Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jakub Ceglarz
Jakub Ceglarz
|

Ile zarabiają nauczyciele? Odkrywamy wszystkie tajemnice polskiej oświaty

0
Podziel się:

Domagają się większych nakładów na oświatę i 10-procentowych podwyżek. Ale czy praca przy tablicy to rzeczywiście tak opłacalne zajęcie?

Ile zarabiają nauczyciele? Odkrywamy wszystkie tajemnice polskiej oświaty
(PAP/Radek Pietruszka)

Jest ich prawie pół miliona, zarabiają około 4200 złotych miesięcznie i dziś obchodzą swoje święto, pikietując pod Kancelarią Premiera. Nauczyciele domagają się większych nakładów na oświatę i 10-procentowych podwyżek. Oto jak naprawdę wygląda praca przy tablicy.

Aktualizacja: 14:47

Związkowcy protestują też przeciw likwidacji szkół i łamaniu prawa przez samorządy. Do protestujących wyszła szefowa MEN Joanna Kluzik-Rostkowska, lecz nie została dopuszczona do głosu.

Uczestnicy manifestacji mają ze sobą flagi związkowe, plakaty i transparenty, szkielet na wózku oraz czarne baloniki z napisem "SOS dla oświaty". Według organizatorów, w manifestacji bierze udział ok. 15 tys. tys. nauczycieli i pracowników oświaty.

W proteście bierze udział prezes ZNP Sławomir Broniarz, przewodniczący Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ "S" Ryszard Proksa oraz wiceprzewodnicząca Sekcji Teresa Misiuk.

- Jesteśmy tu, bo żyjemy i pracujemy w kraju, w którym nauczyciele zarabiają najmniej w Europie - podkreślił w swoim wystąpieniu podczas manifestacji Proksa.

Broniarz poinformował, że związkowcy mają ze sobą petycję do premier Ewy Kopacz. - Bo wiemy już, że z minister Joanną Kluzik-Rostkowską nie mamy, o czym rozmawiać. Nasza obecność tutaj świadczy o tym, że nie wykonuje ona dobrze swoich obowiązków - oświadczył szef ZNP.

W petycji do premier podkreślono, że po raz pierwszy od wielu lat członkowie dwóch związków zawodowych działających w oświacie protestują razem. "Pomimo naszych dotychczasowych starań w ciągu ostatnich kilku miesięcy strona rządowa nie podjęła dialogu w żadnej z podniesionych przez nas spraw" - czytamy.

"Jesteśmy przekonani, że edukacja nie może być traktowana jako element kosztowy w rachunku ekonomicznym, lecz jako inwestycja o wysokim poziomie zwrotu. Takiej edukacji, będącej elementem polityki społecznej państwa, oczekujemy jako obywatele, nauczyciele, pracownicy oświaty i członkowie organizacji związkowych" - napisano w petycji do szefowej rządu.

Kiedy do manifestujących przed kancelarią premiera wyszła minister Kluzik-Rostkowska, nie została dopuszczona do głosu. Schodząc z trybuny, na której wcześniej przemawiali związkowi liderzy powiedziała: "nie chcą ze mną rozmawiać".

Kopacz składa życzenia

- Praca nauczycieli w Polsce zasługuje na najwyższy szacunek i docenienie, także jeśli chodzi o wynagrodzenia, dlatego w ostatnich latach staraliśmy się robić, co możliwe w ramach budżetu - powiedziała premier Ewa Kopacz.

Z okazji święta wszystkich pracowników oświaty w kancelarii premiera zorganizowano uroczystość wręczenia nauczycielom i pedagogom odznaczeń państwowych oraz Stypendiów Prezesa Rady Ministrów najlepszym uczniom szkół ponadgimnazjalnych.

Otwierając uroczystość premier zaznaczyła, że Dzień Edukacji Narodowej powinien być świętem zarówno nauczycieli, jak i ich uczniów.

- Teraz zwrócę się do was drodzy nauczyciele, bo to wy macie ogromny wpływ na młodych ludzi, przekazujecie im nie tylko konkretną wiedzę, ale i wychowujecie ich. Spędzacie z uczniami wiele godzin dziennie, niejednokrotnie angażując się w ich życie. Pełnicie bardzo ważną rolę, ponieważ uczestniczycie nie tylko w ich rozwoju intelektualnym, ale też w rozwoju obywatelskim - powiedziała Kopacz.

