Na gęstym od pomysłów rynku internetowym znalazł dla siebie niszę i mistrzowsko ją wykorzystuje. Ma już blisko 500 klientów na świecie, kontrakty na 10 mln zł i biura w Kolonii i Nowym Jorku. - Niechęć do dzielenia się swoimi danymi z Google zauważalnie rosła. Skorzystaliśmy z tego - mówi money.pl Maciej Zawadziński, szef wrocławskiej firmy Piwik Pro.
Kto dziś chce osiągnąć sukces, musi ścigać się z konkurencją nie tylko na ceny i promocje, ale też zrozumienie zachowań i potrzeb klientów. Najczęściej do pozyskania tych informacji używa się programu Google - Analitycs. Pozwala śledzić każde nasze kliknięcie na danej stronie. Potem specjaliści od analizy takich danych potrafią tę wiedzę zamienić na pieniądze.
Ale jest w tym jeden haczyk - firmy nie mają kontroli nad tymi danymi, bo gromadzi je też u siebie Google czy inna firma świadcząca takie usługi. Tutaj swoją szansę zauważył wrocławianin Maciej Zawadziński, który przed założeniem Piwik PRO brał udział w tworzeniu opensourcowej platformy Piwik.
- Zainteresowanie większych firm tym, by dane analityczne trzymać na swoich własnych serwerach, skłoniło nas do tego, żeby pomyśleć o bogatszej wersji takiego oprogramowania. Niechęć do dzielenia się swoimi danymi z Google czy Adobe zauważalnie rosła. Skorzystaliśmy z tego - mówi Zawadziński, który ze swoim projektem wystartował 4 lata temu.
Bruksela dała Piwikowi prezent
Jak przekonuje, użytkownicy jego oprogramowania wiedzą dokładnie, co internauci robią w serwisach, ale tylko oni. Nie ma tych danych Google, nie ma tych danych Piwik, nie ma żadna inna firma. - Nie trzeba ich także nigdzie wysyłać. - Np. rząd Holandii jest przeciwny temu, żeby informacje trafiały do USA - dodaje szef Piwik PRO.
Za sprawą większej dbałości o ochronę danych liczba zainteresowanych polskim narzędziem analitycznym zaczęła szybko rosnąć. Obecnie wśród klientów przeważają głównie znane firmy finansowe i telekomunikacyjne. Kto konkretnie? Twórca oprogramowania związany jest klauzulami poufności i konkretów podać nie może.
Wiadomo jedynie, że 80 z nich to znane globalne marki. - Z Piwika PRO korzysta też Hewlett Packard, Komisja Europejska i liczne organizacje rządowe z Kanady, Holandii, Finlandii, Niemiec. Są to różnego rodzaju instytucje i ministerstwa - wyjaśnia Zawadziński.
A w Polsce? - Marketingowo jeszcze nie działaliśmy na polskim rynku i nie mamy tu żadnego klienta. Rodzimy sektor finansowy już zaczął się nami interesować, ale z rządowymi klientami jeszcze nie rozmawialiśmy - wyjaśnia szef firmy.
Ceny za roczne użytkowanie Piwika zaczynają się od 60 tys. zł, a kończą nawet na setkach tysięcy zł. W sumie dało to już firmie ponad 10 mln zł.
- W zeszłym roku nasze zyski wzrosły o 90 proc. w stosunku do 2015 r. A 2015 względem 2014 był lepszy o ponad 80 proc. - mówi nam Zawadziński, który w dobrych prognozach dla całego rynku widzi szanse na dalszy szybki rozwój.
Rynek analityki internetowej w 2020 r. ma być wart według szacunków już 7 mld dol. Oznacza to podwojenie obecnej jego wartości. - Dlatego bardzo mocno zwiększyliśmy wydatki na rozwój, sprzedaż i marketing. Zwiększyliśmy również zatrudnienie o 100 proc. i to od grudnia do czerwca. W Piwik PRO pracuje teraz ponad 70 osób. W zeszłym roku mieliśmy nieco ponad 30 osób - mówi szef firmy.
Wrocławskiej firmie sprzyja też nowe unijne prawo. Od przyszłego roku zacznie obowiązywać rozporządzenie PE w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych (GDPR). Nowe prawo zwiększy wymagania bezpieczeństwa wobec wszystkich gromadzących takie informacje.
- W tej nowej dyrektywie ustalono, że nawet cookies, czyli popularne ciasteczka służące do śledzenia naszego zachowania w Internecie, są zaliczane do tej kategorii. Przestały być traktowane jako anonimowe i słusznie, bo przecież na ich podstawie można zidentyfikować użytkownika - wyjaśnia Zawadziński.
**Tramwaj zamiast bentleya**
Wrocławska firma przyciągnęła też inwestorów. W marcu tego roku w Piwik PRO, 8 mln zł zainwestowali wspólnie Tim Schumacher, ekspert od marketingu internetowego oraz fundusz Warsaw Equity Group.- Przez ostatnie 4 lata sami finansowaliśmy rozwój Piwika PRO, ale chcieliśmy przyspieszyć rozwój. Stwierdziliśmy, że warto byłoby trochę odważniej poeksperymentować z tym produktem. Zainwestować w marketing i sprzedaż w oddziałach zagranicznych oraz znacznie rozbudować produkt, a do tego trzeba większych pieniędzy - mówi przedsiębiorca.
Mimo sukcesu Macieja Zawadzińskiego nie zobaczymy w luksusowym samochodzie. Częściej można go spotkać we wrocławskim tramwaju. - Nie jestem rozrzutny i żyję dość skromnie. Nie mam ani domu ani bentleya. Do pracy chodzę pieszo, albo dojeżdżam komunikacją miejską. Bardziej kręci mnie rozwijanie firmy niż konsumowanie efektów jakie przynosi jej działalność - dodaje.
Zapewnia również, że nawet gdyby przyszło mu do głowy posiedzieć gdzieś na jakiejś słonecznej wyspie, to bardzo szybko by z niej wrócił i dalej rozwijał biznes. - Moi współpracownicy i wspólnicy dobrze o tym wiedzą i już nie próbują wysyłać mnie na dłuższy urlop - kończy.