzeczpospolitą" sondaż zatytułowano ,,Kto polskim mężem stanu". Na szczęście nie dopisano, że był przeprowadzony na grupie reprezentatywnej.

Autor jest dziennikarzem i publicystą, ekspertem w zakresie etyki
i prawa reklamy, mediów i PR. Był doradcą ds. wizerunku w sztabach wyborczych różnych ugrupowań politycznych w latach 2000, 2001, 2002 i 2005.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)