- Jestem przekonana, że uczycie swoich podopiecznych, czym jest nowoczesny patriotyzm, a sami jesteście jego przykładem - ciężko pracujecie, solidnie wypełniacie swoją pracę, wspieracie ich i motywujecie nawet wtedy, gdy ich marzenia na pierwszy rzut oka wydają się nierealne - dodała.

Chcą więcej pieniędzy

Organizacje zrzeszające nauczycieli domagają się zwiększenia nakładów na edukację. Ministerstwo broni się, że z każdym rokiem z budżetu państwa na oświatę idą coraz większe kwoty. Od 2010 roku wysokość wydatków na ten cel wzrosła z 37 miliardów do 46 miliardów złotych (według danych z projektu ustawy budżetowej na przyszły rok).

Wydatki na oświatę z budżetu państwa i funduszy europejskich w latach 2010-2016 (w miliardach złotych)
2010 2011 2012 2013 2014 2015 2016
Źródło: Ministerstwo Edukacji Narodowej
Wydatki z budżetu na oświatę, w tym: 37,528 39,591 41,991 43,002 44,081 44,974 46,022
Zadania oświaty rządowej 2,518 2,666 2,830 3,493 4,581 4,597 4,442
Subwencja oświatowa dla JST 35,010 36,925 39,161 19,509 39,500 40,377 41,580

Według cyklicznego raportu Eurostatu, który co pięć lat bada wydatki na oświatę we wszystkich krajach Europy, a dla porównania również w USA, Japonii czy Turcji, Polska wcale nie wypada pod tym względem najgorzej na tle innych państw. Przeznaczamy na edukację 5 proc. PKB. Co prawda daleko nam do Duńczyków, którzy co roku wykładają na ten cel prawie 9 proc. swojego PKB, ale już w porównaniu ze Szwajcarią, Niemcami i Stanami Zjednoczonymi nie mamy się czego wstydzić. Co więcej, bijemy pod tym względem na głowę nawet tak rozwinięte gospodarki, jak Japonia czy Włochy.

- Postulat dotyczący zwiększenia finansowania oświaty jest skierowany przede wszystkim do samorządów - tłumaczy w rozmowie z money.pl Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego. - Problem polega na tym, że zawsze, gdy samorząd staje przed wyborem szkoła czy wodociąg, to wybiera sprawy bardziej przyziemne i tnie finansowanie dla szkoły.

Nie ma mowy o podwyżkach

Kolejnym postulatem nauczycieli, którzy dziś pojawią się pod Kancelarią Premiera to podniesienie pensji. - Przede wszystkim postulujemy o to, by zwiększyć udział wynagrodzenia zasadniczego nauczyciela, czyli tego, co rzeczywiście pedagog dostanie do ręki - wyjaśnia Sławomir Broniarz.

Wynagrodzenia nauczycieli są ustalane odgórnie i zależą od stopnia awansu zawodowego oraz kwoty bazowej, zapisanej w ustawie budżetowej. Ta jednak, jak przyznaje resort edukacji, od 2014 roku nie zmieniła się i wynosi 2717,59 zł brutto. Jest to jednocześnie wynagrodzenie początkującego przedstawiciela tego zawodu. Dopiero po 9 miesiącach stażu staje się on nauczycielem kontraktowym i może liczyć na 111 proc. tej kwoty, czyli 3 016,52 zł.

Dużo mocniej trzeba zapracować na tytuł nauczyciela mianowanego lub dyplomowanego. Każdy z nich musi odbyć specjalny staż, trwający prawie 3 lata i zakończony egzaminem tudzież analizą dorobku zawodowego. Idą za tym jednak wyższe pieniądze. Najlepiej wykształceni nauczyciele inkasują co miesiąc ponad 5 tysięcy złotych brutto. A według danych GUS, takich jest zdecydowanie najwięcej.

Zarobki nauczycieli na poszczególnych stopniach awansu zawodowego
Stopień awansu Wynagrodzenie Liczba etatów
Źródło: Ministerstwo Edukacji Narodowej, GUS
nauczyciel stażysta 2 717,59 zł (100 proc. kwoty bazowej) 16 020
nauczyciel kontraktowy 3 016,52 zł (111 proc. kwoty bazowej) 74 617
nauczyciel mianowany 3 913,33 zł (144 proc. kwoty bazowej) 127 531
nauczyciel dyplomowany 5 000,37 zł (184 proc. kwoty bazowej) 245 991

Nauczycielom przysługują też liczne dodatki do pensji. Przykładowo, 10 proc. więcej automatycznie dostaną ci wychowawcy, którzy pracują na wsi. Dyrektor może jednak ten dodatek wiejski zwiększyć, jeżeli na danym terenie jest problem ze znalezieniem nauczyciela do wiejskiej szkoły.

