Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Damian Słomski
Damian Słomski
|

Ceny żywności zjadają dochody Polaków. Zadowolona tylko minister finansów

30
Podziel się:

W styczniu ceny były średnio o 1,9 proc. wyższe niż rok wcześniej. To oznacza drugi miesiąc spadku inflacji z 2,5 proc. odnotowanych w listopadzie - wynika z najnowszych danych GUS.

Inflacja na początku roku przyhamowała, ale żywność ciągle mocno idzie w górę.
Inflacja na początku roku przyhamowała, ale żywność ciągle mocno idzie w górę. (NoHoDamon/CC BY-NC-ND 2.0/flickr)

Ceny w Polsce rosną niemal z każdym kolejnym miesiącem, po cichu zjadając oszczędności. A prognozy nie są najlepsze. Inflacja może w kolejnych miesiącach znowu przyspieszyć. Jedyna korzyść z tego może być dla budżetu państwa.

W styczniu ceny były średnio o 1,9 proc. wyższe niż rok wcześniej - wynika z najnowszych danych GUS. To oznacza drugi miesiąc spadku inflacji z 2,5 proc. odnotowanych w listopadzie, co jest pozytywną informacją dla konsumentów, choć dalej podwyżki dają się im we znaki.

Zgodnie z oczekiwaniami ekonomistów tempo wzrostu cen w Polsce hamuje, ale dalej roczny wzrost cen jest odczuwalny, głównie dla mniej zarabiających. Szczególnie, że największe podwyżki dotyczą żywności. W skali roku ich ceny wzrosły średnio o 4,1 proc. W miesiąc mowa o zwyżce o 1,1 proc.

- Nie rokuje to dobrze realnym dochodom polskich gospodarstw domowych. Tym bardziej, że w styczniu silniej niż w całym 2017 roku rosły ceny związane z opłatami za mieszkanie, a także ceny usług zdrowotnych - komentuje sytuację Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan. - To oznacza, że szczególnie gospodarstwa domowe z niższymi dochodami rozporządzalnymi będą silnie odczuwać wzrost cen.

Zobacz także: Jak zmieniły się ceny za rządów PiS i PO? Robimy zakupy w "sklepie Kaczyńskiego"

Ekspertka spodziewa się, że w kolejnych miesiącach tempo wzrostu cen znowu przyspieszy.

- W kontekście sytuacji na rynku pracy, gdy stopa bezrobocia rejestrowanego wyniosła w grudniu 6,6 proc., a bezrobocia wg BAEL 4,4 proc., należy spodziewać się jeszcze silniejszego niż w 2017 roku wzrostu wynagrodzeń w sektorze przedsiębiorstw. Będzie on bowiem wymuszany nie tylko brakiem pracowników i zapewne wykorzystywaniem wynagrodzeń do ściągania ich do siebie z innych firm, ale właśnie także inflacją, a przede wszystkim wzrostem cen żywności. A to zwiększać będzie ogólny wzrost cen - podkreśla Starczewska-Krzysztoszek.

Pocieszeniem może być fakt, że na razie nic nie wskazuje, aby istniało ryzyko znacznego oddalenia się od celu inflacyjnego, który wynosi 2,5 proc. To będzie kluczowe dla decyzji Rady Polityki Pieniężnej, a tym samym dla gospodarstw domowych i firm, które mają kredyty. Raczej w tym roku oprocentowanie nie powinno wzrosnąć.

Ekspertka Lewiatana zauważa jednak, że nie wszystkich martwi wyższy poziom cen.

- Cieszyć się powinna pani minister finansów, bo wyższa inflacja zapewnia wyższe wpływy z podatków do budżetu państwa - wskazuje Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(30)
pol
6 lat temu
Czyżby nie było już coś kraść.
Owidiusz
6 lat temu
Podziękujemy za wszystko "dobrej zmianie" w kolejnych wyborach...
Rozsądny
6 lat temu
Żywność w Polsce jest śmiesznie tania jak widzę warzywa poniżej 1zł/kg , to aż mi szkoda tych rolników. Banany po 4zł (szok) , a je trzeba transportować z daleka. Schab po 13zł/ kg. Tak taniej żywność jeszcze nie było w historii ludzkości. Ja osobiście wcale bym się nie obraził gdyby ta żywność była 2 razy droższa, a markety nie cisnęły by tak swoich dostawców jak to teraz robią. Pracuję w całej Europie co miesiąc inne miejsce więc wiem coś na temat cen żywności w Europie. Tak dla przykładu : Norwegia - cena mięsa 1kg ok. 220 koron, to więcej niż przeciętna stawka godzinowa netto w Norwegii. I co drożyzna w Polsce???
mały jan
6 lat temu
"Ceny w Polsce rosną niemal z każdym kolejnym miesiącem, po cichu zjadając oszczędności." to tytuł artykułu a w pierwszym zdaniu autor pisze o zmniejszającej się inflacji. Zresztą jest ona procentowo dużo mniejsza od wzrostu płac. A oszczędności to zjada tym, którzy w poprzednich układach odłożyli z szemranych interesów bo wzrost płac netto jest dopiero teraz. Zresztą w każdym kraju gdzie gospodarka dobrze się rozwija nieduża inflacja jest wskazana bo ją pobudza. Ale żeby o tym pisać potrzeba elementarnych wiadomości na tematy gospodarcze. Autorowi ich brakuje.
edziu
6 lat temu
Dojna zmiana jest zawsze zadowolona......... z siebie. A inflacja, to wina Tuska i totalnej opozycji.
...
Następna strona