W Polsce nauczycielom opłaca się również długo pracować w jednym zawodzie. Przysługuje im bowiem tzw. dodatek za "wysługę lat". Za każdy przepracowany przy tablicy rok naliczany jest 1 proc. dodatku. Z tym jednak zastrzeżeniem, że naliczanie rozpoczyna się dopiero od czwartego roku i w sumie "wysługa" nie może przekroczyć 20 proc.

Jeszcze lepiej mają dyrektorzy i wicedyrektorzy, którzy mogą liczyć na dodatek funkcyjny. Każdy z nich ma prawo przyznać, według własnego uznania, tzw. dodatek motywacyjny, którego wysokość ustalana jest przez organ prowadzący (gminę lub powiat).

Kolejne 20 proc. można zainkasować za "pracę w trudnych i uciążliwych warunkach". Co to znaczy? Resort edukacji wyjaśnia, że "za pracę w trudnych warunkach uznaje się prowadzenie przez nauczycieli":

  • praktycznej nauki zawodu szkół górniczych - zajęć praktycznych pod ziemią,
  • zajęć dydaktycznych w szkołach (oddziałach) przysposabiających do pracy,
  • zajęć dydaktycznych w klasach łączonych w szkołach podstawowych,
  • zajęć wychowawczych, korekcyjno-terapeutycznych oraz badań psychologicznych i pedagogicznych nieletnich w zakładach poprawczych i schroniskach dla nieletnich.

"Takie zarobki tylko na papierze"

- Nauczyciele mają nawet 14 różnych dodatków do pensji, ale sposób ich obliczania jest na tyle skomplikowany, że kwoty 5 tysięcy złotych są wyssane z palca - broni nauczycieli prezes ZNP. - W rzeczywistości, zasadnicza pensja nauczyciela dyplomowanego wynosi 3100 złotych i żeby "dobić" do wspomnianych 5 tysięcy, w celach kalkulacyjnych dolicza się do tej podstawy wszystkie możliwe dodatki, niezależnie od tego, czy one się konkretnej osobie należą, czy nie.

Jak tłumaczy Broniarz, jeśli gmina zatrudni dyrektora, któremu przyzna 2,5 tysiąca złotych dodatku funkcyjnego, to ta kwota jest rozłożona na wszystkich nauczycieli, mimo że tylko jeden dostanie ją do kieszeni. - Dlatego nie ma co patrzeć na te wynagrodzenia, które wynikają ze stopnia awansu zawodowego, tylko na to, co rzeczywiście dostają nauczyciele - wyjaśnia.

Ponieważ środowisko nauczycielskie i resort edukacji podają rozbieżne kwoty, najlepiej oprzeć się na danych, publikowanych przez Główny Urząd Statystyczny. Bierze on pod uwagę wynagrodzenia nauczycieli w podziale na poziom edukacji, niezależnie od stopnia awansu zawodowego. Z tych najnowszych badań wynika, że na większe pieniądze mogą liczyć pedagodzy pracujący w szkołach ponadpodstawowych. Co ciekawe, zdecydowanie wyższe zarobki w tej branży mają też kobiety niż mężczyźni.

Średnia pensja nauczycieli ze względu na stopień edukacji
Typ szkoły Średnia pensja Średnia pensja mężczyzn Średnia pensja kobiet
Źródło: GUS
Podstawowa 4182,48 zł 3862,49 zł 4218,98 zł
Gimnazjum i wyżej 4286,60 zł 4113,22 zł 4355,05 zł

Ministerstwo Edukacji Narodowej, zapytane przez money.pl, nie pozostawia złudzeń: podwyżek nie będzie. - Przy zachowaniu dotychczasowego udziału minimalnego wynagrodzenia zasadniczego nauczycieli w wynagrodzeniu średnim, podwyższenie wynagrodzeń możliwe jest wyłącznie poprzez wzrost kwoty bazowej, określanej corocznie w ustawie budżetowej - tłumaczy Joanna Dębek, rzeczniczka resortu. - W projekcie ustawy budżetowej na 2016 rok kwota bazowa dla nauczycieli pozostaje na poziomie roku 2015, co uniemożliwia podwyższenie wynagrodzeń.

18 godzin tygodniowo. Czy rzeczywiście?

Karta Nauczyciela, która reguluje zasady pracy w oświacie, wskazuje, że pełen etat nie oznacza 40 godzin pracy, jak u pozostałych pracowników, ale jedynie 18 godzin. Powyższe kwoty wynagrodzenia przysługują zatem za 18 godzin pracy w tygodniu (wyjątkiem są tutaj przedszkola, gdzie pensum wynosi 25 godzin, oraz praktyki zawodowe - 22 godzin). Za wszystkie godziny ponad pensum nauczycielom wypłacane są dodatkowe pieniądze.

Środowisko nauczycielskie jednak broni 18-godzinnego tygodnia pracy, twierdząc, że tak jest tylko w teorii. Mają bowiem mnóstwo innych, niepłatnych obowiązków, wśród których wskazują m. in. wywiadówki, przygotowania testów, klasówek, szkolenia, konferencje, rady pedagogiczne czy wycieczki szkolne. De facto więc, w pracy spędzają znacznie więcej czasu, niż 18 godzin tygodniowo.

Potwierdzają to badania przeprowadzone przez niezależne instytucje. Nad tym, ile rzeczywiście czasu pracują nauczyciele, pochyliły się m. in. Instytut Medycyny Pracy w Łodzi, Główny Urząd Statystyczny i OECD. Z ich badań wynika, że rzeczywiście nauczyciele pracują więcej niż wspomniane 18 godzin.

Tyle rzeczywiście pracują nauczyciele
Rodzaj badania Rzeczywisty czas pracy nauczycieli
Źródło: Instytut Badań Edukacyjnych
BAEL GUS 25 h 41 min.
TALIS (OECD) 32 h 50 min.
TEDS-M 39 h 51 min.
Instytut Medycyny Pracy w Łodzi 33 h 36 min.

W niczym nie zmienia to jednak drugiego z "grzechów głównych" nauczycieli, którego zazdroszczą im inne profesje, czyli wymiar urlopu. W ciągu roku odpoczywają oni bowiem aż przez 66 dni, podczas gdy pozostali "etatowcy" mają tylko 26 dni wolnych. Jeśli dodać do tego ustawowo wolne od pracy święta narodowe, to okaże się, że nauczyciele nie pracują przez prawie 1/3 roku. Minus jest taki, że urlop muszą planować tylko w ściśle określonych momentach - w wakacje, ferie i w przerwy świąteczne.

To i tak nic w porównaniu z rekordzistami z Finlandii, którym prawo gwarantuje aż 102 dni wolne od pracy w ciągu roku. Najgorzej natomiast jest być nauczycielem w Słowenii, gdzie można liczyć tylko na 46 wolnych dni.

Dni wolne dla nauczycieli w innych europejskich krajach
Kraj Liczba dni wolnych Przerwa jesienna Boże Narodzenie Ferie zimowe Wielkanoc Wakacje Święta narodowe
Źródło: Sekcja Krajowa Oświaty i Wychowania "NSZZ Solidarność"
Polska 66 - 6 10 3 47 7
W. Brytania 62 5 7 10 10 30 1
Węgry 80 7 12 - 6 55 1
Niemcy 64-88 5-14 10-18 11 8-15 30 -
Finlandia 92 4 12 15 1 60 10
Austria 74 5 10 9 5 45 7
Belgia 75 5 10 5 10 45 4
Dania 63 7 4 7 13 32 4
Estonia 60 5 10 - 5 40 -
Francja 85 10 10 10 10 45 5
Irlandia 82 7 10 10 10 45 8
Łotwa 62 7 10 - 5 40 5
Norwegia 71 7 10 5 9 40 4
Rumunia 87 7 15 - 10 55 3
Słowacja 66 2 10 5 4 45 6
Słowenia 46 5 5 10 1 25 1

Kwestia dni świątecznych to kolejna sprawa, w której Karta Nauczyciela różni się od Kodeksu pracy. Pracodawca bowiem nie ma obowiązku oddawać nauczycielowi dnia wolnego za święto, które przypada w sobotę. W tym roku jednak taka sytuacja zdarzy się zaledwie dwa razy.

Prawie pół miliona nauczycieli. To za dużo?

W Polsce w poprzednim roku szkolnym pracowało prawie pół miliona nauczycieli. - To zdecydowanie za dużo - mówi w rozmowie z money.pl Jeremi Mordasewicz, ekspert społeczno-gospodarczy Konfederacji Lewiatan. - Według moich obliczeń, spokojnie można zwolnić między 10 a 20 procent kadry pedagogicznej bez większego uszczerbku dla poziomu edukacji.

Zdaniem eksperta gminy boją się zamykać nierentowne szkoły ze względu na dużą presję ze strony środowiska nauczycielskiego oraz rodziców. - Są osiedla, w których nowe szkoły są konieczne, bo ludzie się w nich masowo osiedlają. Problem w tym, że jednocześnie zamykane powinny być te, w których brakuje uczniów - twierdzi Mordasewicz. - Oczywiście, zamykanie szkół ma miejsce, ale redukcja zatrudnienia nie idzie wystarczająco szybko.

Mordasewicz wskazuje, że większa redukcja etatów pozwoli na zaoszczędzenie kwot, które można by przeznaczyć na podwyżki dla nauczycieli. - Jestem zdania, że nauczyciele powinni zarabiać więcej, ale jednocześnie więcej pracować - twierdzi ekspert.

Ponad połowa z nich uczy w podstawówkach i gimnazjach, a zdecydowana większość wszystkich pedagogów w Polsce (około 80 proc.) to kobiety. - Feminizacja oświaty wynika z faktu, że kobiety w naszej kulturze są z reguły odpowiedzialne również za utrzymanie domu czy opiekę nad dziećmi - zauważa ekspert. - To właśnie dlatego wybierają pracę w oświacie, bo dzięki małej liczbie godzin i dużej liczbie dni wolnych od pracy mogą jeszcze zdążyć zająć się domem - wyjaśnia.

Średni staż pracy polskiego nauczyciela w zawodzie wynosi ponad 17 lat, a w jednej szkole - ponad 11. To zupełnie inaczej, niż w krajach azjatyckich - w Singapurze, Japonii czy Korei Południowej, gdzie miejsce pracy zmienia się średnio co około 5 lat.

Na drugim biegunie są z kolei łotewscy pedagodzy, którzy pracę zmieniają średnio raz na 15 lat, a w swoim zawodzie pracują przeciętnie ponad dwie dekady.

Karta Nauczyciela do śmietnika?

Propozycje zmian w nauczycielskiej "konstytucji" próbują przeforsować niemal wszyscy ministrowie edukacji w ostatnich latach. Tak jest również i teraz. - Ze względu na charakter pracy nauczyciele potrzebują ustawy, która w sposób szczególny reguluje ich status zawodowy. Natomiast jest wiedzą powszechną to, że obecnie obowiązujące przepisy Karty Nauczyciela były tworzone i dostosowane do zupełnie innych realiów społecznych i gospodarczych - wyjaśnia Joanna Dębek, rzeczniczka MEN.

Choćby z tego tytułu, resort chciałby wprowadzić nowy dokument, który uregulowałby pracę pedagogów w sposób przystający do obecnych czasów. - Nauczyciele jako grupa zawodowa powinni otrzymać zrozumiały, nowoczesny dokument. Dlatego myślenie o nowej lub poprawionej ustawie nie jest rewolucyjnym pomysłem lecz dążeniem do pragmatycznych, systemowych rozwiązań - twierdzi ministerstwo. - W miejsce obecnych, skomplikowanych i zagmatwanych oraz niekiedy archaicznych przepisów, należy stworzyć akt prawny, który sprosta oczekiwaniom wszystkich zainteresowanych środowisk oraz będzie sprzyjał podnoszeniu jakości kształcenia.

- Nauczyciele są za bardzo uprzywilejowani, nie widzę powodu, by byli pod szczególną ochroną - twierdzi Jeremi Mordasewicz. - Karta Nauczyciela wymaga zmian, a być może nawet powinna być zastąpiona innym dokumentem.

Jak wskazuje ekspert, o niedoskonałościach Karty Nauczyciela, mówi nawet samo środowisko nauczycielskie. - Rozmawiałem z wieloma dyrektorami szkół, którzy przyznają, że Karta bardzo ich ogranicza i nie mogą swobodnie kształtować struktury zatrudnienia - przyznaje Mordasewicz. - Powinniśmy na grunt oświaty przenieść wiele rozwiązań z firm prywatnych i promować specjalistów w miejsce wypalonych pedagogów. To byłoby z korzyścią dla uczniów, ale niestety Karta Nauczyciela nie zawsze na to pozwala.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)